W sobotni wieczór Cerrad Enea Czarni Radom ulegli przed własną publicznością Indykpolowi AZS-owi Olsztyn 0:3, choć trzeba przyznać, że mecz mógł zakończyć się w trzech setach, lecz na korzyść gospodarzy. - Al Pacino w "Męskiej grze", w tym słynnym przemówieniu powiedział, że między zwycięstwem a porażką jest centymetr. Teraz było podobnie - trzy razy po 25:23, przegrywamy sześcioma małymi punktami, ale nie wygrywamy seta - skomentował Jakub Bednaruk.
Trener Wojskowych wrócił jeszcze myślami do wcześniejszego spotkania, w którym jego podopieczni, również po wyrównanym boju, ulegli GKS-owi. - To bardzo mała różnica, tak było w Katowicach, tak jest teraz. Jesteśmy "pod kreską", ale centymetr. To jest jedna piłka, atakowana przez Alexa dwa centymetry w antenkę, to jest obrona Janka Króla, chyba pierwsza w życiu tak spektakularna, w polu trzech metrów, jeszcze środkowy wystawił idealnie do drugiej linii - szkoleniowiec zobrazował trzecią partię.
Czarni mogą pluć sobie w brodę, ponieważ byli na najlepszej drodze do tego, aby doprowadzić do czwartej odsłony. - Znowu mieliśmy 21:17 i chyba na treningach powinniśmy ćwiczyć to, że nie "gonimy", ale utrzymujemy prowadzenie, bo graliśmy świetnie - zaznaczył Bednaruk.
Trener nie zamierzał w jakikolwiek sposób krytykować swoich siatkarzy. - Jeżeli coś jest złego, to ja. Muszę pochwalić zespół, ponieważ swoim wejściem Wiktor Nowak dał mi sygnał, że jest gotowy na granie. Grał świetnie. Poza tym Daniel Gąsior, Mateusz Masłowski, który statystycznie ma najlepszy sezon w karierze - podkreślił.
Zwrócił jednak uwagę na element, który zdecydowanie szwankował, zwłaszcza na początku meczu. - Mamy bardzo dobre przyjęcie zagrywki, jednak co z tego, skoro przy 60-procentowym odbiorze perfekcyjnym w pierwszym secie mamy 25 procent w ataku. Nie możemy tak grać! To samo było z Zawierciem. Jeśli nie kończysz w męskiej siatkówce po dobrym przyjęciu, to nie wygrywasz.
- Jestem wściekły, ale co mam powiedzieć chłopakom? Że źle grali? Że nie walczyli? Mam im coś zarzucić? Nie mam czego, ponieważ przegraliśmy sześcioma punktami z zespołem, który "leje" póki co wszystkich po 3:0. Graliśmy na równi ze świetną drużyną. Oczywiście, wkurza mnie to - przyznał Bednaruk. - Ale na razie nie panikujmy. Jestem bardzo dumny z zawodników, z tego, jak zagrali. Byłem zły po Katowicach, bo się sfrajerzyliśmy. Teraz też byliśmy blisko. Ktoś zobaczy wynik i powie, że Czarni Radom do dupy. Nie jest tak, bo to był bardzo wyrównany mecz - kontynuował.
- W Katowicach źle rozwiązaliśmy końcówki - nerwami, niedokładnością. Tutaj Janek Król strzelił zagrywką trzy razy, ale mieliśmy też trzy ataki w górze. "Mijanka" z Lemanem - pierwsza w meczu - i to akurat w takim momencie. Gramy coraz lepiej, zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, ale przegraliśmy - zakończył szkoleniowiec Cerradu Enei Czarnych.
Czytaj także:
>> Znowu w rodzinnym mieście i kolejny raz z wygraną. A to wszystko bez przedmeczowego treningu
>> Koniec spekulacji! Są oficjalne wieści ws. trenera siatkarzy
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rozklepali rywala, a potem... Kapitalna bramka piłkarza Realu Madryt!