Za nami drugi konkurs w Turnieju Czterech Skoczni. Piotr Żyła zajął 6. miejsce. W I serii skoczył 135.5 metra w niezbyt korzystnych warunkach, co dało mu czwartą pozycję na koniec pierwszej serii.
W drugiej serii skoczył 134,5 metra, ale nie najlepiej wylądował, co miało odzwierciedlenie w notach sędziowskich.
Trener Thomas Thurnbichler nie ukrywał, że Żyła popełnił też błąd przy wyjściu z progu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?
Żyłę o tę kwestię zapytał dziennikarz Eurosportu.
- Oj, oj, oj, wpadłem, wpadłem, wpadłem... - odpowiedział polski skoczek narciarski, który po chwili użył zwrotu z języka angielskiego.
- Za bardzo chciałeś? Nie. Po prostu. sh** happens - powiedział Żyła.
- Bardziej mi szkoda tego telemarku. Walczyłem o długość skoku, ciągnąłem do linii zielonej, ale wyszło nie najlepiej z lądowaniem. Z walki jestem zadowolony, znów dałem z siebie "full". Ledwo żyję, ale na Innsbruck się pozbieram - dodał.
Z 2. na 3. pozycję w turnieju spadł Piotr Żyła, którego skoki w niedzielę nie były już tak energiczne jak w Oberstdorfie. Do prowadzącego Graneruda traci nieco ponad 40 punktów.
Kolejne zawody odbędą się w środę, 4 stycznia w Innsbrucku. Polacy z pewnością nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.
Czytaj także:
- Niemcy odkryli, co wyprawiał skoczek. Dzień później zszokował świat
- Kubacki już raz to zrobił. Granerud nie może spać spokojnie[/color]