"To może wywołać lawinę". Granerud ma się czego obawiać

YouTube / Dominik Formela / Na zdjęciu: Halvor Egner Graneru
YouTube / Dominik Formela / Na zdjęciu: Halvor Egner Graneru

Halvor Egner Granerud zdominował w tym sezonie Puchar Świata i do Planicy jedzie jako główny faworyt do medali. Były trener, Kazimierz Długopolski, twierdzi jednak, że jego triumf na skoczni normalnej nie jest wcale oczywisty. Presja też robi swoje.

12 konkursów z rzędu na podium, dziewięć zwycięstw w ostatnich 14 startach. To dorobek Halvora Egnera Graneruda, który powala na kolana i mówi sam za siebie. Norweg zdecydowanie wiedzie prym w trwającym sezonie i zdaniem wielu, udaje się do Słowenii jak po swoje. Ale czy na pewno?

Wytrzyma mentalnie?

Lider kadry Alexandra Stoeckla słynie z tego, że potrafi się zagotować wewnętrznie jak coś nie idzie po jego myśli. Teoretycznie nie jest to nic dziwnego, bo żaden sportowiec nie lubi przegrywać. Jednak Granerud sprawia wrażenie takiego, któremu niepowodzenia są wybitnie nie w smak. A do tego dochodzi ogromna presja ciążąca na głównym faworycie mistrzowskich konkursów.

- Nikt nie lubi przegrywać, więc nie chcę spekulować, czy Granerud znosi porażki w ten, czy inny sposób. Natomiast trzeba sobie powiedzieć, że spoczywa na nim ogromny ciężar. Bycie faworytem numer jeden nigdy nie pomaga. To będzie ważna próba dla Graneruda, bo jeżeli będzie skakał wyśmienicie, pewnie już nikt nie powie, że w kluczowych momentach potrafi się zagotować - mówił Kazimierz Długopolski w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Wyjątkowy gest. Pojawiły się łzy wzruszenia

- Pamiętajmy jednak, że to jest zawodowiec. Współpracuje z psychologiem, robi swoje i póki co idzie przez Puchar Świata jak burza. Może nie od samego początku sezonu, ale od Turnieju Czterech Skoczni już tak. I jeżeli nagle przydarzy mu się wpadka na skoczni normalnej, coś w głowie może się przestawić i skutkować spadkiem dyspozycji. Granerud pojedzie do Słowenii bardzo mocny, ale do pierwszego niepowodzenia. Potem nie wiadomo, co będzie dalej - dodał.

Nie on jeden marzy o zlocie

Długopolski uważa również, że rozkład konkurencji nie ułatwia życia, biorąc pod uwagę specyfikę Norwega, radzącego sobie lepiej na większych obiektach. Czy zdaniem eksperta, konieczność rozpoczęcia startów od skoczni normalnej może wybić go z rytmu?

- Odpoczynek jeszcze nikomu nie zaszkodził. Granerud nie poleciał do Rumunii, ale na pewno w tym czasie trenował indywidualnie i myślę, że to wystarczyło, żeby zachował rytm. Jeśli przegra, to nie przez odpuszczenie zawodów w Rasnovie. Natomiast konkurs konkursowi nierówny. Wpływ mają warunki atmosferyczne, dyspozycja dnia, wszystkie niuanse. Nie powiedziane, że Granerud zdobędzie medal na normalnej skoczni. Może się zdarzyć i tak, że skończy poza podium - mówił były trener.

- Im większy obiekt, tym Granerud jest groźniejszy. Dlatego rozkład imprezy niekoniecznie jest skrojony pod niego. Gdybyśmy zaczynali od konkursu na dużej skoczni, byłby tam niekwestionowanym faworytem, bo na obiekcie normalnym niektórzy rywale są w stanie pokrzyżować mu szyki. A tak jak mówiłem, ewentualne niepowodzenie może mu trochę namieszać w głowie. Zobaczymy, co się stanie. Norweg i tak jest bardzo groźny, a jeśli będzie skakał tak, jak w niektórych konkursach tego sezonu, to nie będzie na niego mocnych. Natomiast nie wolno zapominać, że mistrzostwa świata to nie zawody jak każde inne. Wielu zawodników poprawiło formę i ma apetyt na sukces - podsumował Kazimierz Długopolski.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Zapamiętaj nazwisko tego polskiego skoczka. "Nie przepadnie"
"Jego szanse maleją". Był szczery do bólu po tym, co mistrz świata zrobił w Rumunii

Komentarze (0)