W derbach Śląska Jastrzębski Węgiel mierzył się u siebie z GKS-em Katowice. To gospodarzy należało uznać za faworytów tego starcia, bowiem już tylko oni walczą z ZAKSĄ o pierwsze miejsce w tabeli. Musieli sobie radzić jednak bez Jurija Gladyra. Katowiczanie już kilkukrotnie w tym sezonie pokazywali, że potrafią urywać punkty wyżej notowanym rywalom. Oni musieli sobie radzić bez Tomasa Rousseaux.
Już pierwsze zacięte i długie wymiany pokazywały, że w tym spotkaniu może być ciekawie. Przyjezdni zaczęli jednak mieć problemy w przyjęciu, co przekładało się na wynik (15:11). Katowiczanie nie składali broni, bowiem znakomite zagrywki Jakuba Szymańskiego sprawiły, że GKS złapał kontakt z rywalami. W ekipie gospodarzy znakomicie działał system blok-obrona, dzięki czemu odbudowali przewagę. Nie cieszyli się z niej długo, bo asa dołożył Gonzalo Quiroga i wynik znów był na styku (22:21). JW opanowało jednak sytuację, a ich wygraną w tym secie przypieczętował Jan Hadrava.
Jastrzębianie z wysokiego "c" otworzyli także drugą odsłonę. Wykorzystywali problemy z przyjęciem rywali, dzięki kontrze Tomasza Fornala oraz asowi Trevora Clevenot mieli cztery punkty przewagi. Do tego wśród przyjezdnych pojawiało się coraz więcej niedokładności w rozegraniu (11:5). Trener Grzegorz Słaby próbował ratować się zmianami, ale nie przyniosły one poprawy sytuacji zespołu. Gospodarze kontrolowali partię i wygrali 25:18.
ZOBACZ WIDEO: Poruszające sceny z kijowskiego metra. Ukraińców odwiedził mer miasta
Katowiczanie jednak nie zamierzali składać broni i weszli z dużym animuszem w trzecią odsłonę. Po asie Jakuba Jarosza wygrywali 4:1. Jastrzębianie jednak błyskawicznie wyrównali. Katowiczanie nie składali broni, asem popisał się Szymański, a Jarosz kończył kontry i GKS prowadził 12:8. W zespole gości znowu pojawiły się problemy z przyjęciem, które znowu zostały bezlitośnie wykorzystane. Atak Fornala sprawił, że był remis. Końcówka była pełna błędów, ale punktowy blok katowiczan przesądził o wyniku seta (25:22).
Świetna praca w obronie katowiczan pozwoliła im minimalnie lepiej rozpocząć czwartą partię (8:6). Dobrze grali także w polu serwisowym, a coraz skuteczniej w ofensywie prezentował się Gonzalo Quiroga i przewaga wynosiła już cztery punkty. Wśród gospodarzy dobrą zmianę dał Rafał Szymura, a katowiczanie popełniali coraz więcej błędów i znów w końcówce był remis. Musiała zadecydować gra na przewagi. W niej oglądaliśmy wiele ciekawych akcji, ale ostatecznie GKS doprowadził do tie-breaka. Partię zakończył atak w aut Szymury (32:34).
Jastrzębianie na początku tie-breaka wywierali presję swoją zagrywką, co pozwoliło im odskoczyć. Do tego asa dołożył Jan Hadrava (4:1). Katowiczanie cały czas mieli problemy z przyjęciem i dystans między drużynami powiększył się do czterech punktów. Gospodarze kontrolowali już losy spotkania, zwycięstwo przypieczętował atak Fornala.
Jastrzębski Węgiel - GKS Katowice 3:2 (25:23, 25:18, 22:25, 32:34, 15:12)
Jastrzębski: Hadrava, Clevenot, Fornal, Toniutti, Wiśniewski, Macyra, Popiwczak (libero) oraz Boyer, Tervaportti, Cedzyński, Szymura, Baroti
GKS: Szymański, Kania, Jarosz, Quiroga, Hain, Ma’a, Mariański (libero) oraz Kogut, Nowosielski, Domagała
MVP: Tomasz Fornal (Jastrzębski Węgiel)
Czytaj więcej:
"Dni pełne bólu". Ukraiński siatkarz uciekł z Rosji
Wielki spektakl w Kędzierzynie-Koźlu. Mecz pełen emocji i niewykorzystanych szans