Piotr Żyła przeżywał kryzys pod koniec sezonu, który rozpoczął się jeszcze na mistrzostwach świata w Planicy. Cieszynianin przeszedł infekcję wirusową, a jej skutki były widoczne gołym okiem. W Raw Air indywidualny mistrz świata z normalnej skoczni po prostu sprawiał wrażenie nieobecnego.
Zwątpił
W związku z tym Kazimierz Długopolski w rozmowie z nami przewidywał, że najprawdopodobniej Żyła nie stanie już na podium w sezonie 2023. Tymczasem 36-letni zawodnik zakończył konkurs na skoczni mamuciej w Planicy na trzecim miejscu. O rozstrzygnięciach decydowała tylko jedna seria.
- Rzeczywiście przewidywałem, że Piotrek nie stanie na podium i niewiele zapowiadało, że skończy zawody w czołowej trójce. Kwalifikacje i treningi w jego wykonaniu odbiegały od ideału. Ja zawsze dobrze życzę naszym reprezentantom, ale trudno jest przełamać kryzys pod koniec sezonu, na mamucich skoczniach i w dodatku, gdy odbywa się impreza za imprezą. W pewnym sensie nasz zawodnik złamał prawa fizyki skoków narciarskich, ale oczywiście nie jestem zmartwiony - mówił Kazimierz Długopolski w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: słynna narciarka wzięła piłkę do kosza. A potem taka mina!
- Nadszedł jego dzień. Muszę się przyznać, że nie spodziewałem się tego po Piotrze Żyle i po zawodach nadal długo nie dowierzałem. Loty narciarskie wymagają przede wszystkim bardzo dobrej techniki i nie wybaczają błędów, które Piotrek popełniał nagminnie. Po wybiciu szybował niespokojnie, tymczasem w tym konkursie było zupełnie inaczej. Ustabilizował sylwetkę i to jest wielka klasa. Rzadko zdarzają się takie sytuacje - dodał.
Wyłączył się i skoczył
Co pomogło Żyle? Tym razem niewykluczone, że jego osobowość. Cieszynianin uchodzi za zawodnika brawurowego, czasami oderwanego od rzeczywistości. I to w kryzysie może pomóc.
- Charakter Piotrka potrafi mu przeszkodzić, ale w tym przypadku chimeryczność emocjonalna mogła pomóc. Gdy stabilny zawodnik przeżywa kryzys, to czasami może być trudniej mu się z niego wydostać. Piotrek pokazał, że potrafi się wyłączyć i skoczyć z czystą kartą - mówił były zawodnik.
- Ta próba była naprawdę świetna. Przyjął prawidłową pozycję najazdową i idealnie trafił w próg. Następnie od razu ustabilizował sylwetkę, a narty w trakcie lotu nie falowały. To jest właśnie przepis na sukces, gdy skacze się na mamutach. Warunki również nie przeszkodziły, ale trzeba przyznać, że były sprawiedliwe raczej dla wszystkich. Było Piotrkowi również nietrudno przyzwoicie wylądować, bo gdy lot jest spokojniejszy, to o wiele łatwiej o dobry telemark. Piotrek wprawił mnie w małe zakłopotanie, bo się nie spodziewałem takiej próby. Za nim świetny sezon. Jest się z czego cieszyć - podsumował Kazimierz Długopolski.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- To on jest największym wygranym sezonu w polskiej kadrze. "Wcześniej był traktowany jak niechciane jajo"
-