ME siatkarzy: Biało-czerwoni deklasują rywali, półfinał powtórką z MŚ 2006 - relacja ze spotkania Polska - Grecja

Biało-czerwoni wraz z każdym meczem w Turcji stają się coraz silniejszą drużyną. Zwycięstwo nad Grekami, w ramach ostatniej batalii drugiego etapu mistrzostw Europy, dało biało-czerwonym pierwszą lokatę w grupie E. Owo rozstrzygnięcie pozwoliło ominąć nam w finale reprezentantów Rosji. O awans do walki o złoto stoczymy bój z Bułgarią, podobnie jak to miało miejsce w 2006 roku podczas udanych dla nas MŚ w Japonii.

Paulina Reczkowska
Paulina Reczkowska

Polska - Grecja 3:0 (25:22, 28:26, 25:20)

Polska:
Paweł Zagumny, Jakub Jarosz, Daniel Pliński, Bartosz Kurek, Michał Ruciak, Marcin Możdżonek, Piotr Gacek (libero) oraz Zbigniew Bartman, Paweł Woicki, Piotr Nowakowski.

Grecja: Mitar Tzourits, Ilias Lappas, Sotirios Pantaleon, Konstantinos Christofidelis, Konstantinos Prousalis, Stefanou, Stefanov (libero) oraz Andreas Andreadis, Theoklitos Karipidis.

Zgodnie z przedmeczowymi spekulacjami, podopieczni Daniela Castellaniego swój ostatni mecz drugiej fazy mistrzostw Europy w Turcji rozpoczęli z dwoma istotnymi zmianami w pierwszej szóstce, która dotychczas dostarczała kibicom sportowych emocji na najwyższym poziomie - na pozycji atakującego spotkanie zainaugurował Jakub Jarosz, Michał Ruciak natomiast zastąpił dotychczas dobrze spisującego się przyjmującego PGE Skry Bełchatów, Michała Bąkiewicza. Poza meczową dwunastką wciąż pozostali libero Krzysztof Ignaczak oraz atakujący Marcel Gromadowski. Dzięki wiktorii nad Słowakami podczas środowego meczu, biało-czerwoni zapewnili sobie już udział w półfinale turnieju, więc spotkanie z Grekami decydowało jedynie o tym, czy to polscy siatkarze, czy też Francuzi zajmą pierwszą lokatę w grupie, która pozwala uniknąć w kolejnej konfrontacji znakomicie poczynającej sobie reprezentacji Rosji.

W pierwszych akcjach inauguracyjnej odsłony toczyła się wyrównana walka po obu stronach siatki. Tzourits popisał się skutecznym atakiem i to nasi rywale schodzili na pierwszą przerwę techniczną z jednopunktową przewagą (7:8). Tuż po wznowieniu gry stopniowo do głosu zaczęli dochodzić polscy zawodnicy. Skuteczny atak Jarosza, a zaraz potem jego efektowny pojedynczy blok na Lappasie pozwolił wyjść Polakom na trzypunktowe prowadzenie (11:8). Ingerować musiał niezwłocznie szkoleniowiec naszych rywali, Dimitris Kazazis. Proste błędy w przyjęciu Greków utrudniały im skonstruowanie skutecznej akcji w ataku. Biało-czerwoni bezlitośnie wykorzystywali każdą kontrę, prowadząc na drugiej przerwie technicznej pięcioma oczkami (16:11). W końcowej części pierwszej odsłony co prawda Grecy zdołali zbliżyć się na jeden punkt do polskiej ekipy (22:21), jednak własne błędy przesądziły o ich ostatecznej porażce 22:25.

Kolejną partię z kolei dobrze otworzyli zmobilizowani przeciwnicy, którzy po silnym zbiciu Christofidelisa prowadzili dwoma oczkami (4:6). Podopieczni Daniela Castellaniego błyskawicznie jednak odrobili stracone punkty, w głównej mierze dzięki skutecznej grze Michała Ruciaka, i na pierwszej przerwie technicznej przeważali nad rywalem jednym oczkiem (8:7). Zaraz po powrocie na parkiet znów popłoch wśród Greków siał dobrze dysponowany Ruciak, który popisał się efektownym atakiem na pojedynczym bloku rywala. W kolejnych akcjach toczyła się dramatyczna walka punkt za punkt. Jakub Jarosz dobrze radził sobie w ataku, w szeregach rywali z kolei niezastąpionym ogniwem był Mitar Tzourits. Po wykorzystaniu przez Jarosza przechodzącej piłki, biało-czerwoni mieli pierwszą piłkę setową. Wówczas o czas poprosił zdenerwowany Dimitris Kazazis. Wśród okrzyków "Ostatni, ostatni" zgromadzonych w Turcji polskich kibiców, Polacy zdołali rozstrzygnąć ów seta na swoją korzyść po heroicznej walce (28:26).

Trzeciego seta skutecznym zbiciem otworzył Sotirios Pantaleon (0:1). Szybko jednak dominować na parkiecie zaczęli biało-czerwoni - Jakub Jarosz w końcu zdobył punkt bezpośrednio po mocnej zagrywce, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 3:2. Przewaga Polaków sukcesywnie wzrastała, żadne zmiany personalne w szeregach greckiej drużyny nie przynosiły oczekiwanych przez trenera Dimitrisa Kazazisa efektów. Na drugą przerwę techniczną zawodnicy Castellaniego schodzili z sześciopunktową przewagą (16:10). Zaraz po niej jednak wiatr w żagle złapali nieobliczalni Grecy - zdobyte przez nich trzy punkty z rzędu spowodowały, że o przerwę dla polskiej drużyny musiał poprosić trener Daniel Castellani (16:13). Efektowny atak Bartosza Kurka na pojedynczym bloku przerwał udaną passę rywali, którzy przestali wierzyć, że mogą odmienić jeszcze oblicze ów spotkania. Biało-czerwoni kontrolowali już przebieg batalii do końca, wygrywając ostatecznie 25:20 i cały mecz 3:0.

W półfinale mistrzostw Europy biało-czerwoni zmierzą się z reprezentacją Bułgarii. Podobnie było w 2006 roku podczas pamiętnych dla nas mistrzostw świata, gdzie wówczas pokonaliśmy Bułgarów 3:1, zapewniając sobie udział w wielkim finale.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×