[b]
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SprotoweFakty: Zarówno Piotr Żyła, jak i Kamil Stoch, a także Dawid Kubacki, są już w słusznym jak na skoczków wieku. Pierwszych dwóch zawodników w przyszłym roku skończy 37 lat. Czy nasi reprezentanci są w stanie wytrzymać trudy sezonu, przede wszystkim pod względem kondycyjnym?[/b]
Apoloniusz Tajner: Dawid jest trochę młodszy, ale faktycznie cały tercet ma swoje lata, biorąc pod uwagę specyfikę dyscypliny. Z drugiej strony od 20 lat radykalnie zmienił się trening skoczka, dlatego jest to możliwe. Wówczas zaczęliśmy wprowadzać nowe rozwiązania wraz z profesorem Jerzym Żołądziem. Za nami podążyły inne reprezentacje. Jednostki nie są już tak bardzo obciążające.
Trenuje się tyle, ile trzeba, a nie zdecydowanie za dużo, co miało miejsce wcześniej. Dlatego mięśnie zawodników utrzymują dynamikę dłużej i pozwalają rywalizować z lepszym skutkiem na najwyższym światowym poziomie w bardziej zaawansowanym sportowo wieku. Mądrością wykazał się również Thomas Thurnbichler, który dostosował system treningowy do indywidualnych możliwości naszych skoczków. Między innymi dzięki temu Stoch i Żyła wciąż mogą błyszczeć na wielkich imprezach.
Sezon jest długi i mozolny.
Faktycznie w pewnym wieku nie można skakać dobrze przez cały czas trwania cyklu Pucharu Świata. Kamilowi i Piotrowi będzie bardzo ciężko. Wierzę natomiast, że w wielkich imprezach będziemy mieli w czołówce tych chłopców. Zresztą to nie są skoczkowie, których interesują miejsca w najlepszej dziesiątce. Obaj zawsze celują w podium. Zwłaszcza Kamil, który osiągnął już bardzo wiele. Jeśli dalej skacze, to z przekonaniem, że nadal może powiększyć swój dorobek o kolejne medale. To samo dotyczy Piotra. Gdy takie przekonanie zgaśnie, zapewne jeden, jak i drugi zdecydują się zakończyć sportową karierę.
Czy Kubacki jest w stanie sięgnąć po Kryształową Kulę?
Jest młodszy i świeży, patrząc na jego parametry motoryczne. Na pewno tak. Myślę, że od samego początku będzie groźny. Z tym że trzeba sobie uświadomić, jak wielka jest konkurencja. O końcowy sukces będzie niezwykle trudno, lecz nie twierdzę, że to nierealne. Myślę, że Dawid włączy się do walki. Jestem dobrej myśli przed nadchodzącym sezonem.
Jak ocenia pan szansę Kubackiego? Postawiłby pan na niego pieniądze?
Stronię od hazardu, więc nie. Nigdy nie grałem. Szanse Dawida nie są duże. Stawka może być bardzo wyrównana. Co roku dzieją się niespodzianki. Może objawi nam się wielki talent, a może ktoś z czołówki nawiąże do wcześniejszych sukcesów i przeżyje renesans formy. Wszystko jest możliwe.
Kibice nie mogą doczekać się rywalizacji Kubackiego z Halvorem Egnerem Granerudem. Kto według pana z tego duetu wypadnie lepiej w zbliżającym się sezonie?
Widziałem, jak radzi sobie Dawid, nie widziałem jak Granerud. Na to pytanie można odpowiedzieć tylko na podstawie przeczucia. Według mnie Dawid zajmie wyższe miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Docierały do mnie sygnały, że jest świetnie przygotowany, również zakończył wcześniej miniony sezon, co dało mu więcej czasu na regenerację. Wprawdzie w sposób pechowy i bardzo przykry, lecz mięśnie mogły wypocząć.
Kubacki może być lepszy niż w poprzednim sezonie?
Trudno wyrokować, ale kierując się ostatnimi doniesieniami z Lillehamer, Polacy mają pewne fory z Norwegami, bo skakali na śniegu. Wszystkie inne reprezentacje trenowały hybrydowo, z wykorzystaniem toru lodowego i lądowaniem na igelicie.
Tor najazdowy zawsze jest najbardziej istotny. Lądowanie nie odgrywa tak znaczącej roli. Wszyscy będą dobrze przygotowani do pierwszych zawodów. Wracając do Dawida, myślę, że jest w stanie od samego początku skutecznie walczyć o podium konkursów Pucharu Świata.
Jak ocenia pan siłę reprezentacji Polski?
Wydaje się, że będziemy groźni. Omówiliśmy już nasz najlepszy tercet. Liczę na Macieja Kota, który w ostatnich miesiącach prezentuje się bardzo dobrze i zbliża się do prezentowanego przez siebie poziomu przed trzema, czterema laty. To dobrze rokuje.
Paweł Wąsek i Aleksander Zniszczoł są zawodnikami na pierwszą dwudziestkę Pucharu Świata. Potwierdzają to treningi. Mamy również solidne zaplecze, składające się z pełnowartościowych skoczków, Janka Habdasa, Kacpra Juroszka i Tomka Pilcha. Powiedziałbym, że mamy sześciu skoczków na wysokim poziomie i pięciu, zbliżonych poziomem do czołowej trzydziestki.
Jako poseł będzie pan chciał walczyć o nowe ministerialne projekty dla narciarstwa?
Jestem członkiem komisji kultury fizycznej sportu i turystyki. Oczywiście będziemy pracować nad poprawieniem systemu szkolenia dzieci i młodzieży. Patrząc na rywalizację wyczynową, jesteśmy wystarczająco dobrze zaopatrzeni. Na tej płaszczyźnie wszystko działa i funkcjonuje. To, w jaki sposób, zależy już od związków sportowych. Należę do ministerstwa po to, by zabezpieczyć finansowo wszystkie ich potrzeby.
Jeśli chcemy mieć więcej zawodników zdolnych do zdobywania medali, musimy poprawić system szkolenia i to w porozumieniu z ministerstwem edukacji, zdrowia oraz samorządami. Sport dzieci i młodzieży jest o nie oparty, a jak wiemy, jednostki mają swoje problemy finansowe. Chcielibyśmy wszystko posklejać i wzmocnić, by za 10 lat zebrać owoców pracy. Trzeba zacząć od podstaw. Ja również zgłaszałem się do komisji samorządu terytorialnego, jednak nie było już w niej miejsca. To jednak nie oznacza, że nie będziemy współpracować. Po to jestem w komisji kultury fizycznej sportu i turystyki, by zadbać także i o ten element.
Jako poseł wciąż będzie miał pan szanse oglądać wszystkie konkursy Pucharu Świata?
Myślę, że tak, bo zmagania odbywają się przeważnie w sobotę lub niedzielę. Nawet gdyby stało się coś szczególnego, zakładając, że konkursy odbywają się wieczorem, sądzę, że się uda. Jeśli nawet nie, mówi się trudno. Najpierw trzeba wykonać obowiązki. Poza tym zawsze są retransmisje, którymi można się posiłkować (śmiech).
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Gdzie oglądać Puchar Świata w Ruce?
- To on pokrzyżuje szyki Polakom?