Jan Habdas skupił na swojej osobie uwagę sympatyków polskich skoków narciarskich przede wszystkim dobrymi występami w Letnim Grand Prix. 19-letni zawodnik świętował także w tym roku dwa srebrne medale wywalczone indywidualnie i zespołowo na Olimpijskim Festiwalu Młodzieży Europy.
Nie wyróżniał się
Skąd w ogóle wziął się fenomen Habdasa? Rafał Kot nie ma wątpliwości, że to efekt pewnego procesu, który dotyczy wielu młodych skoczków. Po prostu w pewnym momencie coś zaiskrzyło. 19-latek to urodzony w Bielsku-Białej reprezentant LKS Klimczok Bystra. Przygodę ze skokami rozpoczął już dawno temu, a jego debiut przypadł na lipiec 2018 roku, gdy w FIS Cup zajął 60. miejsce.
- Habdas już od paru lat pokazywał się z dobrej strony, ale nie miał żadnych spektakularnych sukcesów. Był w pokoleniu tych naszych młodych dziczków, na które bardzo czekamy i liczymy, że regularnie zaczną punktować w zawodach najwyższej rangi, ale, szczerze mówiąc, jeszcze niedawno niczym szczególnym się nie wyróżniał - tłumaczył Rafał Kot.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?
- Nie tylko w naszym obozie, ale i u konkurencji czasami jest tak, że zawodnik wcale się jakoś nie wyróżnia ponad normę, ale przychodzi sezon i nagle zaczyna piąć się w górę. Skoki to specyficzna dyscyplina i tak czasami bywa. Tak właśnie potoczyły się losy Habdasa - dodał.
Wybór nie może dziwić
Niemniej, żaden talent nie bierze się z niczego. Kot przyznał, że Habdas miał predyspozycje, bo mimo wszystko bez nich nie da się zaistnieć w poważnym sporcie.
- Trzeba mieć tą bożą iskrę, żeby móc pokonywać kolejne etapy w drodze na szczyt. Talent jednych ujawnia się szybciej, innych później, natomiast w jednym i drugim przypadku trzeba go oszlifować. Habdas tak naprawdę zaistniał w tegorocznym Pucharze Kontynentalnym, wkrótce po tym, jak nie wyróżnił się niczym szczególnym w Pucharze Świata w Wiśle - tłumaczył.
- Najważniejszym dla polskiego obozu było, aby utrzymać to siódme miejsce w kwalifikacjach do konkursów Pucharu Świata, przysługujące reprezentacjom, które mają swoich zawodników w czołowej trójce Pucharu Kontynentalnego. To się nie udało, ale trzeba sobie powiedzieć, że w rozgrywkach Habdas spośród Polaków był najlepszy. Wobec deficytu zawodników trener Thomas Thurnbichler zdecydował się dać Jankowi szansę. Trzeba powiedzieć, że na nią zapracował. Ja tylko się obawiam o jedną rzecz - mówił nam wiceprezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego.
Są pewne obawy
Niedawno Rafał Kot w rozmowie z nami zauważył, że Turniej Czterech Skoczni to wielkie wyzwanie, zwłaszcza dla młodych zawodników. Właśnie z tym są związane obawy działacza.
- Gdyby wybierać skoczka tylko na podstawie osiągnięć z Pucharu Kontynentalnego i zdobytych przez niego punktów, to miejsce rzeczywiście powinno przysługiwać Habdasowi. Istnieje również niepisane prawo, że gdyby Janek wywalczył to dodatkowe miejsce w eliminacjach do PŚ dla Polski, to powinien niejako w nagrodę pojechać na TCS. Ja jednak w trosce o jego rozwój zastanowiłbym się, czy na pewno to będzie dobra decyzja - mówił.
- Już rok temu jako pierwszy mówiłem, żeby nie wysyłać tam Tomasza Pilcha. TCS to specyficzny turniej. Są krótkie przerwy, zawody gonią zawody, dodatkowym utrudnieniem bywają też loteryjne warunki wietrzne w Innsbrucku. Łatwo zawodnika wystraszyć i zrobić mu krzywdę. Mam nadzieję, że Habdas sobie poradzi, ale będzie mu bardzo trudno. Jeszcze ten bezlitosny system KO, że przegrany odpada... To wszystko nie jest łatwe dla młodych, dlatego ja bym skłaniał się bardziej ku temu, żeby szansę dostał jednak Stefan Hula, ze względu na doświadczenie, a po TCS Habdasowi łatwiej byłoby się oswajać z Pucharem Świata i można byłoby na niego stawiać w kolejnych zawodach - tłumaczył.
Może być bardzo dobrze
Kot jednak nie przekreśla szans na dobry występ Habdasa. Uważa, że szanse rozkładają się 50 na 50.
- Oczywiście nie zamierzam krytykować trenera Thurnbichlera. Nie jestem przeciwny tym rozwiązaniom, bo nawet nie mogę być, nie ja jestem od typowania zawodników. Jestem po prostu ostrożny i martwię się o naszego skoczka. Szanse są połowiczne. Może rzeczywiście Janek udźwignie presję, zaskoczy i zrobi przyzwoity wynik, nie wykluczam takiej możliwości. Kiedyś musi się udać - zauważył.
"To profesjonalista"
Habdasa wyróżnia nie tylko nienaganna postawa na skoczni, ale i podejście do uprawianej dyscypliny. Kot zauważył, że 19-latek pracuje bardzo profesjonalnie i jest wytrwały w drodze do celu.
- Mentalność to bardzo ważna rzecz w zawodowym sporcie, a Habdas jest profesjonalny w swoich działaniach. Nie uderza mu do głowy żadna sodówka, nie należy do ludzi, których kręcą imprezy. Prowadzi sportowy tryb życia, dużo trenuje i powoli idzie naprzód. To klucz do rozwoju. Dzięki temu może zajść daleko - tłumaczył.
- Sportowo ma także wiele walorów. Nigdy nie był skoczkiem, który dużo traci na rozbiegu. Jest naprawdę dynamiczny, dobrze wychodzi z progu. Czyni także postępy w locie, jego sylwetka jest coraz bardziej stabilna. Dostaje coraz lepsze noty... Myślę, że należy pielęgnować tą pracowitość i robić to, co do tej pory, a będzie dobrze - przyznał Kot.
Habdasa nie ciągnie do imprez, za to młody skoczek chętnie dzieli się szczegółami ze swojego życia za pośrednictwem Instagrama. Liczba obserwujących na jego koncie rośnie wraz ze wzrostem umiejętności sportowych. Być może właśnie to jest sposobem 19-latka, by nie popadać w rutynę.
"Jeszcze w tym sezonie może regularnie punktować"
Jak nasz rozmówca widzi dalszą karierę Habdasa? Optymistycznie, ale apeluje, by nie popadać w przesadny entuzjazm, a już na pewno nie pompować balonika.
- Życzę Jankowi, żeby był za trzy lata mistrzem świata. Jest pracowity i poukładany. Natomiast nie róbmy sobie przesadnych nadziei, bo nigdy do końca nie wiadomo, jak to wszystko będzie wyglądało dalej. Ja jednak jestem nastawiony optymistycznie i na razie nie widać żadnych przesłanek, żeby Janek miał zaliczyć regres. Myślę, że jeśli będzie nadal prowadzony dobrze, tak jak do tej pory, to już w tym roku może zacząć wskakiwać do drugiej dziesiątki i to w miarę regularnie. A co będzie za rok? Nie wybiegajmy tak daleko w przyszłość. Najważniejsze, że są powody do optymizmu i już wkrótce możemy mieć kolejnego skoczka, który na dłużej zaistnieje w Pucharze Świata. To młody chłopak, jeszcze wszystko przed nim - podsumował Rafał Kot.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Kubacki napisze historię na Turnieju Czterech Skoczni? Stanowcza reakcja
- "To go zniszczyło". Przestrzega przed taką decyzją na Turniej Czterech Skoczni