W tym artykule dowiesz się o:
Czyszczenie norweskiego zaciągu
Czwarte miejsce w sezonie 2014/2015 nie spełniało do końca ambicji klubowych władz. Z drugiej strony z siatkarkami klasy Miry Topić i Hany Cutury trudno o lepszy wynik. Ówczesny szkoleniowiec zespołu, Norweg Tore Aleksandersen, za bardzo zaufał siatkarkom, z którymi miał już okazję współpracować. Denise Hanke i Berit Kauffeldt okazały się jednymi z największych niewypałów w historii ligi. Nieco lepiej spisywały się Topić i w szczególności Cutura, ale w nowym Impelu nie mogło być miejsca dla przeciętnych Chorwatek.
ZOBACZ WIDEO Operacja Rio ruszyła, czyli przychodzi siatkarz do lekarza (źródło TVP)
{"id":"","title":"","signature":""}
Sprzątanie rozpoczęto od szkoleniowca. Aleksandersen zapłacił za nieudane transfery i w nowym sezonie zespół przejął Nicola Negro. 35-letni szkoleniowiec wydawał się idealnym kandydatem, zwłaszcza, że znał już polskie realia (zasiadał na ławce Tauronu MKS-u Dąbrowa Górnicza). Sceptycy podkreślali, że z hukiem wyleciał z poprzedniej pracy we włoskim Conegliano.
Wrocławska ziemia zatrzęsła się w posadach, czyli transferowe szaleństwo
W Impelu od paru lat nie oszczędzano na transferach, ale tegoroczne zmiany zaskoczyły nawet największych optymistów. Z wielką pompą powitano na Dolnym Śląsku Katarzynę Skowrońską-Dolatę. Zachwytów nie było końca i nic dziwnego. Nawet nawiązanie do Roberta Lewandowskiego w spódnicy wydaje się na miejscu. Ze świecą szukać bowiem drugiej tak utytułowanej polskiej siatkarki.
Równie dobrze we Wrocławiu mogliby na tym poprzestać. Minęło ledwie kilkanaście dni, a prezesi klubu ogłosili nazwisko kolejnej zawodniczki. I to jakiej! Caroliny Costagrande nie trzeba przedstawiać. Włoszka od lat stanowiła o sile czołowych drużyn kontynentu, zabezpieczając głównie przyjęcie. O atak z lewego skrzydła miała zadbać za to Kristin Hildebrand. Reprezentantka USA ze świetnej strony prezentowała się w barwach narodowych i wydawało się, że Impel zakontraktował kurę znoszącą złote jaja.
Nawet najwybitniejsze skrzydłowe bez klasowej rozgrywającej popadają w przeciętność, stąd decyzja o pozyskaniu Mileny Radeckiej. Z pozoru strzał w dziesiątkę - była kadrowiczka, lata gry na najwyższym poziomie, wartość dodana w bloku i zagrywce. Skład uzupełniły młode Andrea Kossanjowa, Aleksandra Sikorska, Karolina Piśla oraz libero reprezentacji Niemiec, Lenka Durr. Trzon drużyny pozostał bez zmian - kolejny rok we Wrocławiu zdecydowały się spędzić Agnieszka Kąkolewska, Monika Ptak, Joanna Kaczor i Agata Sawicka.
Forma spóźniona o tydzień
Wrocławski samograj długo zawodził. Biorąc pod uwagę suche wyniki, Impelki nie prezentowały się najgorzej. Większym problemem był styl gry zespołu, a raczej jego brak. Kandydatki do medalu traciły sety nawet z takimi potęgami jak Pałac Bydgoszcz czy PTPS Piła. Do tego doszły porażki w Lidze Mistrzyń. W grudniu skończyła się cierpliwość zarządu wobec Nicoli Negro i bez żalu pożegnano Włocha.
Odpowiedzialność za wyniki zespołu wziął... prezes klubu, Jacek Grabowski. Wielu pukało się w głowę, ale po zmianach coś drgnęło w Impelu. Szkoleniowcowi pomagał Marek Solarewicz i ten układ sprawdzał się zaskakująco dobrze. Grabowski zaczął z wysokiego C, pokonując na własnym parkiecie mistrzynie Polski, Chemik Police. Do końca rundy wrocławianki regularnie ogrywały zespoły z dołu tabeli i bezpośrednie rywalki w walce o miejsce w czwórce. Kłopoty zaczynały się w starciach z ligową czołówką i Impel wrócił z pustymi rękoma z Sopotu oraz Dąbrowy Górniczej.
Po zwycięstwie 3:2 w drugim meczu półfinałowym z PGE Atomem Treflem Sopot wydawało się, że wrocławianki przełamały niemoc i występ w finale stał się realny. W Trójmieście wróciły jednak dawne demony i w najważniejszym spotkaniu sezonu Impel gładko poległ 0:3. W stolicy Dolnego Śląska mogą tylko żałować, że forma przyszła akurat na spotkania o brązowy medal. Z Tauronem MKS-em Dąbrowa Górnicza Impelki rozegrały trzy bardzo dobrze pojedynki i sięgnęły po brązowy krążek.
Liderka wykorzystana do maksimum
Rozgrywające: Milena Radecka - 3 Magdalena Gryka - bez oceny
Od Radeckiej oczekiwano zdecydowanie więcej. Niby nie były to złe rozegrania, niby Katarzyna Skowrońska-Dolata punktowała z prawego skrzydła, ale wrocławska rozgrywająca rozrzucała piłki dość schematycznie. Przez większość sezonu taktyka Impela polegała na wystawach do Skowrońskiej-Dolaty w myśl zasady "jakoś to będzie".
Większe pretensje można jednak mieć za niewykorzystanie potencjału środkowych. Obserwując z boku poczynania wrocławianek, nie można było oprzeć się wrażeniu, że Kąkolewska dostaje piłki przynajmniej 30 cm za nisko. Środkowa nie wykorzystywała zatem swoich nieprzeciętnych parametrów i niejednokrotnie musiała ratować się karkołomnymi przebiciami przy fatalnych wystawach. Spory minus także po stronie Magdaleny Gryki, która w przeciwieństwie do poprzednich rozgrywek niemal przyrosła do kwadratu rezerwowych. Atakujące: Katarzyna Skowrońska-Dolata - 5 Joanna Kaczor - 4
Skowrońska-Dolata nie wróciła do Polski, by odcinać kupony od sławy. Dobry dzień skrzydłowej był niemal gwarantem korzystnego rezultatu. Wystarczy przytoczyć kilka liczb. Średnio 15 punktów na mecz, niemal 39 proc. w ataku i tytuł najlepiej punktującej ligi z 404 oczkami na koncie. Nieraz spotkania Impela przypominały samotną rywalizację Skowrońskiej-Dolaty z szóstką rywalek.
Zbyt wiele nie nagrała się za to Joanna Kaczor. Do niedawna podstawowa atakująca Impela tylko w nielicznych spotkaniach wychodziła w pierwszej szóstce. Gdy już pojawiła się w wyjściowych ustawieniu, nie zawodziła. Wrocławianka idealnie sprawdzała się na tle nieco słabszych drużyn i godnie zastępowała Skowrońską-Dolatę.
Środkowe: Agnieszka Kąkolewska - 4 Monika Ptak - 4 Aleksandra Sikorska - 3,5
Wrocławskie środkowe dały zespołowi mnóstwo punktów w bloku. Kąkolewska tradycyjnie była postrachem atakujących w całej lidze, nieznacznie słabiej prezentowała się Ptak, ale w kwestii bloku trudno przyczepić się do środkowych. Zabrakło natomiast większego udziału w grze w ataku, choć po części to wina rozgrywających. Z podstawowych siatkarek pewniejsza w ofensywie była Ptak, ale trzeba przyznać, że jej firmowy atak z obiegnięcia nie stanowi już zaskoczenia dla rywalek. Być może zbyt mało szans dostawała Sikorska, która w kilku spotkaniach dała się poznać z dobrej strony.
Skala ocen: 1 - bardzo słabo, 2 - słabo, 3 - przeciętnie, 4 - dobrze, 5 - bardzo dobrze, 6 - rewelacyjnie.
Podcięte skrzydło i włoska pani profesor
Przyjmujące: Carolina Costagrande - 4,5 Kristin Hildebrand - 2 Andrea Kossanjowa - 3,5 Karolina Piśla - bez oceny
Dysproporcja na skrzydłach była aż nadto widoczna. Z jednej strony pewna w przyjęciu i obijająca po mistrzowsku blok Carolina Costagrande. Z drugiej największy niewypał transferowy sezonu, Amerykanka Kristin Hildebrand. Zawodniczce z takim bagażem doświadczeń nie przystoi skuteczność rzędu 15 proc. Hildebrand przeszła samą siebie, gdy w pojedynkach z drużynami dołu tabeli nie była w stanie przekroczyć nawet 10 proc. skuteczności. Reprezentantce USA zdarzały się niezłe występy, ale nie dała zespołowi takiej jakości, jakiej oczekiwano. Dziwne, że częściej na parkiecie nie pojawiała się Andrea Kossanjowa. Czeszka, choć asem w przyjęciu nie jest, to przynajmniej radziła sobie na siatce.
Libero: Agata Sawicka - 3,5 Lenka Durr - 4
Obie siatkarki przeważnie nie zawodziły, ale nie ustrzegły się też poważnych błędów. Chwała Sawickiej za to, że błyskawicznie wróciła na swój poziom, a wystarczy przypomnieć, że kilka miesięcy wcześniej Impelka zerwała więzadła krzyżowe w kolanie. Niemka z kolei odpowiadała głównie za grę defensywną - po jej ofiarnych obronach ręce nieraz same składały się do oklasków. Jak na Orlen Ligę, Impel dysponował sporym potencjałem na tej pozycji i libero były dość silnym punktem zespołu.
Trenerzy: Jacek Grabowski - 4 Marek Solarewicz - 5 Nicola Negro - 2 W kwestii Negro trudno o ocenę, bowiem Włocha odstrzelono po trzech miesiącach pracy. Jedno jest niepodważalne - szkoleniowiec z Półwyspu Apenińskiego nie potrafił dotrzeć do swoich zawodniczek i zespół stanął w miejscu. Trudne zadanie wziął na siebie Jacek Grabowski i poradził sobie na ławce trenerskiej, choć ostatni raz zasiadał na niej osiem lat temu. Obiektywnie nie byłoby medalu Impela, gdyby nie Marek Solarewicz. Wydaje się, że to asystent pierwszego trenera był głównym architektem brązowego krążka. Zresztą jego pracę dostrzeżono błyskawicznie i Solarewicz od nowego sezonu już samodzielnie poprowadzi Impel.
Skala ocen: 1 - bardzo słabo, 2 - słabo, 3 - przeciętnie, 4 - dobrze, 5 - bardzo dobrze, 6 - rewelacyjnie.
Tylko czy aż brązowy medal?
Impelki miały przebojem wejść na salony i zdetronizować Chemika Police. Unikano odważnych deklaracji, ale ruchy transferowe klubu mówiły same za siebie. Nie ściąga się gwiazdy polskiej siatkówki, by walczyć o wejście do czwórki. Katarzyna Skowrońska-Dolata wciąż była głodna sukcesów, gdyż wciąż brakuje jej triumfu w polskiej lidze. W Impelu najlepsza polska siatkarka miała uzupełnić swoją gablotę o złoto Orlen Ligi.
Z perspektywy całego sezonu medal należy uznać za sukces wrocławianek, zwłaszcza, że wynik zespołu ciążył na barkach dwóch osób - Costagrande i Skowrońskiej-Dolaty. Impelki mogą tylko żałować, że nie udało się nawiązać do wygranego 3:2 spotkania półfinałowego z PGE Atomem Treflem Sopot i w pojedynku decydującym o awansie wrocławianki poległy 0:3. - Gdybyśmy przynajmniej stwarzały sobie sytuacje, to mogło być różnie, tak jak miało to miejsce kilka dni wcześniej w zaciętym pojedynku we Wrocławiu. Wówczas wyszarpałyśmy zwycięstwo - przyznała po meczu w Sopocie Skowrońska-Dolata.