W sobotę zainaugurowany został cykl Letniego Grand Prix w skokach narciarskich. Na skoczni w Courchevel nie brakowało emocji. Doszło też do dwóch upadków. W pierwszej serii znakomitego lotu na 134,5 metra nie ustał jeden z faworytów, Philipp Raimund.
Niemiec mimo upadku pewnie awansował do drugiej serii, ale nie pojawił się na belce. Jeszcze w sobotę zabrał głos w mediach społecznościowych. "Ze mną wszystko dobrze. Upadek w pierwszej serii spowodował jakiś dziwny ból przy lądowaniu. Nastawiam się pozytywnie na jutrzejszą (niedzielną - red.) rywalizację" - napisał.
Niestety, w drugiej serii zmagań doszło do jeszcze jednego upadku. Fatih Arda Ipcioglu po skoku na 105,5 metra poleciał do przodu i spadł na twarz. Wstał o własnych siłach, ale nie będzie gotowy do startu w niedzielę. "Odpuszcza przez ból ramienia" - przekazał obecny w Courchevel dziennikarz skijumping.pl, Dominik Formela.
Nieobecność Turka sprawia, że do niedzielnych kwalifikacji (godz. 16:30) przystąpi tylko 50 zawodników. W konkursie pojawią się wszyscy - o ile nikt w kwalifikacjach nie zostanie zdyskwalifikowany za nieregulaminowy sprzęt.
Jakby tego było mało, na piątkowym treningu w Courchevel upadł Giovanni Bresadola i doznał kontuzji kolana. W sobotę w ogóle nie przystąpił ani do rywalizacji na skoczni. Czekają go badania, które pokażą, jak poważny jest to uraz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Dzieci Kardashian oszalały. Gwiazdor spełnił ich marzenie