Wielka Krokiew kocha i nienawidzi. Stoch wie to najlepiej

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch.
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch.

Mogłoby się wydawać, że Wielka Krokiew i Kamil Stoch to połączenie idealne. Polak wygrał pięć konkursów Pucharu Świata w Zakopanem. Były też jednak występy, o których chciałby zapomnieć. Jego sinusoida jest trudna do wytłumaczenia.

W tym artykule dowiesz się o:

23 stycznia 2011 roku miał miejsce bardzo ważny moment w karierze Kamila Stocha. Skoczek z Zębu wygrał swój pierwszy konkurs Pucharu Świata i uczynił to na ukochanej skoczni w Zakopanem, którą zna jak własną kieszeń. Ten triumf pozwolił mu uwierzyć w siebie i napędził go w dalszej części sezonu. W kolejnych latach Stoch także potrafił zachwycać na Wielkiej Krokwi, aż w końcu dopadła go sinusoida w konkursach indywidualnych, którą wręcz trudno wytłumaczyć.

Plastron lidera? Nie zawsze pomaga

Od pamiętnej pierwszej wiktorii Stocha na Wielkiej Krokwi w trzech kolejnych konkursach w Zakopanem Polak nie wypadał z czołowej dziesiątki, dwukrotnie stając na podium. W 2012 roku odniósł drugi triumf. Pierwsze większe kłopoty pojawiły się w 2014 roku. Wówczas Stoch skakał u siebie jako lider Pucharu Świata. W loteryjnych zawodach zajął 17. miejsce.

Po nieudanym konkursie później Stoch wrócił na dobrą ścieżkę. Triumfował na Wielkiej Krokwi w 2015 oraz 2017 roku, a w sezonie 2015/2016 zajął tam 8. miejsce. Co ciekawe, w 2017 roku ponownie skakał u siebie jako lider Pucharu Świata i po pierwszej serii zajmował 6. miejsce. Kapitalny drugi skok pozwolił mu jednak wygrać zawody i ucieszyć liczną publiczność.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: treningi z nią dałyby popalić! Polska dziennikarka w formie

Później Wielka Krokiew uległa gruntownej modernizacji i... lider polskiej kadry dwa razy z rzędu nie wszedł do drugiej serii. Oczywiście nie można tego tłumaczyć remontem skoczni, lecz dało się zauważyć, że Stoch zachwycał na innych obiektach, a akurat w Zakopanem z różnych powodów nie był w stanie nawet punktować. W 2018 roku jako lider Pucharu Świata zajął tam 38. miejsce, a rok później był sklasyfikowany dwie pozycje wyżej.

Chwilowe przełamanie

Wydawało się, że w 2020 roku Stoch ponownie na dobre odczarował Wielką Krokiew. Po pierwszej serii na czele stawki był Dawid Kubacki, ale starszy kolega z kadry oddał tak dobry skok w finale, że to on świętował triumf. Była to już piąta wiktoria trzykrotnego mistrza olimpijskiego w Zakopanem.

W 2021 roku ponownie jednak brakowało błysku u wielkiego mistrza. Wówczas rozegrano łącznie aż trzy konkursy indywidualne. W żadnym z nich Stoch nie zameldował się w czołowej dziesiątce, plasując się najwyżej na 11. pozycji. Zajął też 20. oraz 23. miejsce.

Najgorsze spotkało go w minionym sezonie. Nie dość, że nie układał się on po myśli doświadczonego skoczka, to w dodatku nie mógł wystąpić w Zakopanem. Wszystko z powodu kontuzji kostki. Gdy podczas rywalizacji drużynowej przemawiał do kibiców, to skierował do nich wzruszające słowa: - Serce mi pęka, że nie mogę się przed wami pokazać tam na skoczni.

To tylko pokazało, jak bardzo zależy Stochowi na występach przed własną publicznością. Można powiedzieć, że jego przypadek idealnie pokazuje, że Wielka Krokiew kocha i nienawidzi. Ma to związek nie tylko z wynikami, ale również z warunkami atmosferycznymi, które dość często nie są równe dla całej stawki skoczków.

Zobaczymy, czy rok 2023 pozwoli trzykrotnemu mistrzowi olimpijskiemu na dopisanie pięknej karty w historii swoich występów na dobrze znanej skoczni. Idealny scenariusz na niedzielę jest jasny: 40. zwycięstwo w zawodach PŚ w karierze. Wydaje się jednak, że forma skoczka nie jest jeszcze na tyle wysoka, by walczyć o triumfy. Z drugiej strony, gdzie przełamywać lody, jak nie u siebie? Sinusoida wskazuje, iż teraz przydałby się dobry występ legendy na Wielkiej Krokwi w konkursie indywidualnym i tego się trzymajmy.

Dawid Franek, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Dantejskie sceny na skoczni. Hofer był przerażony i nagle usłyszał od kibica to

Komentarze (0)