Jednostronne widowisko w Gdańsku – relacja z meczu Energa Gedania – AZS AWF Poznań

Tak grającą Energę Gedanię jej kibice chcieliby oglądać cały sezon! Dobre przyjęcie, konsekwentna realizacja taktycznych założeń i świetna gra zawodniczek, które w poprzednich meczach były krytykowane – oto czynniki, które w największym stopniu przyczyniły się do nadspodziewanie łatwego zwycięstwa gdańszczanek nad zespołem AZS AWF Poznań.

Energa Gedania – AZS AWF Poznań 3:0 (25:22, 25:20, 25:19)

Energa Gedania : Kasprów, Nuszel, Ziemcowa, Wellna, Skowrońska, Tomsia, Siwka (libero) oraz Durajczyk, Kasprzak

AZS AWF Poznań : Archangielska, Kruk, Szydełko, Frąckowiak, Magatova, Gomułka, Styskal (libero) oraz Wiśniewska, Ordak, Zielińska.

Sędziowie: Michlic (Bydgoszcz) i Rostek (Szczecin)

W środowe popołudnie do hali przy ulicy Kościuszki w Gdańsku pofatygowało się stosunkowo mało kibiców. Na wielu poprzednich meczach trudno było znaleźć choćby stojące miejsce, a tymczasem w trakcie potyczki Energi Gedanii z AZS AWF Poznań trybuny świeciły gdzieniegdzie pustkami. Dobra gra gospodyń porwała jednak ospałą gdańską widownię do spontanicznego dopingu.

W składzie drużyny z Poznania znalazły się cztery zawodniczki, które w poprzednich sezonach reprezentowały barwy Gedanii, jednak tylko dla Aleksandry Kruk znalazło się miejsce w pierwszej szóstce. Pierwszy punkt w tym spotkaniu zdobyła z kolei była zawodniczka AZS AWF – Katarzyna Wellna. Na pierwszą przerwę techniczną gospodynie schodziły prowadząc czterema punktami, ale niedługo po niej podopieczne Wojciecha Lalka doprowadziły do remisu. Set był wyrównany jednak tylko do drugiej przerwy technicznej. Po niej Gedanistki, które w tym spotkaniu znakomicie przyjmowały, co stwarzało rozgrywającej Ewie Kasprów możliwości do częstej gry środkiem, odskoczyły poznaniankom na trzy punkty, co zmusiło szkoleniowca gości do poproszenia o czas. Po nim na siatce rozszalała się Berenika Tomsia, która znakomicie blokowała i atakowała, co pozwoliło jej drużynie na powiększenie przewagi do sześciu „oczek” (23:17). Wtedy nastąpił jednak zaskakujący przestój, a trzy przegrane akcje skłoniły opiekuna gdańszczanek, Leszka Milewskiego, do wzięcia przerwy. Po niej w aut zaserwowała Joanna Frąckowiak i gospodynie miały pięć piłek setowych. Dzięki dobrym zagrywkom rezerwowej w tym spotkaniu wychowanki Gedanii, Karoliny Wiśniewskiej, pierwsze dwie udało się poznaniankom obronić, ale wkrótce seta zakończył skuteczny atak Natalii Nuszel.

Drugą partię lepiej rozpoczęły przyjezdne. Dobra gra blokiem, prowadzenie 2:0, 4:1 i wreszcie 8:5 na pierwszej przerwie technicznej były jednak przysłowiowymi „miłymi początkami złego”. Gdańszczanki dogoniły rywalki przy stanie 11:11, a pojedynczy blok Kasprów na Kruk dodał gospodyniom skrzydeł. Na drugą przerwę techniczną podopieczne trenera Milewskiego zeszły już z czteropunktowym prowadzeniem, którego nie oddały do końca. Miejscowe grały bardzo dojrzałą, ciekawą siatkówkę, a drużyna gości nie umiała znaleźć na nie żadnego lekarstwa. Ostatni punkt w tym secie trafił na konto Gedanii po nieudanej zagrywce Justyny Ordak – kolejnej siatkarki wychowanej przy ul. Kościuszki.

Pierwsza akcja trzeciej partii była bardzo długa, ale ostatecznie wygrały ją poznanianki. Dodało im to wiary w możliwość wygrania całego spotkania, zaczął funkcjonować ich blok, a chwilowy kryzys przechodziło gdańskie przyjęcie. Wszystko to złożyło się na pięciopunktowe prowadzenie przyjezdnych na pierwszej przerwie technicznej. Po niej trener Milewski desygnował do gry Kingę Kasprzak, która zajęła miejsce Natalii Nuszel. Ci spośród kibiców, którzy w tym momencie narzekali „Kinga na boisku – no to mamy po secie...”, musieli bardzo szybko ugryźć się w języki. Młoda przyjmująca znakomicie wpasowała się w zespół i rozegrała swoje bodaj najlepsze zawody w barwach Gedanii. Wraz z koleżankami szybko odwróciła losy partii i to właśnie jej atak zapewnił gospodyniom jednopunktowe prowadzenie na drugiej przerwie technicznej. Po niej przewaga gdańszczanek rosła, przyjęcie było znów niemal perfekcyjne, a skuteczny blok raz po raz wybijał podopiecznym trenera Lalka siatkówkę z głowy. Kiedy atak Natalii Ziemcowej dał Gedanistkom piłkę meczową, kibice podnieśli się z siedzeń. Wprawdzie dziewiętnasty punkt zdobyły jeszcze poznanianki, ale już po chwili spotkanie zakończyła Katarzyna Wellna.

W środowym spotkaniu sympatycy gdańskiej siatkówki zobaczyli to, na co czekali od dawna. Zobaczyli świetnie rozgrywającą Ewę Kasprów (wybraną najlepszą zawodniczką spotkania), która wreszcie dała pograć swoim środkowym. Zobaczyli jaki potencjał w ataku mają Berenika Tomsia i Natalia Ziemcowa, jeśli tylko da im się szanse. Zobaczyli znakomite przyjęcie, w którym brylowała Elżbieta Skowrońska oraz ofiarnie grającą Martę Siwkę, dla której nie było w tym meczu straconych piłek. Zobaczyli potężny blok, który wiele razy stanowił zaporę nie do przejścia. I wreszcie zobaczyli, że Gedanistki stanowią zespół, który potrafi walczyć, wzajemnie się wspierać i uzupełniać, zdolny do pewnych, trzysetowych zwycięstw. Czy taką drużynę będą oglądali również w kolejnych spotkaniach? Czas pokaże.

Ekipa z Poznania na tle Gedanii wypadła blado. Siatkarki z Wielkopolski popełniały dużo własnych błędów, grały niekonsekwentnie i bojaźliwie, w niczym nie przypominając drużyny, która jeszcze niedawno bez problemów rozprawiała się z drużynami z dołu tabeli. Jak na razie AZS AWF zamyka górną część klasyfikacji LSK, ale po dzisiejszym zwycięstwie Energa Gedania ma do piątej lokaty tylko dwa punkty straty.

Komentarze (0)