Po kiepskim sezonie 2021/22 trenerem polskich skoczków został Thomas Thurnbichler. Austriak przywrócił blask wielkiej trójce, czyli Dawidowi Kubackiemu, Piotrowi Żyle i Kamilowi Stochowi. Zachwycał szczególnie Kubacki, który wygrał sześć konkursów Pucharu Świata i wywalczył brąz mistrzostw świata na dużej skoczni.
Żyła został z kolei mistrzem świata na normalnym obiekcie, a Stoch oddawał sporo dobrych skoków, lecz ocierał się o podium w najważniejszych zawodach. Ogółem jednak trzeba uznawać miniony sezon za udany.
Portal eurosport.pl postanowił zapytać Jana Winkla, sekretarza generalnego Polskiego Związku Narciarskiego o to, czy Thurnbichler może liczyć na podwyżkę. W przeszłości bowiem zdarzały się przypadki, kiedy pierwszy trener otrzymywał większe wynagrodzenie po dobrym sezonie, tak by nie dał się skusić bogatszym federacjom.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili argentyńscy piłkarze. Był tam też Messi
- Thomas jest wystarczająco dobrze wynagradzany - powiedział Winkiel, szybko ucinając temat.
Działacz PZN jest przekonany o tym, że Thurnbichler zostanie na dłużej w polskiej kadrze. Jego kontrakt obowiązuje jeszcze przez trzy lata.
- W naszej dyscyplinie nie ma czegoś takiego jak klauzula wykupu, w umowach respektuje się okres wypowiedzenia. Myślę, że Thomas spokojnie wypełni obowiązujący kontrakt - zapewnił.
Według informacji eurosport.pl, austriacki szkoleniowiec zarabia obecnie około 10 tysięcy euro miesięcznie i może liczyć na lepsze warunki pracy od swoich poprzedników.
Przypomnijmy, że wcześniej Thurnbichler nie był głównym trenerem w żadnej kadrze. W Austrii stopniowo budował swoją pozycję i przed przyjściem do Polski był jednym z asystentów Andreasa Widhoelzla. Przed minionym sezonem postanowił jednak, że jest gotowy na nowe wyzwania. Największym orędownikiem jego zatrudnienia był Adam Małysz, który ma nosa do dobrych trenerów.
Czytaj także:
Dawid Kubacki: Powrót Marty do domu nie jest kwestią dni