Przez ostatnie cztery sezony pracował razem z Vitalem Heynenem w kadrze siatkarzy. Zdobył z nią mistrzostwo świata. Jednak jak mówi sam Michał Mieszko Gogol po ciężkim sezonie reprezentacyjnym potrzebował odpoczynku. Teraz jest gotowy na nowe wyzwania.
I taka wyjątkowa okazja już się nadarzyła. Gogol został selekcjonerem kadry Łotwy. Jest pierwszym polskim trenerem od kilku lat, który dostał szansę poprowadzenia reprezentacji, która znalazła się w grupie szesnastu najlepszych drużyn Starego Kontynentu.
Na łamach WP SportoweFakty szkoleniowiec opowiada o ciężkim sezonie w reprezentacji Polski, wyborze nowego selekcjonera oraz wyjaśnia, co go skłoniło do podjęcia się prowadzenia łotewskiej kadry. Mówi także, jaka inna federacja wcześniej nawiązała z nim kontakt oraz czy doszedł do porozumienia ze swoim byłym klubem, PGE Skrą Bełchatów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zobacz, co fanka hokeja zrobiła swoim telefonem!
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Odpoczął trener po tym ciężkim, także mentalnie, sezonie reprezentacyjnym?
Michał Mieszko Gogol, trener reprezentacji Łotwy, były asystent Vitala Heynena w kadrze Polski oraz były szkoleniowiec PGE Skry Bełchatów: Tak naprawdę to odpocząłem nie tyle, co od ostatniej imprezy, lecz od ostatnich kilku lat. To wszystko się kumulowało, a sam mam przecież małe dzieci, rodzinę. Jestem w takim momencie, że czasu jest bardzo mało, a życie bardzo intensywne. Ja bym powiedział, że odpocząłem od ostatnich 4, 5 może nawet 6 lat, gdzie pracowałem w klubie i reprezentacji.
Nie było w ogóle szans, żeby wyjechać z rodziną na dłużej i to wszystko mocno trzeba było upychać w kalendarzu. Mieszkamy teraz w pięknym miejscu, więc jest czas na to, żeby złapać oddech. Oby nie za długo.
A ten ostatni rok był dla trenera trudniejszy niż poprzednie?
Tak, był cięższy. Można powiedzieć, że od początku pandemii jest zdecydowanie trudniej, bo wiele rzeczy się pozmieniało. Trzeba troszeczkę zmienić podejście i nastawić się na inne rzeczy. Sportowo to był rok ciężkich wyzwań i dużych oczekiwań. Przez to życie było w dużo większym napięciu niż w poprzednich latach.
Ciężko się pożegnać po czterech latach z kadrą Polski?
Ja pracowałem z określonym trenerem, z Vitalem Heynem. Wcześniej pracowałem trzy lata z Andreą Anastasim. Dla mnie to naturalna kolej rzeczy, że związek szuka trenera, a nowy selekcjoner będzie chciał zbudować swój sztab.
Po drugie ja też sam czuję, że chciałbym spróbować nowego wyzwania. Po prawdzie w ogóle nie planowałem, że to tak wszystko się potoczy, bo być może ten nowy trener widziałby mnie w sztabie. Nadarzyła się jednak okazja samodzielnej pracy z mniejszą reprezentacją, pod mniejszą presją. Postrzegam kadrę Łotwy jako ambitną drużynę, która jest młoda, wschodząca, podparta kilkoma doświadczonymi siatkarzami.
To dobry kierunek do zebrania doświadczenia i sprawdzenia się jako trener reprezentacji. Polscy szkoleniowcy w Europie mieli bardzo mało takich szans. Grzegorz Ryś pracował w Egipcie, Izraelu i tyle. Trenerzy z naszego kraju nie dostawali takich okazji. Nawet jeśli dla niektórych to tylko reprezentacja Łotwy, to dla mnie jest to aż reprezentacja Łotwy. Tak to postrzegam.
Ma trener jakichś faworytów jeśli chodzi o konkurs na trenera kadry Polski?
To znakomici fachowcy i ktokolwiek by to nie był, to wybór będzie dobry. Wiadomo, część zawodników chce pracować z Nikolą Grbiciem, bo bardzo dobrze im się pracowało w ZAKSIE. To ważny czynnik do zanalizowania i wzięcia pod uwagę przez decydentów. Wydaje mi się, że na finiszu zostali tak dobrzy trenerzy, że teraz to kwestia zdiagnozowania, kogo potrzebuje najbardziej reprezentacja Polski.
Nie ciągnie trenera do powrotu do siatkówki klubowej? Może w ogóle trener podjąć takie wyzwanie? Stan związków pomiędzy panem, a byłym klubem, PGE Skrą Bełchatów, przez długi czas pozostawał niejasny.
Jeśli chodzi o bełchatowski klub to przed kilkoma dniami znaleźliśmy porozumienie, które jest dobre dla obu stron. Nie ma żadnego konfliktu jeśli chodzi o pracę w innym miejscu. Przez pierwszy miesiąc w ogóle nie ciągnęło mnie do powrotu. Wiedziałem, że muszę trochę odpocząć. Z pierwszych kolejek PlusLigi obejrzałem jedynie parę spotkań.
Jednakże po kilku tygodniach w końcu przyszedł do mnie ten głód. W tej chwili oglądam sporo spotkań, nawet jeżdżę po meczach. Rozmawiam z ludźmi. Mam też swoje przemyślenia zarówno po sezonie klubowym, jak i reprezentacyjnym. Bardzo dużo analizowałem kwestii mentalnych, treningowych, siatkarskich. Ważne jest dla mnie, by wyciągnąć jak najlepsze wnioski na przyszłość. Teraz mam na to czas. Pojawiały się różne zapytania z Polski i zagranicy. Ciężko je nazwać propozycjami czy ofertami. Nie był to jednak dobry czas i miejsce.
Został trener szkoleniowcem kadry Łotwy. Skąd pomysł na objęcie reprezentacji tego kraju?
W okresie po mistrzostwach Europy wiele reprezentacji kończy swój cykl. W tym roku wypadło tak przez igrzyska, że kadry z innych kontynentów też kończyły cykl w tym samym momencie. Niektóre kraje zaczęły szukać trenerów. Kiedy dowiedziałem się, że Łotysze szukają selekcjonera to pooglądałem, jak ta drużyna gra i nawiązaliśmy kontakt.
Co będzie więc celem?
To ciekawa, rozwojowa reprezentacja. Trzeba zachować zdrowe proporcje. W Polsce siatkówka jest mocno rozwinięta i są zawsze bardzo duże oczekiwania. Z kolei na Łotwie oczekiwania są znacznie inne. Wyjazd na mistrzostwa Europy w 2023 roku jest głównym celem. Oni przez wiele lat nie byli w stanie tego zrobić, udało im się to dopiero w tym roku.
Pierwszym celem jest awans na ME, ale także ważny jest rozwój umiejętności poszczególnych zawodników, jak również rozwój drużyny. To kompleksowe wyzwanie, ale bardzo ciekawe. Bycie selekcjonerem jakiejkolwiek reprezentacji jest bardzo ciekawym doświadczeniem, ponieważ oprócz aspektów treningowych dochodzi też bardzo umiejętne planowanie oraz selekcja. Na pewno to jest tak, że będąc trenerem trzeba dbać przez okres całego roku o kadrę.
Rozmawiałem z ludźmi z łotewskiego związku, którzy się do mnie zwrócili i to są bardzo młodzi ludzie. Tamtejsza federacja przechodzi transformację, mocno się unowocześnia na wielu płaszczyznach. Tu nie chodzi słynny o rebranding loga, lecz mocny krok do przodu, którzy ludzie siatkówki chcą wykonać. Cały ten projekt bardzo mi się podoba.
To nie jest pierwszy raz, gdy trener został zauważany przez związek z państw bałtyckich, bowiem kilka lat temu kontaktowała się z panem estońska federacja.
W 2019 roku była taka sytuacja, gdzie prezes Hanno Pevkur zadzwonił do mnie, by porozmawiać czy byłbym zainteresowany Estonią. To był taki moment, gdzie całą swoją energię chciałem poświęcić dla reprezentacji Polski, igrzysk w Tokio. Podziękowałem mu uprzejmie, bo nasza kadra była w tym momencie priorytetem. To był bardzo miły kontakt. Później mieliśmy okazję porozmawiać na żywo przy okazji sparingów, które ostatecznie się nie odbyły, pomiędzy Polską, a Estonią. Estończycy nie przyjechali na mecze z powodu koronawirusa.
Estończycy i Łotysze mają wspólną ligę, Baltic League. Mimo wszystko większość reprezentantów tych krajów gra poza tą ligą. Jednak jest też kilka drużyn, kilkunastu zawodników, którym warto poświęcić czas, warto śledzić mecze.
Hermansa Egleskalnsa i Denisa Petrovsa znają wszyscy uważniejsi obserwatorzy siatkówki, ale jest też bardzo dużo ciekawych zawodników z roczników 1997, 1998, 1999, którzy już w przyszłym roku mogliby pomóc kadrze np. Kristaps Smits czy Atvars Ozolins, grający w Parnu VK.
To jest tak, że w 2022 roku będą mieli 24 lata. Ta drużyna, która grała na ostatnim Euro, miała średnią wieku 26 lat. To optymalnie. Wiadomo jednak że są zawodnicy doświadczeni i ci mniej. Jednym z tych bardziej ogranych jest Romans Sauss. To był pierwszy zawodnik z Łotwy, którego kojarzyłem. W Olimpiakosie gra Hermans Egleskalns, w Rosji Denis Petrovs, bardzo ważna część tej układanki. W Kladnie w Czechach jest bardzo ciekawy atakujący Kristaps Platacs.
Jest jednak też cała gama wchodzących zawodników, z pokolenia 2001-2002, a czasem nawet 2003. Kristers Dardzans gra w Perugii. Środkowy Gustavs Feimanis jest członkiem ekipy z Taranto, a Renars Pauls Jansons broni barw Lindemans Aalst.
Super, że są tacy młodzi ludzie, myślę, że mogą pójść mocno do przodu. Dobrze by było, jakby jeszcze grali w klubach, a z tym jest niestety różnie. Oglądałem ostatnie mecze kadry Łotwy i wiem, jakie są silne i słabe strony, nad czym można popracować. Czasu nie będzie dużo i wiele rzeczy trzeba będzie robić w trakcie złotej Ligi Europejskiej. Podobnie trener Avo Keel pracował w tamtym sezonie, bo Łotysze w LE żadnego meczu nie wygrali, a na ME wyszli z grupy i zagrali w 1/8 finału, co było najważniejsze. Jeszcze przecież odbędą się kwalifikacje do ME U-22, więc tym bardziej to będzie praca na żywym organizmie, w maju i czerwcu taka intensywniejsza, a w lipcu nastąpi faza technicznego przygotowania się pod kątem eliminacji do ME.
Czy dobrze by było dla trenera gdyby tacy zawodnicy jak Freimanis, Dardzans i Jansons grali w trochę słabszych klubach ligi niemieckiej, francuskiej czy belgijskiej, ale żeby nie siedzieli na ławce?
Dla młodych zawodników aspekt gry jest bardzo ważny. Jednak i tak dobrze, że w ogóle wyjechali do klubów zachodnich. Trzeba się cieszyć z tego, że są otoczeni opieką bardzo dobrych szkoleniowców. Na treningu rywalizują z dobrymi siatkarzami. Tak naprawdę Dardzans trenuje z Wilfredo Leonem. Pewnie na treningu ma Wilfredo na bloku, bo się spotykają naprzeciw siebie, a jeśli nie Leona to Płotnickiego, który też jest uznaną marką.
To dobrze, że poprzeczka jest postawiona wysoko. W rozwoju zawodnika jest bardzo ważne, żeby co jakiś czas się sprawdzić, jak się prezentuje w boju, także jeśli chodzi o emocje, odpowiedzialność, żeby nie zadrżała ręka w końcówce. Ci chłopcy będą w przyszłości stanowili o wartości tych klubów, ale muszą umiejętnie poprowadzić swoje kariery, żeby robić postęp nie tylko poprzez trening z najlepszymi, ale także przez granie.
Wcześniej mówiliśmy o dwóch przyjmujących. To zawodnicy o trochę niedocenianych warunkach fizycznych. Smits ma ok. 190 cm wzrostu, ale to mocno walczący ludzie, którzy wysoko skaczą i potrafią innymi rzeczami nadrabiać.
Nie będziecie mieli łatwego zadania, bowiem w kwalifikacjach będziecie rozstawieni w drugim koszyku. Losowanie w końcu się odbyło? Grupy miały być znane pod koniec zeszłego tygodnia, a w mediach panuje cisza.
Miało się odbyć 18 grudnia, ale nic jeszcze nie wiemy.
Nie jestem jakoś specjalnie zaskoczony.
Kwalifikacje do mistrzostw Europy odbędą się w formule siedmiogrupowej. Awansują zwycięzcy i pięć najlepszych drużyn z drugich miejsc. Nie wiemy do tej pory, jaki ta grupa będzie miała kształt. Jeżeli to będą cztery zespoły to wynik z najgorszą ekipą nie będzie się liczył do klasyfikacji drużyn z drugich miejsc. Trzeba walczyć w każdym meczu o każdy set, bo to będzie się liczyć w końcowym rozrachunku. Drużyna z pierwszego koszyka będzie miała teoretycznie wyższy potencjał sportowy, ale ze wszystkimi będzie można tam powalczyć.
Głównym celem są te eliminacje i do nich chcemy się przygotować jak najlepiej. Liga Europejska będzie o tyle ważna, że to jeden z etapów przygotowań. To będzie dobry poligon dla młodych zawodników, żeby zdobyć trochę doświadczenia. Z kolei dla mnie to okazja, by rozeznać się w potencjale poszczególnych siatkarzy.
W kadrze Łotwy mamy 4-5 ciekawych atakujących, a na boisku może być tylko jeden. Wiadomo, że Egleskalns to najbardziej ograna, doświadczona postać, która daje dużo spokoju na boisku. Trzeba spokojnie dać wszystkim szansę.
Czytaj więcej:
Pierwszy sukces w tym sezonie zespołu Bartosza Bednorza stał się faktem
Liga Mistrzyń osiągnęła półmetek. Sprawdź, jak radzą sobie polskie drużyny