W poprzedniej kolejce PlusLigi Indykpol AZS Olsztyn zmierzył się na wyjeździe ze zdziesiątkowanym przez kontuzje oraz koronawirusa GKS-em Katowice. Olsztynianie wygrali to spotkanie 3:0, a rywale nie zagrozili im ani na moment.
- Było ciężko się zmotywować i skoncentrować. Bardzo czekałem na to, żeby zmierzyć się z moim przyjacielem, Micahem Ma'a. Nikt nie chce grać przeciwko ekipie, z której wypadła połowa zawodników. Zawsze chce się powalczyć z przeciwnikiem, który nie jest przetrzebiony kontuzjami. Jednak tak się stało, że ten mecz musiał się odbyć - przyznał przyjmujący olsztyńskiego zespołu Torey DeFalco.
Z ziemi włoskiej do Polski
24-letni przyjmujący może w meczu z katowiczanami nie zagrał wybitnie, ale od początku sezonu stanowił filar olsztyńskiego zespołu. Przyjście Amerykanina było jednym z ciekawszych ruchów w lidze w czasie okienka transferowego. Reprezentant Stanów Zjednoczonych, odwrotnie niż większość jego rodaków, po zakończeniu gry w lidze uniwersyteckiej wybrał Serie A, by po dwóch sezonach spędzonych na Półwyspie Apenińskim przenieść się do Olsztyna.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego widoku zupełnie się nie spodziewała. "Co one robią?"
Jak sam wspomina, bardzo podoba mu się sposób, w jaki została zbudowana tamtejsza drużyna. - To jest bardzo dobra mieszanka młodszych zawodników, z trochę bardziej doświadczonymi siatkarzami. Czuję się tu bardzo dobrze. Mogę się uczyć od starszych graczy zwłaszcza pod kątem mentalności - przyznał DeFalco.
- Bardzo mi się podoba życie tutaj w Polsce. Miło jest zagrać przy jakiejkolwiek widowni po raz pierwszy od dwóch lat. Siatkówka w Polsce stoi na wysokim poziomie - dodał reprezentant Stanów Zjednoczonych.
Jak widać, jak na razie przynosi to skutek mimo dwóch porażek na inaugurację. Po pięciu meczach podopieczni Marco Bonitty znajdują się w czubie tabeli z dorobkiem dziesięciu punktów. A mają już za sobą spotkania z wieloma pretendentami do walki o czołową szóstkę: PGE Skrą Bełchatów, Asseco Resovią Rzeszów i Aluron CMC Wartą Zawiercie.
- Mieliśmy dużo problemów. Trzeba było jednak wziąć się w garść i trenować dalej. Bardzo ciężko pracowaliśmy - przyznał Amerykanin.
Z plaży na halę
Przyjmujący pochodzi z Kalifornii, która stanowi jedno z zaplecz dla tamtejszej reprezentacji. Aż 5 z 12 zawodników, którzy wystąpili na igrzyskach w Tokio, pochodzi właśnie z tego z tego stanu. Torey DeFalco urodził się w Huntington Beach i jak sam mówi, jego miejsce urodzenia pomogło mu w rozwoju kariery.
- Kalifornia to znakomite miejsce do rozwoju siatkówki, zwłaszcza plażowej. Ten sport jest wszędzie, trochę jak tutaj w Polsce. W waszym kraju praktycznie w każdym mieście można sobie zagrać w siatkówkę i podobnie jest w Kalifornii. Teraz już się to poprawia i wielu innych miejscach w Stanach też powstają nowe obiekty do gry - ocenił zawodnik.
Sam siatkarz sporo wie także o siatkówce plażowej, bowiem to właśnie w niej zdobył pierwszy medal międzynarodowy. Amerykanin w parze z Lucasem Yoderem wywalczył brązowy medal mistrzostw świata do lat 19. Później jednak zdecydował się postawić na siatkówkę halową. - W siatkówce halowej bardziej mi odpowiada aspekt zespołowy. Także również fundusze są lepsze niż na plaży - zakończył DeFalco.
Torey DeFalco wraz z Indykpolem AZS Olsztyn powalczy o czwarte z rzędu ligowe zwycięstwo już w piątek, 5 listopada, o 20:30. Olsztynianie na wyjeździe zmierzą się z beniaminkiem ligi, LUK Lublin.
Czytaj więcej:
Mocne słowa asystenta Heynena. "Dusimy Polaków"
Komplet zespołów w Lidze Mistrzyń. Ostatni rywale polskich klubów wyłonieni