PGE Skra Bełchatów zagrała "na wyniszczenie" w Pucharze CEV

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów

Zespół z PlusLigi jest bliżej finału Pucharu CEV po pierwszym meczu z Tours VB. PGE Skra Bełchatów zwyciężyła 3:2 po ponad 2,5 godzinie walki.

W Pucharze CEV pozostała "śmietanka". Do półfinałów awansowali przedstawiciele trzech najsilniejszych lig w Europie, a kwartet uzupełnił Tours VB. Francuska drużyna rozpoczęła dwumecz z PGE Skrą Bełchatów na wyjeździe. W środowych półfinałach Pucharu CEV kobiet lepsze były przyjezdne. W czwartek Skra nie zamierzała pozwolić na kolejne zwycięstwo gości.

Bełchatowianie przegrali pierwszego seta 24:26, choć mieli w nim sporą zaliczkę. Skra uciekła od wyniku 5:5 na 10:6. Było nawet 21:17 i w tym momencie rozpoczął się festiwal błędów Roberta Tahta, a że kompani nie pomogli lądowaniem w siatce, to niebawem zrobiło się 21:21. Rozpędzony Tours VB rozstrzygnął końcówkę, a najlepszym podsumowaniem partii był serwis Luciana Palonsky'ego w Tahta.

Zachowanie gospodarzy można było uznać za potknięcie, ale powtórka w drugim secie była już karygodna. Skra prowadziła 19:15 i w jednym ustawieniu pozwoliła Tours doprowadzić do remisu 19:19. Na szczęście dla Skry, obudziła się i tym razem wygrała 25:22. Zanosiło się na maratońskie starcie. Minęła godzina i pięć minut, a było dopiero 1:1 w setach.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: syn gwiazdy NBA skradł show!

Trzecia partia potwierdziła, że mecz rządzi się pewnymi niepisanymi regułami. Jej scenariusz był podobny do poprzedniej. Ponownie Skra uciekła, następnie nie potrafiła pilnować wyniku i postawiła na swoim na finiszu. Na 25:20 zaatakował coraz lepiej prezentujący się Robert Taht. Największym wsparciem w punktowaniu był dla niego Aleksandar Atanasijević.

Tours odgryzło się w czwartym secie i zwycięstwem 25:22 doprowadziło do tie-breaka. Wartkiej historii nie było. Od stanu 8:8 prowadzili tylko podopieczni Marcela Fronckowiaka, a wszystkie pomysły Slobodana Kovaca na pościg okazały się nieudane.

Nie brakowało nerwów w ostatnim secie. Po ponad dwóch i pół godzinie walki nikt nie chciał zejść z boiska pokonany. Zwłaszcza, że obie drużyny zdążyły już pokazać, że są groźne. W bitwie na wyniszczenie triumfowała Skra, a tie-break zakończył się wynikiem 15:13.

Rewanż 2 marca we Francji. W drugim półfinale Monza walczy z Zenitem Kazań.

PGE Skra Bełchatów - Tours VB 3:2 (24:26, 25:22, 25:20, 22:25, 15:13)

Skra: Łomacz, Ebadipour, Taht, Kłos, Bieniek, Atanasijević, Piechocki (libero) oraz Sawicki, Schulz, Kooy

Tours: Corić, Tillie, Derouillon, Teriomienko, Palonsky, Dos Santos, Perry (libero) oraz Da Silva, Bruckert, Toledo

MVP: Robert Taht (Skra)

Czytaj także: Wielki wyczyn Dynama, Developres Bella Dolina gra dalej. Sprawdź tabele fazy grupowej Ligi Mistrzyń
Czytaj także: Zespół z Ukrainy coraz bliżej gry w PlusLidze! Podpisano list intencyjny

Komentarze (10)
avatar
Kazimierz Wieński
25.02.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
To był najgorszy mecz Skry w ostatnim czasie, tyle błędów to zdecydowanie za dużo p. Anatastasjewicz i spółka ,mecz bardzo słaby !!!!! 
avatar
Gekon
24.02.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Zazdroszczę kibicom siatkówki, że mogą komentować na dziale związanym z ich dyscypliną. Ja żużla czy piłki nożnej nie mogę bo ktoś zrobił kupę ze strachu i zablokował komentarze. Kto tu się bo Czytaj całość
avatar
Legionowiak 4.0
24.02.2022
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Brawo PGE Skra Bełchatów!