Nigdy nie było łatwo. Wspominamy bitwy Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle z włoskimi klubami

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Historyczne bilanse przed finałem Ligi Mistrzów będą przemawiać za Itasem Trentino. Nie oznacza to jednak, że Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nie odniosła w przeszłości pamiętnych zwycięstw z włoskimi klubami.

1
/ 5

Pozostał jeden krok

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle awansowała do finału Ligi Mistrzów po raz pierwszy w historii. Utytułowany w Polsce zespół stanie przed szansą zdobycia najcenniejszego trofeum w europejskiej siatkówce klubowej. Drużyna prowadzona przez Nikolę Grbicia wygrała dramatyczną, trwającą 11 partii rywalizację z Zenitem Kazań. Rozstrzygnęła ją punktem na 15:13 w złotym secie. W finale zmierzy się z Itasem Trentino, który w drugim półfinale wyeliminował Sir Sicoma Monini Perugia.

ZAKSA ma niekorzystny bilans z włoskimi klubami, co nie oznacza, że nie potrafiła w przeszłości z nimi zwyciężać, o czym na kolejnych kartach.

2
/ 5

Rywali nie uratowała zmiana trenera

Najświeższe wspomnienia wiążą się z ćwierćfinałem tej edycji Ligi Mistrzów. Kędzierzynianie wyeliminowali w nim Cucine Lube Civitanova. Już do tego dwumeczu ZAKSA nie przystąpiła jako faworyt, ale przede wszystkim na wyjeździe dała próbkę dużych możliwości. Wygrana 3:1 sprawiła, że porażka 0:3 we własnej hali nie skutkowała odpadnięciem. Drużyna Grbicia dostała możliwość poprawienia się w złotym secie i to w nim wyeliminowała Lube. Rywalom nie pomogła nawet zmiana trenera między spotkaniami.

Po dwumeczu z Lube, bilans ZAKSY w pojedynkach z włoskimi klubami to dziewięć zwycięstw i 19 porażek. Do zaplanowanego na 1 maja finału z Itasem Trentino dojdzie w Weronie. Drużyna z Kędzierzyna-Koźla odniosła pierwszą w historii wygraną z przeciwnikiem z Serie A właśnie na Półwyspie Apenińskim, a jej przeciwnikiem był w 2002 roku Bre Banca Lannutti Cuneo. Mecz zakończył się wynikiem 3:2.

ZOBACZ WIDEO: Czy to jest ten sezon Developresu SkyRes Rzeszów? Jelena Blagojević: Było ostro w szatni

3
/ 5

Nigdy szybko i przyjemnie

W 28 meczach kędzierzyńsko-włoskich osiem razy grał Itas Trentino. W finale Ligi Mistrzów dobrze będzie nawiązać do pierwszego pojedynku z przeciwnikiem z Trydentu z 2011 roku, który ZAKSA wygrała 3:2. W zażartej walce o wyniku czterech setów zdecydowała najmniejsza możliwa różnica punktów. Tie-break został podsumowany walką na przewagi i punktem kędzierzynian na 19:17. W rewanżu ZAKSA oberwała 0:3 i tak rozpoczęła się jej seria pięciu porażek z Itasem Trentino.

Pasmo niepowodzeń zostało przerwane dopiero w 2018 roku. ZAKSA pokonała klub z Trydentu dwa razy w fazie grupowej Ligi Mistrzów i tak samo jak w 2011 roku potrzebowała do tego tie-breaków. W sumie więc trzy zwycięstwa, pięć porażek, a przed drużynami pierwsze w historii starcie na neutralnym terenie.

Itas grał również z innymi klubami z Polski, o czym na kolejnej karcie.

4
/ 5

Poza ZAKSĄ tylko PGE Skra Bełchatów

Konfrontacji Itasu Trentino z polskimi zespołami było 15. Powinno być więcej, ale poprzednia edycja Ligi Mistrzów została zatrzymana z powodu koronawirusa przed dwumeczem włoskiego zespołu z Jastrzębskim Węglem. Drużyna z północy Italii wygrała 11 razy, a tę czwartą porażkę poniosła z PGE Skrą Bełchatów w 2010 roku. Bezbłędna była w rywalizacji z AZS-em Częstochowa i Asseco Resovią Rzeszów. Pojedynek z zespołem z Polski to dobra wróżba dla Itasu. W 2009, 2010 oraz 2011 roku triumfował on w Lidze Mistrzów, a w drodze po trofeum grał zawsze z klubem z PlusLigi.

5
/ 5

Pojedynek największego kalibru

Po raz pierwszy w historii drużyny z Polski i z Włoch zmierzą się w finale Ligi Mistrzów. Konfrontacja Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle z Itasem Trentino będzie wydarzeniem bez precedensu. W drugim pod względem prestiżu europejskim pucharze - Pucharze CEV doszło do finałowego dwumeczu kędzierzynian z Sisleyem Treviso. Nie miał on szczęśliwego zakończenia. Oba kluby wykorzystały atut własnej hali, a w złotym secie we Włoszech triumfowali gospodarze. 1 maja o wygranej zdecyduje wynik jednego pojedynku.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)