W tym artykule dowiesz się o:
HOP: Mecze na szczycie (raczej) nie zawodzą
Nie będziemy się oszukiwać, że oglądanie spotkań Ligi Siatkówki Kobiet sprawia wyłącznie przyjemność, większość jej meczów jest średnia albo po prostu słaba. Ale na szczęście jeżeli już dochodzi do starcia najlepszych drużyn ligi, czyli "wielkiej czwórki" z Polic, Łodzi i Rzeszowa, można liczyć chociaż na fragmenty dobrej siatkówki. Najlepsze wrażenie wywarły starcia Chemika Police z Grot Budowlanymi Łódź (2:3), w którym łodzianki poradziły sobie znakomicie mimo braku Jovany Brakocević oraz ostatnie derby Łodzi zakończone zwycięstwem ŁKS-u Commercecon Łódź. Sporo wrażeń dostarczyły także pięciosetowe boje Developresu SkyRes Rzeszów z klubami z Łodzi.
HOP: To idzie młodość
Zapewne jeszcze długo nie doczekamy się następczyń "Złotek", które poprowadzą polską kadrę do medali na najważniejszych imprezach, ale obecny selekcjoner Jacek Nawrocki nie ma prawa narzekać na brak ciekawie zapowiadającej się młodzieży. Świetny debiutancki sezon w LSK rozgrywa Zuzanna Górecka (DPD Legionovia Legionowo), do tego równie dobrze w lidze spisuje się jej inna brązowa medalistka ostatnich ME juniorek, Magdalena Stysiak (do niedawna Chemik Police). Dobrze w zespole z Wrocławia poczyna sobie atakująca Aleksandra Rasińska, a klasę na pozycji libero niezmiennie prezentuje Maria Stenzel w barwach łódzkich Budowlanych. Tym bardziej żal poważnie kontuzjowanej Justyny Łysiak, która pokazywała się z dobrej strony w Chemiku. Lista perspektywicznych nazwisk, którym warto się przyglądać, jeszcze się nie kończy. I bardzo dobrze!
HOP: Gwiazda nie zamierza spadać
Jovana Brakocević nie zamierzała przyjeżdżać do Polski tylko po to, by odcinać kupony od dawnej sławy. Była gwiazda serbskiej reprezentacje oczywiście jest daleka od swojej najlepszej dyspozycji sprzed lat, ale zdecydowanie nie jest "hamulcową" w szeregach Grot Budowlanych Łódź. "Brako" w tym sezonie ma na swoim koncie 162 punkty (w tym 139 zdobytych atakiem), 2 nagrody MVP i wiele meczów, w których była ofensywną opoką całej drużyny Błażeja Krzyształowicza. Kilka siatkarek wyprzedza ją w rankingach punktowych, ale Serbka w statystykach prezentuje się najlepiej ze wszystkich atakujących pod względem skuteczności ataku i proporcji prób udanych do nieudanych. Innymi słowy, nie obniża lotów.
HOP: Niektórzy mają nosa do transferów
Wydaje się, że królem transferowego polowania na obiecujące siatkarki z zagranicy okazał się znowu policki Chemik. Mistrz kraju zakontraktował amerykańską środkową Chiakę Ogbogu, która osładza kibicom z Polic smutek po odejściu Stefany Veljković i właściwie z marszu stała się jedną z najlepszych siatkarek na swojej pozycji. A ma spora konkurencję, bo niemal równie dobrze prezentują się choćby Jaroslava Pencova (Grot Budowlani) i Swietłana Dorsman (KSZO). Sporo dobrego można powiedzieć także o zagranicznym zaciągu Enei PTPS Piła, czyli Greczynce Oldze Strantzali i Azerce Marharycie Azizowej. W lepiej zorganizowanym klubie te zawodniczki mogłoby pokazać jeszcze więcej, a i tak zaliczają się do ligowej czołówki skrzydłowych. Rzeszowski Developres korzysta teraz z transferu Michaeli Mlejnkovej, a w Łodzi nikt nie ma wątpliwości, że Femke Stoltenborg spisuje się na rozegraniu lepiej niż Pavla Smidova (Vincourova).
HOP: Miłe zaskoczenia spoza elity
Okazało się, że w przeciętnej LSK wrażeń może dostarczać ktokolwiek spoza ścisłego grona ekip typowanych do walki o medale. Mowa o Banku Pocztowym Pałacu Bydgoszcz, który dzięki serii sześciu zwycięstw z rzędu i bardzo solidnej postawie w większości ligowych gier zajmuje obecnie piątą pozycję w tabeli (22 pkt, bilans 7-4). Tuż za plecami Pałacanek kierowanych przez Piotra Matelę plasuje się DPD Legionovia Legionowo (15 pkt, bilans 5-6), która w tym sezonie była w stanie sprawić spore problemy choćby łódzkim Budowlanym. Nie będziemy twierdzić, że oba zespoły grają siatkówkę z kosmosu, ale po prostu dobrze widzieć w tej chwiejnej drużyny, które mimo różnych problemów zdrowotnych grają regularnie na miarę swoich możliwości i zbierają owoce swojej rzetelnej gry.
BĘC: Upadać też trzeba ładnie
Być może za jakiś czas okaże się, z jakiego powodu Trefl Proxima Kraków faktycznie opuścił ekstraklasę siatkarek z dnia na dzień. Może faktycznie chodziło o brak hali do trenowania i grania oraz nieprzychylność miasta Krakowa albo prawdą są nieoficjalne pogłoski o braku spodziewanych pieniędzy od sponsora i "niedopięciu" się budżetu. Tak czy siak sposób i styl zakończenia krótkiego żywota małopolskiego klubu nie był dobrą reklama naszej ligi. Prezes Łukasz Kadela walczył oświadczeniami i skanami dokumentów z ZIS-em i magistratem, a nie potrafił skontaktować się z zawodniczkami i sztabem trenerskim czy pomóc im w znalezieniu nowych klubów. Siatkarek jest nam szkoda, ale takiego zachowania - absolutnie nie.
BĘC: Awantura o Magdę
Rok temu Chemik Police nadszarpnął swoją reputację nieudanymi negocjacjami z Maret Balkestein-Grothues, które zakończyły się ucieczką Holenderki z Polski i wzajemnym oskarżaniem się obu stron niedoszłej umowy. Teraz bomba wybuchła, gdy mistrza Polski opuściła jego młoda gwiazda, Magdalena Stysiak. Klub twierdzi, że menadżer Roberto Mogentale namieszał 18-latce w głowie i chciał irracjonalnego podniesienia jej pensji, natomiast włoski agent tłumaczył, że miał prawo do renegocjacji kontraktu, gdy Stysiak stała się pełnoletnia i miała prawo żądać lepszych warunków. Niezależnie od tego, kto ma więcej racji w sporze (który z mediów przeniesie się do sądu), fakty są takie, że klub z Polic stracił jedną z najlepszych siatkarek w lidze, a Magdalena Stysiak, wiązanej teraz z jednym z łódzkich klubów, jest teraz na cenzurowanym: grozi jej poważne zaburzenie toku kariery, a kibice tak szybko nie zapomną jej rejterady z Chemika.
BĘC: Brzydka tradycja milczenia
Niedawno pisaliśmy o bardzo dziwnej i niepokojącej tendencji niektórych klubów do przemilczania zmian w swoich składach i odejść zawodniczek. Jedną z nich była Karolina Portalska, do niedawna libero Enei PTPS-u Piła, która uznała, że woli studiować w rodzinnym Olsztynie od czekania na należne pensje. To nie jedyna siatkarka LSK, która nie doczekała się nawet wzmianki po opuszczeniu drużyny. Kluby polubiły także pomijanie informacji o dłuższych kontuzjach swoich siatkarek, co utrudnia życie ligowym rywalom... ale przede wszystkim kibicom. Pozytywny odzew na ten tekst pokazuje, że wielu fanom siatkówki (i samym zawodniczkom) marzy się normalność, czyli traktowanie ludzi na trybunach oraz parkiecie z należnym szacunkiem.
BĘC: Boli głowa od migracji
Ciężkie jest życie widza Ligi Siatkówki Kobiet, budzisz się rano i nie masz pojęcia, czy dana zawodniczka jeszcze gra w swoim zespole, czy jeszcze nie... Kluby chętnie korzystały z regulaminowych terminów do dokonywania transferów (m.in. Sanja Popović-Gamma, Alicia Ogoms czy Bailey Tanner) ale jeszcze ciekawszym zjawiskiem były migracje wewnątrz ligi. Anna Bączyńska zmieniła E.Leclerc Radomkę Radom na Grot Budowlanych Łódź po kontuzji Julii Twardowskiej, za to Koleta Łyszkiewicz wróciła z łódzkiego klubu do KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Chyba najwięcej komentarzy zebrało opuszczenie Chemika Police przez Annę Grejman, która poszła za głosem serca i przeniosła się wraz z narzeczonym Bartoszem Kurkiem do Warszawy. Wielu kibiców kręci nosem na takie roszady i trudno im się dziwić. Choć czasem dostarczają one więcej emocji niż niektóre mecze.
BĘC: Ból głowy w Bielsku-Białej
BKS Profi Credit Bielsko-Biała mimo trudności po ostatnim sezonie i nieudanej realizacji planu powrotu do ligowej czołówki miał po zmianach w składzie stać się bardziej rzetelny i przewidywalny, zaś stery w zespole powierzono Bartłomiejowi Piekarczykowi, który dobrze sprawdził się w roli asystenta Tore Aleksandersena. Tymczasem gdyby nie ostatnia wygrana BKS-u z Legionovią (3:1), bielski klub byłby teraz niebezpiecznie blisko dołu tabeli i nie byłoby w tym grama przypadku. Bielszczanki przegrały 7 z 11 spotkań w tym sezonie, do tego zdarzały im się tak fatalne mecze jak ten wyjazdowy z Developresem SkyRes Rzeszów (0:3), po którym kibice otwarcie zarzucali zawodniczkom BKS-u brak ambicji i woli walki. Drużyna z Podbeskidzia ma całą drugą rundę, by jej gra w końcu "zaskoczyła", bo na razie ogląda się ją bez większych przyjemności.