Halvor Egner Granerud jest na najlepszej drodze do wygrania 71. Turnieju Czterech Skoczni, ale nie wszystko funkcjonuje w norweskiej kadrze. W tamtejszych mediach wciąż gorąco jest wokół Mariusa Lindvika i jego dyskwalifikacji w Ga-Pa.
Aktualny mistrz olimpijski i mistrz świata w lotach został zdyskwalifikowany już po skoku w pierwszej serii. "To uderzyło jak bomba" - tak dyskwalifikację Lindvika ocenili dziennikarze "Dagbladet" i ujawnili, że kombinezon Norwega był o 2 cm za duży w pasie i nieco poniżej.
- Byliśmy po prostu na krawędzi w stosunku do jedzenia i przyjmowania płynów. Pomiary kontrolne wykonaliśmy poprzedniej nocy, ale gdy działasz na limicie, to takie rzeczy zdarzają się - dodał Magnus Brevig, jeden z asystentów Alexandra Stoeckla w norweskiej kadrze (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?
Dyskwalifikacja Norwega wywołała w Norwegii szerszą dyskusję, bowiem jak wyliczyli dziennikarze NRK, była to już 40. dyskwalifikacja ich skoczka na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat. Dla porównania kolejna reprezentacja w tym niechlubnym rankingu, Słowenia, ma 28 dyskwalifikacji.
O komentarz do całej sprawy i tak wiele norweskich dyskwalifikacji został poproszony m.in. Thomas Thurnbichler, szkoleniowiec polskich skoczków.
- Prawdopodobnie podejmują duże ryzyko. Trzeba to robić, by liczyć się w skokach narciarskich. Wszyscy działają na limicie, ale wygląda na to, że Norwegowie podjęli zbyt wielkie ryzyko w ostatnich latach - podkreślił Thurnbichler dla NRK.
Na reakcję norweskiej strony nie trzeba było długo czekać. - To jego opinia. My nie uważamy, żebyśmy tak robili - odpowiedział Clas Brede Brathen, dyrektor sportowy norweskiej reprezentacji w skokach narciarskich, cytowany przez NRK. - Łatwo się mówi - dodał Stoeckl.
Brathen i trener mają inne wytłumaczenie tak wielu dyskwalifikacji w norweskiej kadrze. Ich zdaniem w ich reprezentacji nie ma tak wielu osób skupiających się na sprzęcie skoczków jak u Niemców, Polaków i Austriaków. U Skandynawów tylko jedna osoba ma odpowiadać stricte za kombinezon, podczas gdy u ich najgroźniejszych rywali aż trzy.
W mediach trwa zatem wymiana zdań na linii polski i norweski sztab. To nie tylko sprawa dyskwalifikacji Mariusa Lindvika, ale także zamieszania z legalnym kombinezonem Piotra Żyły (szczegóły TUTAJ). Z kolei kolejną sportową odsłonę rywalizacji tych dwóch państw zobaczymy już w środę 4 stycznia. Od 13:30 na Bergisel w Innsbrucku Dawid Kubacki spróbuje odrobić część strat do Graneruda w klasyfikacji generalnej 71. TCS. Obecnie wynosi ona 26,8 punktu.
Czytaj także: Zaskakująca reakcja norweskich mediów po nokaucie Kubackiego