Michał Bąkiewicz: Srebro biorę w ciemno

Po ostatniej serii 11 zwycięstw z rzędu polscy siatkarze zostali zaliczeni w poczet kandydatów do złotego medalu rozpoczynających się w czwartek w Turcji mistrzostw Europy. Przyjmujący reprezentacji Polski, Michał Bąkiewicz, daleki jest jednak od zaliczania biało-czerwonych do grona pretendentów do złota.

W tym artykule dowiesz się o:

- Seria rzeczywiście jest niezła, ale mieliśmy już lepszą. W 2007 roku wygraliśmy w Lidze Światowej 14 meczów z rzędu. Przegraliśmy dopiero z Brazylią w turnieju finałowym w Katowicach. Na pewno też nie jesteśmy kandydatami do złota - tonuje faworyzowanie polskiej reprezentacji jej przyjmujący, Michał Bąkiewicz. Jednocześnie podkreśla, że nasz zespół gra nieźle i mocno koncentruje się na utrzymaniu poziomu, a jeśli się to uda, może sprawić niespodziankę.

Eksperci zgodnie jednak twierdzą, że awans do półfinałów trudny nie będzie - na drodze do niego nie stoi żadna europejska potęga. - A Francja, Niemcy i Hiszpania to nie europejska czołówka? Niemcy wygrali Ligę Europejską, Francuzi zawsze są mocni, a Hiszpanie bronią tytułu - przypomina Bąkiewicz, dodając, że siłę naszej reprezentacji pokażą dwa pierwsze spotkania. W tym inauguracyjnym biało-czerwoni zmierzą się z osłabionymi brakiem podstawowego przyjmującego, Pierre’a Pujola, Francuzami. Michał Bąkiewicz przyznaje jednak, że bardziej znaczący dla naszej drużyny może brak znajomości stylu gry francuskich rozgrywających.

Niemniej trudniejszym wydaje się mecz z naszymi zachodnimi sąsiadami. Reprezentant Polski nie ukrywa, że pod wodzą Raula Lozano Niemcy grają lepiej, ale to nie powód do obaw. Fakt zaś, że Argentyńczyk był naszym szkoleniowcem nie będzie się liczył. Sam Bąkiewicz miałby jednak coś do udowodnienia byłemu trenerowi Polaków, który nie zabrał go do Pekinu. - Uszanowałem tę decyzję. Nie powiem, że nie było mi żal, ale Lozano zawdzięczam bardzo dużo. Być może dzięki niemu wciąż gram w siatkówkę. To on znalazł mi lekarzy, którzy pomogli mi usunąć zakrzep w ręce, przez który nie mogłem odbijać piłki - tłumaczy na łamach dziennika Polska The Times.

Dwa lata temu Polacy jechali na mistrzostwa Europy do Rosji z medalowymi aspiracjami. Zakończyło się na 11. miejscu. Wtedy w zespole zabrakło Mariusza Wlazłego, którego nie ma i tym razem, ale ponadto brak Michała Winiarskiego i Sebastiana Świderskiego. Gra jednak wcale się nie posypała, bo każdemu z zawodników zależy na wykorzystaniu swoich pięciu minut. - Gdyby "Winiar" był zdrowy, siedziałbym na ławce, a tak gram w szóstce. Ale na pewno nie usłyszycie od żadnego z nas, że cieszy się z braku kolegów - zapewnia przyjmujący.

Kto więc ostatecznie, zdaniem Michała Bąkiewicza, jest faworytem mistrzostw Europy? - Jak zwykle Rosjanie i jak zwykle może im nie wyjść - ocenia, a szanse swoje i kolegów szacuje krótko: - Srebro biorę w ciemno.

Komentarze (0)