Młody Rosjanin sprzeciwił się wojnie. Podeszli policjanci i się zaczęło

Denis Buszujew wyszedł na ulicę. Uznał, że nie może już dłużej przyglądać się temu, co robi Władimir Putin oraz armia rosyjska, która zaatakowała Ukrainę. Historię 17-letniego skoczka narciarskiego przedstawił niezależny portal "Mediazona".

Michał Fabian
Michał Fabian
Władimir Putin oraz Denis Buszujew PAP/EPA / GAVRIIL GRIGOROV/SPUTNIK/KREMLIN POOL / twitter.com/sadomowski/status/1629111047897358336 / Na zdjęciu: Władimir Putin oraz Denis Buszujew
24 lutego br., w rocznicę rozpoczęcia brutalnej inwazji Rosji na Ukrainę, w kilku rosyjskich miastach - m.in. w Petersburgu, Jekaterynburgu czy Niżnym Nowogrodzie - odbyły się wiece antywojenne. Policja zatrzymała łącznie ponad 50 osób.

Jedną z nich był 17-letni Denis Buszujew. W Niżnym Nowogrodzie wyszedł na ulicę z kartką, na której widniał napis "Nie dla wojny, nie dla szaleństwa". Buszujew to skoczek narciarski z miejscowego klubu.

- Bardzo długo myślałem o tym, czy wyjść na pikietę. Przez trzy miesiące zastanawiałem się, czy warto, czy nie warto. W końcu zdałem sobie sprawę, że nie mogę dłużej milczeć. Nikogo nie okłamuję, nikogo do niczego nie wzywam - relacjonował 17-letni skoczek w rozmowie z "Mediazoną", niezależnym rosyjskim portalem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!

Wzbudzał zainteresowanie przechodniów, ale początkowo nic złego się nie działo.

- Stałem przez ok. 20 minut. Ludzie podchodzili. Ktoś uścisnął dłoń, ktoś przytulił, ktoś po prostu robił zdjęcia, wszyscy wspierali. W ogóle nie było przeciwników. Dopiero kiedy zbliżyli się policjanci, którzy robili objazd, podbiegł jakiś mężczyzna i krzyknął: "Potrzebujemy go na froncie" - wspominał Buszujew.

Młody sportowiec został zatrzymany i przewieziony na komisariat policji. Podczas przesłuchania kazano mu odblokować telefon. Funkcjonariusze wyszli i sprawdzali urządzenie przez 15 minut. Po powrocie sugerowali, że chłopak należy do jakiejś "organizacji ekstremistycznej"

- Ciągle mi podpowiadali: "Może to nie ty sam, może ktoś ci zapłacił?". Każdy chciał znaleźć jakieś siły zewnętrzne - mówił 17-latek w rozmowie z "Mediazoną".

Następnie powołali komisję ds. nieletnich, która zebrała się w trybie pilnym i ukarała Buszujewa grzywną w wysokości 50 tys. rubli (niespełna 3 tys. złotych). Powód? Tu cytat: dyskredytowanie rosyjskiej armii.

Na tym problemy Buszujewa się nie zakończyły. Skoczek musiał odbyć także rozmowę z dyrektorem szkoły i trenerem. Usłyszał, że "jest bezwartościowy". - Dyrektor powiedział, dlaczego popiera wojnę. Mówił, że Rosja musi być silna. Kraje NATO chcą podzielić Rosję i jest to wojna niejako konieczna - mówił młody Rosjanin.

Usłyszał także, że może zapomnieć o występach w zawodach krajowych i międzynarodowych. Ze względu na to, że "zszargał swoją reputację".

Czytaj także: To skandal polityczny". Białorusini mocno się wściekli na Rosjan
Czytaj także: "Pewne sprawy trzeba nazywać po imieniu". Rosjanin mówi, co myśli o Putinie

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×