Paradoks Kamila Stocha. Zwróciłeś na to uwagę?

Getty Images / Andrej Tarfila/SOPA Images/LightRocket / Na zdjęciu: Kamil Stoch
Getty Images / Andrej Tarfila/SOPA Images/LightRocket / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Kamil Stoch zajmował po pierwszej serii wysokie, dziesiąte miejsce, ale zepsuł drugą próbę i zakończył niedzielny konkurs na dziewiętnastej pozycji. Kazimierz Długopolski wypunktował błędy popełnione przez zawodnika.

Wydawało się, że Kamil Stoch ustabilizował formę, dzięki czemu wyeliminuje nieco słabsze skoki, które zdarzały mu się w tym sezonie. Na to wskazywała pierwsza seria, w której reprezentant Polski zaprezentował się co najmniej dobrze.

Dlaczego tak się dzieje?

Niestety godzinę później jego skok wyglądał zgoła odmiennie. "Rakieta z Zębu" nie zdołała dolecieć do punktu konstrukcyjnego, co poskutkowało znacznym spadkiem w klasyfikacji końcowej zawodów. Finalnie Stoch nie był nawet drugim najlepszym Polakiem, bo został sklasyfikowany za plecami Pawła Wąska.

- Było wiele przesłanek ku temu, by myśleć, że Kamil zakończy któryś z konkursów w Oslo nawet na podium. Jego forma w Planicy rzeczywiście była bardzo dobra. Do medalu zabrakło niewiele. W niedzielnym konkursie zadziało się niestety to, co jest charakterystyczne dla Kamila od początku tego sezonu. Jeden skok był dobry, drugi już nie. Naszemu skoczkowi trudno złapać stabilizację. Przyczyn może być wiele. Choć to nie najmłodszy zawodnik, to uważam, że wiek nie jest w tej kwestii decydujący. Może trochę utrudnia życie, ale Kamil to zawodnik światowej klasy. Natomiast coś idzie nie tak - mówił Kazimierz Długopolski w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Reakcja Kamila po drugiej próbie była jednoznaczna. Bardzo niezadowolony, intensywnie gestykulował. Być może był zły na siebie, a być może na warunki. Skaczący przed i po nim zawodnicy zaprezentowali się jednak dobrze. Pomiar to tylko średnia wartość, ale też nie wskazywał na to, że wiatr dał mu się szczególnie we znaki. Z perspektywy telewizji trudno jednoznacznie ocenić warunki, dlatego wstrzymam się od konkretnej diagnozy. Natomiast próba nie była sama w sobie idealna, wręcz przeciwnie - dodał.

To było do poprawy

Stoch ostatnio rozwija większe prędkości na rozbiegu, choć nie zawsze tak było. Paradoksalnie niewykluczone, że to wcale nie wychodzi mu na dobre.

- Abstrahując od warunków atmosferycznych, w tym skoku było sporo do poprawy. Przede wszystkim nie podobało mi się wyjście z progu. Kamil za mocno zadarł narty, co kosztowało go kilka metrów. Takie błędy bywają kosztowne. Nie wszystko zagrało również na rozbiegu. Tego wprawdzie nie mogę być w stu procentach pewny, ale wydawało mi się, że sylwetka umożliwiała rozwinięcie większej prędkości w trakcie najazdu, za to utrudniała skuteczne wyjście z progu - mówił Długopolski.

Zegar tyka

Czy Stoch zacznie w tym sezonie wygrywać albo przynajmniej znajdzie się choć raz na podium? Niewykluczone, ale będzie trudno. Nie bez powodu taka sytuacja się jeszcze nie zdarzyła.

- Kamila stać na wysokie lokaty. Przepis jest banalny. Trzeba oddać dwa równe i dalekie skoki, a z tym niestety bywa różnie. Najlepiej było w Planicy. Szczerze mówiąc po Turnieju Czterech Skoczni uważałem, że podium w jego wykonaniu to tylko kwestia czasu. Teraz nadal nie wykluczam, że mu się uda, ale czasu pozostało coraz mniej. Kamila na to stać. Zobaczymy, co przyniosą najbliższe konkursy - podsumował Kazimierz Długopolski.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
"Szczerze mówiąc". Niepokojące słowa ws. Piotra Żyły
Na takie informacje ws. kariery Stocha czekaliśmy. Jasny cel

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznaj człowieka, który strzela gole w... budowlanych rękawicach

Komentarze (0)