To był najlepszy sezon w karierze Dawida Kubackiego, lecz zakończył się przedwcześnie. Polski skoczek musiał natychmiastowo wyjechać przed dwoma tygodniami z Vikersund i wrócić do kraju. Wszystko przez problemy zdrowotne jego żony Marty Kubackiej. Trafiła ona do szpitala z powodu problemów kardiologicznych.
Lekarze jej stan oceniali jako ciężki, a sam Kubacki - tłumacząc powody nagłego wyjazdu z Vikersund - przyznał, że jego ukochana walczy o życie. W tej sytuacji reprezentant Polski zrezygnował ze startów w Lahti i Planicy, przez co spadł w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata z drugiej na czwartą lokatę.
Kubacki w ostatnich tygodniach dostawał wiele wsparcia od kibiców i kolegów ze skoczni. W rozmowie z Eurosportem powiedział, jaki jest stan zdrowia jego żony.
- Najważniejsze jest to, ze serce wróciło do pracy, bije samodzielnie. Parametry medyczne na początku bardzo kiepsko rokowały. To też się zaczęło dość szybko poprawiać. Jak rozmawiałem z lekarzem, to mówił, że tak szybki powrót do wartości zbliżonych do norm jest cudem, że to się tak szybko dzieje - powiedział Kubacki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: On się nic nie zmienia. Ronaldinho nadal czaruje
Według słów lekarza, zazwyczaj dużo więcej czasu trzeba, by stan zdrowia pacjenta w takim stanie, w jakim była Marta Kubacka się poprawił. - Kolejnym ważnym etapem będzie zbadanie, skąd się to wzięło i jak można zapobiec temu, by to się nie powtórzyło, byśmy mogli wrócić razem do domu, do dzieci, ze świadomością, że będzie to bezpieczne - podkreślił Kubacki.
- W tym wypadku sport zszedł na drugi a nawet trzeci plan. Na szczęście jej stan zdrowia się poprawia. Jest lepiej, z dnia na dzień robimy postępy. Po takich przeżyciach, przejściach, jakich doświadczyliśmy przez te dwa tygodnie, to robimy drugie postępy, żeby wrócić do domu. Dla Marty ten czas jest najcięższy. To ona cierpi, ona musi się z tym wszystkim mierzyć - dodał Kubacki.
Marta Kubacka w przeszłości uprawiała sport i jak przyznał Kubacki, wydawało się, że jej serce jest w dobrej kondycji. Nigdy wcześniej nie miała żadnych problemów. - To, co się stało, do dzisiaj jest dla mnie szokiem, nie potrafię sobie tego w głowie poukładać. O tym, co przeżyliśmy przez pierwszy tydzień, nie potrafię nawet opowiadać - powiedział.
Polski skoczek opowiedział o kulisach powrotu z Vikersund do Polski. Wyjaśnił, że po otrzymaniu telefonu, od razu wysondował, jaka jest najszybsza możliwość wyjazdu z Norwegii. Szybko spakował się, zostawił torby trenerom, wziął plecak, udał się na lotnisko i przyleciał do Krakowa. Stamtąd bezpośrednio udał się do szpitala.
Kubacki wszystko kibicom wyjaśnił w mediach społecznościowych. Jak przyznał, pisząc post, nie miał do tego głowy. - Wydawało mi się jednak, że sprawę trzeba wyjaśnić, chociaż tak wstępnie, dlaczego zniknąłem, dlaczego mnie nie ma. Jakby to później zaczęło wychodzić z nie do końca pewnych źródeł, domysłów, na zasadzie, że ktoś coś usłyszał, ktoś coś widział, to by niczego dobrego nie przyniosło. Mi zależało, by podzielić się suchą informacją, bez szczegółów. Chciałem wytłumaczyć, dlaczego znikam - dodał.
Marta i Dawid Kubaccy pobrali się w 2019 roku. Niedawno, bo 6 stycznia tego roku, cieszyli się wspólnie z narodzin ich drugiej córeczki Mai. Pierwsza - Zuzanna - przyszła na świat 29 grudnia 2020 roku.
Czytaj także:
Po konkursie w Planicy piszą wprost. "Gorzki posmak"
Zawód w Niemczech. Horngacher wyjawił brutalną prawdę