Kamil Stoch to przede wszystkim znakomity skoczek, który po krótkich perturbacjach wrócił do formy i wielkiego skakania, co doskonale widać po 71. Turnieju Czterech Skoczni.
35-latek na skoczniach narciarskich osiągał wielkie wyniki. Sięgał trzy razy po olimpijskie złoto, dwukrotnie cieszył się z mistrzostwa świata, tyle samo razy wygrywał też Puchar Świata.
Gdzieś tam pomiędzy skokami Stoch to również... wielki fan sportu. Był obecny na siatkarskich MŚ w katowickim Spodku, ale przede wszystkim kocha... piłkę nożną i Liverpool FC.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: show polskiego bramkarza. Zobacz, co zrobił na treningu
- Czasami bywa tak, że mecze piłkarskie czy transmisje kolidują z naszymi zawodami. Wtedy fizycznie nie ma możliwości kibicować ulubionej drużynie - przyznał w rozmowie z "Faktem".
Na to jest jednak metoda. - Śledzę wówczas wyniki w przerwie pomiędzy dwiema rundami naszych skoków - wyjaśnił.
Tego w telewizji nie widać, ale tak jest. Dodał, że nie jest w tym odosobniony. - Jest kilku zawodników, którzy także kibicują Liverpoolowi podczas skoków. Daniel Andre Tande, kiedyś jeszcze Andreas Stjernen. Norweg był bardzo zaangażowanym kibicem. Dlatego czasem nawet wymienialiśmy się uwagami na rozbiegu - wspomniał.
Podczas ostatnich dwóch konkursów 71. TCS Stoch nie będzie miał takich problemów, bo Liverpool w środę 4 stycznia i piątek stycznia (wtedy odbędą się zawody w Innsbrucku i Bischofshofen) nie rozgrywa żadnego spotkania.
Polak w klasyfikacji generalnej 71. TCS zajmuje aktualnie 8. pozycję. W kwalifikacjach do konkursu w Innsbrucku zajął znakomite drugie miejsce.
Zobacz także:
Polacy szaleją na skoczni. Małysz ma jednak zmartwienie
Głośno o słowach Thurnbichlera po dyskwalifikacji
"Zagotowałem się". Granerud skomentował swój skok w kwalifikacjach