Drugiego dnia do walki stanie ponownie dwanaście z szesnastu drużyn, jakie biorą udział w czempionacie Starego Kontynentu. Tym razem pauzować będą w grupie A gospodarze oraz Francuzi, zaś w grupie B Rosjanie, a także Finowie. Najbardziej frapująco zapowiadają się dwie spośród sześciu potyczek - Polaków i Niemców oraz Włochów i Bułgarów. Wszystkie cztery reprezentacje są zdaniem ekspertów niezwykle silne i zdolne do ugrania w Turcji czegoś naprawdę znaczącego.
Grupa A
Polska - Niemcy, piątek 4 września, godz. 16:30*
Zapowiedzi tego spotkania należy szukać na portalu SportoweFakty.pl już w piątek rano.
Grupa B
Holandia - Estonia, godz. 16:30
Jedynym spotkaniem grupy B będzie pojedynek Holendrów i Estończyków. Wydaje się, że za zdecydowanych faworytów uchodzą Pomarańczowi, których z pewnością uskrzydliło bardzo trudne i jednocześnie niezmiernie istotne zwycięstwo nad zespołem Suomi. Oranje wygrali bowiem z Finami po niezwykle emocjonującym i bogatym w niesamowite zwroty akcji starciu 3:2. Co ważne, Skandynawowie prowadzili już nawet w decydującej partii 11:7, lecz szybko roztrwonili całą swoją przewagę, wyciągając tym samym rękę do walecznych, aczkolwiek nieco już wówczas przygaszonych Holendrów. Jednak efektowne ataki Wytze Kooistry, a także wyśmienite obrony Jelte Maana sprawiły, że Pomarańczowi odrodzili się i zdołali odwrócić w grze na przewagi losy tego stojącego na wysokim poziomie spotkania.
Będzie to z pewnością sporym utrudnieniem dla bojowo nastawionych do mistrzostw Estończyków. Nie można jednak ich całkowicie skreślać, gdyż już w pierwszym starciu z typowanymi do złota kadrowiczami Sbornej pokazali swój siatkarski pazur, zwyciężając w premierowej odsłonie meczu. Później co prawda nie mieli zbyt wielu atutów w rywalizacji z mocarnymi rywalami, lecz należy ich pochwalić za sportowego ducha walki. Mimo wszystko jednak wydaje się, iż także tym razem więcej asów w rękawie mogą mieć Holendrzy, za którymi przemawiają wysokie umiejętności, doświadczenie oraz indywidualności w drużynie. Dla ekipy Oranje spotkanie to będzie również okazją do przypieczętowania awansu do kolejnej rundy, ponieważ ewentualna wiktoria może dać im miejsce w pierwszej trójce grupy B.
Grupa C
Grecja - Hiszpania, godz. 14:00
W grupie C obejrzymy natomiast dwie potyczki. W jednej z nich po przeciwnych stronach siatki staną rozpoczynający swój udział w imprezie Grecy, a także obrońcy mistrzowskiego tytułu - Hiszpanie. Grecy, mimo że nie wybiegli jeszcze na turecki parkiet, wydają się być jedną z najsłabszych reprezentacji w grupie. Nikt nie daje im większych szans na awans do kolejnej fazy turnieju, choć niewykluczone, że powalczą oni o to ze Słoweńcami. Niedawno rozegrane sparingi z Serbami pokazały, że w Grekach drzemie spory potencjał. Co prawda oba mecze kontrolne zostały przez nich przegrane, lecz udało im się w kilku setach przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Szczególnie groźny w ich ekipie powinien być Nikolaos Roumeliotis, który stanowi o sile swojego zespołu w ataku i jest swego rodzaju liderem drużyny.
Jednak po drugiej stronie zagrają broniący tytułu Hiszpanie. Choć ich ostatnie wyniki, między innymi w VII Memoriale Huberta Jerzego Wagnera w Łodzi, w którym nie wygrali ani jednego starcia, nie wskazują na to, że są w stanie ponownie zdobyć medal z najcenniejszego kruszcu, wielu ekspertów przestrzega przed ich lekceważeniem. Mistrzostwa Europy to bowiem zupełnie inna bajka, zaś Hiszpanie już nieraz udowodnili, że należy się z nimi liczyć. Jeśli tylko przezwyciężą boiskowe zatargi, a także w pełni skupią się na realizacji założeń taktycznych oraz własnej grze, mogą napsuć wiele krwi najmocniejszym nawet reprezentacjom. Dodatkową mobilizacją może być fakt, iż obrona tytułu byłaby niesamowitym wyczynem, dlatego też można ich uznać za faworytów konfrontacji z Grekami.
Słowenia - Słowacja, godz. 19:00
W drugim meczu grupy B zmierzą się ze sobą niedawni rywale w gdyńskich kwalifikacjach do przyszłorocznych mistrzostw świata we Włoszech - Słowacy i Słoweńcy. Ich ostatnia potyczka, jaką mieliśmy okazję oglądać w połowie sierpnia, nie dała nam zbyt wielu cennych informacji na temat aktualnej formy obu teamów, gdyż pojedynek ten rozgrywany był o pietruszkę. Zarówno po Słowakach, jak i Słoweńcach widać było niechęć i rezygnację, co przełożyło się na bardzo słabe i mało atrakcyjne dla oka widowisko. Tym razem stawka jest jednak dużo większa, dlatego powinniśmy się spodziewać całkiem innego starcia.
Na papierze zdecydowanie silniejsi są Słowacy, w składzie których znajduje się wielu utalentowanych graczy. Część z nich gra w silnych ligach europejskich, między innymi polskiej i włoskiej. Polscy kibice najlepiej znają Martina Sopko oraz Michała Masnego. Szczególnie na rozgrywającym reprezentacji Słowacji spoczywa ogromna odpowiedzialność za wynik tego pojedynku. Jednak równie istotni są dla drużyny Emanuel Kohut i Tomaš Kmet. Oba zespoły znają się jak "łyse konie", lecz jeśli nasi południowi sąsiedzi zagrają na swoim normalnym poziomie, nie powinni mieć większych problemów z pokonaniem przeciwników. Co prawda Słoweńcy również mogą się pochwalić ciekawymi indywidualnościami, między innymi Tine Urnautem, lecz jako zespół nie są tak dobrze zorganizowani jak Słowacy.
Grupa D
Włochy - Bułgaria, godz. 14:00
W "grupie śmierci" również dojdzie do dwóch konfrontacji. Aktorami pierwszego widowiska będą powracający do wielkiej formy sprzed lat reprezentanci Italii oraz świetnie dysponowani w tureckim turnieju Bułgarzy. Na typowanie zwycięzcy piątkowego starcia skusić by się mogli chyba tylko najodważniejsi miłośnicy piłki siatkowej. Poprawne obstawienie wyniku graniczy jednak poniekąd z cudem, gdyż każda ewentualność jest tu tak naprawdę możliwa.
Włosi pokazali już swój kunszt w dobrej w ich wykonaniu XX edycji Ligi Światowej, a także w łódzkim Memoriale Wagnera. W polskim turnieju towarzyskim po bardzo dobrym spotkaniu pokonali potężnych Serbów, zaś w finale postraszyli świetnie spisujących się wówczas Polaków. Gołym okiem widać, iż powoli odbudowują swoją dyspozycję. Jeszcze kilka lat temu liczyli się w każdej istotnej imprezie, lecz ostatnimi czasy nieco wypadli z czołówki. Teraz jednak powracają i w wielkim stylu mogą powalczyć o co najmniej najlepszą czwórkę czempionatu.
Z kolei Bułgarzy to drużyna wielce nieobliczalna. Wprawdzie nie pokazała niczego szczególnego w tegorocznej edycji "Światówki", lecz premierowa potyczka z podopiecznymi Igora Kolakovića była w ich wykonaniu niemalże majstersztykiem. Fenomenalne zawody rozegrał rozgrywający Andrej Żekow, a i inni siatkarze Silvano Prandiego nie zeszli poniżej określonego poziomu. Z ekipą z Bałkanów zagrali bezkompromisowo i odważnie, ciesząc się z udanych akcji w sposób charakterystyczny dla okazale objawiających stan swojego ducha Brazylijczyków. Ci, którzy myśleli, że w szeregach Bułgarów dominować będzie wada, jakiej jeszcze do niedawna nie potrafili wykorzenić, muszą uderzyć się w piersi, bowiem skłonność do kłótni i wzajemnego obrażania się na siebie już nie jest dla nich żadnym problemem. Zatem naprawdę trudno jest prorokować, jakim wynikiem zakończy się to spotkanie.
Serbia - Czechy, godz. 19:00
Na koniec kibiców w Stambule czeka potyczka wielkich przegranych z pierwszego dnia mistrzostw, Serbów, a także niepozornych, acz groźnych Czechów. Dla Ivana Miljkovića i spółki pojedynek ten będzie okazją do tego, by zapomnieć o bolesnej porażce z Bułgarami i z optymizmem spojrzeć w przyszłość. Wygrana jest im bowiem potrzebna niczym powietrze. Bardzo mocno przeżyli minimalną porażkę z siatkarzami Silvano Prandiego, choć trzeba przyznać, że nie rozegrali w czwartek najlepszego meczu. Na zdecydowanie więcej stać przede wszystkim legendarnego już Nikolę Grbića, zaś bardziej znaczącą rolę w drużynie odgrywać powinni środkowi - Dragan Stanković, a także Marko Podrascanin. Niestety sam Miljković tytułu w Turcji nie zdobędzie - do tak wysokiego poziomu dostosować się powinni jego koledzy z reprezentacji. Zdecydowanie ich na to stać, gdyż wyśmienitą formę prezentowali choćby w finałach rozgrywek World League w Belgradzie. Z pewnością potyczce tej towarzyszyć będą jednak dodatkowe emocje, gdyż ewentualna porażka postawiłaby Serbów pod ścianą, lecz kibice na Bałkanach na pewno nie dopuszczają do siebie tego rodzaju myśli.
Przeciwnikami Plavich będą Czesi - zawodnicy nieco mniej znani, choć tworzący ciekawą i perspektywiczną kadrę, którzy w piątek dołączą dopiero do mistrzowskiej rywalizacji. Nie są z pewnością ani faworytami grupy, ani tym bardziej całych mistrzostw, lecz stać ich na sprawienie jakiejś niespodzianki. Obciążenie psychiczne Serbów może być dla z nich z jednej strony ułatwieniem, zaś z drugiej przekleństwem, gdyż duma podopiecznych Igora Kolakovića jest na pewno mocno podrażniona. Jak w istocie będzie, pokaże nam dopiero sama konfrontacja. Jedno jest pewne - pod siatką powinno w piątek iskrzyć.
*godziny podane według czasu polskiego