Mecz w Aleksandrowie Łódzkim był tzw. spotkaniem o "sześć punktów" zaplecza ekstraklasy. Starły się bowiem ze sobą dwie drużyny, które chcą oderwać się od strefy zagrożonej spadkiem i dwóch ligowych sąsiadów tabeli I ligi.
W mecz lepiej weszły gospodynie, ale podopieczne Piotra Najmowicza dostały szansę do rehabilitacji. W drugim secie przy stanie 22:20 dla gospodyń stało się coś, czego nie można było przewidzieć. W hali w Aleksandrowie Łódzkim zgasło światło i w świetle przepisów organizatorzy mieli 4 godziny, aby przywrócić oświetlenie.
Całe zamieszanie najbardziej dotknęło same siatkarki, które musiały w szatni, niemal bezczynnie czekać na dalsze decyzje. Wszyscy mieli nadzieję, że zasilanie uda się przywrócić, ale problem okazał się bardziej rozległy i po blisko dwóch godzinach oczekiwania zdecydowano się dokończyć to spotkanie w innej pobliskiej hali.
Przepisy jednak jasno mówią, że w takiej sytuacji set, który nie dobiegł końca, należy powtórzyć:
W przypadku, gdy jedna lub kilka przerw nie trwały łącznie dłużej niż 4 godziny:
17.3.2.2 jeśli gra jest wznowiona na innym boisku, set zostaje anulowany i rozegrany od nowa z tymi samymi członkami zespołów i w tych samych ustawieniach początkowych (z wyjątkiem wykluczonych lub zdyskwalifikowanych) i z utrzymaniem wszystkich odnotowanych sankcji. Wyniki rozegranych już setów zostają zachowane.
7.3, 21.4.1, R.9 17.3.3 W przypadku, gdy jedna lub kilka przerw trwało łącznie dłużej niż 4 godziny, mecz musi być powtórzony.
Na szczęście organizatorom udało się zmieścić w przepisowych czterech godzinach, ale ostatnią partię należało rozegrać od nowa. Spotkanie zakończyło się około godziny 22:30. Mecz w pięciu setach wygrały akademiczki z Warszawy, które ostatecznie wygrały powtórzonego drugiego seta (27:25).
Zobacz również:
Były pościgi, wybuchy i sporo walki w Bydgoszczy. BKS Bostik Bielsko-Biała z pełną pulą
Media: Oto nowy selekcjoner reprezentacji Polski
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi na parkiecie? Nie porywa