Takie były skutki świętowania. Piotr Żyła powiedział o tym od razu

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Piotr Żyła
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Piotr Żyła

- Prawie głos straciłem - tak rozmowę z dziennikarzami dzień po wywalczeniu złotego medalu na MŚ w narciarstwie klasycznym 2023 rozpoczął Piotr Żyła. Później zdradził, o której wstał i odniósł się do decyzji o przesunięciu ceremonii medalowej.

W tym artykule dowiesz się o:

Sobotni wieczór w Planicy należał do Piotra Żyły. Mentalnie 36-latek wspiął się na wyżyny swoich umiejętności. Po nie do końca udanej pierwszej serii nie zdekoncentrował się. Wręcz przeciwnie - skumulował jeszcze więcej energii na finał i oddał w nim jeden z najlepszych swoich skoków w sezonie.

- To był prawdziwy ogień - tak, już po opadnięciu emocji, Żyła wspominał swoją próbę na 105. metr, która pozwoliła mu obronić tytuł indywidualnego mistrza świata i ustanowić nowy rekord skoczni.

Po takim wyniku nie mogło zabraknąć świętowania. Skutkiem była... chrypa, jaka pojawiła się u nowego-starego mistrza świata.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!

- Prawie głos straciłem, ale byłem gotowy na zawody. Pierwszy skok wyszedł mi całkiem fajnie. Nawet dobrze wykonałem telemark. Drugi skok już nie był ataki świetny, ale i tak udany dzień za mną - tak swoje próby w mikście podsumował Piotr Żyła.

36-latek był skromny. Prawda jest jednak taka, że w pierwszej serii Żyła dokonał cudu. Skokiem na 101. metr odrobił ponad 17 punktów do rywali i rzutem na taśmę zapewnił polskiej reprezentacji awans do finałowej serii konkursu mieszanego. Bez tak błyskotliwej próby Biało-Czerwoni zakończyliby konkurs sensacyjnie już po pierwszej serii.

- Zrobiłem swoją robotę, a jeśli chodzi o skoki kobiet to potrzeba jeszcze trochę czasu w Polsce, żeby dziewczyny wskoczyły na wyższy poziom i żebyśmy też w mikstach byli w stanie powalczyć o medal. Cierpliwości i będzie dobrze - zapewnił mistrz świata.

Ostatecznie Polacy (Kinga Rajda, Kamil Stoch, Nicole Konderla i Piotr Żyła) zajęli 8. miejsce. Wygrali Niemcy przed Norwegami i Słowenią.

Z kolei Żyła, zanim pojawił się na skoczni w niedzielne popołudnie, bardzo wcześnie rozpoczął pierwszy dzień po obronie tytułu.

- Miałem w planach trochę pospać, ale przed 7 się przebudziłem i zdecydowałem się już wstać. Zjadłem sobie śniadanie i byłem gotowy do rywalizacji. Generalnie po takim dniu, gdzie jest dużo emocji i dużo się dzieje, ciężko jest mi zasnąć. Wystarczy mi krótki sen i jestem gotowy do działania - zapewnił.

- Ostatniej nocy odpocząłem od gitary. Ale na pewno przed dużą skocznią wrócę do gry. Duża skocznia, to trzeba będzie dużo grać. Przed rywalizacją na większym obiekcie zamierzam się także dobrze wyspać - dodał.

W niedzielny wieczór w Kranjskiej Gorze Piotr Żyła miał odebrać złoty medal. Organizatorzy, wobec niekorzystnych prognoz na mikst, zdecydowali się jednak przełożyć uroczystość wręczenia medali skoczkom na środę 1 marca.

- Dla mnie to nie ma dużej różnicy. Najważniejsze, że ceremonia medalowa się odbędzie. Chyba mi dadzą ten medal - zakończył żartem Piotr Żyła.

Przed skoczkami narciarskimi dwa dni bez skakania na skoczni. Pierwsze treningi na dużym obiekcie w Planicy zaplanowano na środę. Indywidualny konkurs skoczków na K-125 odbędzie się w piątek 3 marca o 17:30, a dzień później godzinę wcześniej rozpocznie się rywalizacja drużynowa.

Z Planicy Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty