Gorąco wokół powołań Thurnbichlera. "Rokują dobrze, ale..."

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Trener Thomas Thurnbichler zdecydował, że do Ruki nie pojadą między innymi Kacper Juroszek i Jan Habdas. Zważywszy na wyniki konkursów w Wiśle, taki stan rzeczy może zaskakiwać, jednak nie jest nim zdziwiony Rafał Kot.

Polskie skoki narciarskie mogą mieć w przyszłości wielką pociechę z Kacpra Juroszka i Jana Habdasa. Obaj młodzi skoczkowie wiele zyskali dzięki zatrudnieniu Thomasa Thurnbichlera i pod jego okiem zanotowali widoczny progres. Choć obaj pokazali się w Wiśle z dobrej strony, ostatecznie trener polskiej kadry zdecydował się nie desygnować ich do boju w listopadowych konkursach w Finlandii.

Co nagle, to po diable

Rafał Kot nie jest zdziwiony decyzją Thurnbichlera. Ekspert zwraca uwagę na specyfikę skoczni w Ruce, która od lat daje się we znaki bardziej doświadczonym zawodnikom. Jego zdaniem, to nie jest jeszcze odpowiedni moment, żeby rzucać Juroszka i Habdasa na tak głęboką wodę.

- Nie doszukiwałbym się żadnej sensacji w temacie powołań trenera Thurnbichlera. Decyzja o nie zabraniu Juroszka i Habdasa została podjęta przede wszystkim z uwagi na warunki atmosferyczne panujące zwykle w Ruce. Tam zawsze wieje porywisty wiatr i skacze się naprawdę trudno. Nasi młodzi zawodnicy rokują bardzo dobrze, ale to jeszcze nie jest właściwy moment, żeby mierzyć się z aż takim trudnościami. Skakanie tam mogłoby im wręcz zaszkodzić, wybić z rytmu. Lepiej popracować w spokoju i zaatakować kolejne konkursy - tłumaczył Rafał Kot.

- Doświadczenie pomoże desygnowanym do zawodów na Rukatunturi Aleksandrowi Zniszczołowi i Jakubowi Wolnemu. Początek Kuby w Pucharze Świata był trudny i z jego perspektywy zapewne nieudany, ale bez startów trudno o poprawę. W przypadku Olka nie można też zapominać, że pokazał się z bardzo dobrej strony w Pucharze Kontynentalnym. Nasza kadra jest bardzo szeroka, trener będzie musiał podejmować wiele trudnych decyzji i myślę, że zdecydowanie trudniejszych niż ta dotycząca składu na Rukę. Tu zadecydowała sportowa logika, a sam nie postąpiłbym inaczej - dodał.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: nagranie wyświetlono ponad 2 mln razy. Co za gest!

FIS zadziałał pochopnie?

Jednocześnie Kot jest przekonany, że obaj skoczkowie dostaną jeszcze szansę. Działacz odwołał się również do kalendarza imprez, który jego zdaniem nie został przygotowany w pełni przemyślany sposób. Zastrzeżenia budzi ogromna dziura, mająca miejsce już po pierwszych konkursach.

- Juroszek i Habdas na pewno dostaną jeszcze szansę, żeby się wykazać i to nie raz. Paradoksalnie, spokojne treningi i skrupulatne eliminowanie mankamentów to dużo lepsze wyjście niż prawdopodobne męczarnie w Ruce. Dodatkową trudnością dla skoczków jest jeszcze ta przerwa, naprawdę niezrozumiale długa. Myślę, że ktoś w FIS nie do końca przemyślał temat - mówił.

- Takie rozwiązanie wielu nie przypadło do gustu, zwłaszcza że inauguracyjne skakanie było na igielicie. W obliczu globalnego ocieplenia, chyba warto było zacząć ten sezon przynajmniej tak jak poprzednie, a nie rekordowo wcześnie. Ale stało się, zawodnicy muszą się dopasować. I tu też na pomoc może przyjść doświadczenie. Czekajmy na efekty. Rzecz jasna jestem daleki od tego, żeby twierdzić, iż Zniszczoł i Wolny mają ten konkurs spisany na straty już przed jego rozpoczęciem - podsumował Rafał Kot.

Bogumił Burczyk WP SportoweFakty

Zobacz także:
Dwie armaty to za mało. Polska nie obroniła pierwszego miejsca w Pucharze Narodów
Słaby weekend Polek w Wiśle. Austriaczka zdeklasowała konkurencję

Źródło artykułu: