To był fatalny weekend dla polskich skoczków. Nadzieje i oczekiwania - jak zawsze - były duże, ale rzeczywistość brutalnie zweryfikowała naszych reprezentantów. Tylko Dawid Kubacki i Piotr Żyła zdołali sięgnąć po punkty Pucharu Świata w skokach narciarskich. Były to jednak miejsca w trzeciej dziesiątce.
Po weekendzie w Ruce trudno o optymizm. Potrzebne są radykalne zmiany w treningu, o czym mówili sami skoczkowie. Trener Thomas Thurnbichler zapowiedział już zresztą dyskusję na temat ewentualnych zmian.
Kibice zastanawiają się, czy przed kolejnymi zawodami Pucharu Świata w Lillehammer w naszej kadrze dojdzie do personalnych zmian. Wszak na swoją szansę czeka Maciej Kot, który dobrze spisywał się na treningach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bajeczne wakacje. Tak wypoczywa rywalka Świątek
Wszelkie wątpliwości w studiu Eurosportu rozwiał jednak trener Wojciech Topór, który w ostatnich miesiącach współpracował z Kotem.
- Nie ma takich informacji. Nie ma tematu, aby Maciek jechał do Lillehammer. Ma w planach zacząć starty od Pucharu Kontynentalnego. Podejmiemy decyzję, czy jechać do Ramsau, Eisenerz, może Seefeld, aby poskakać na śniegu i się przygotować - powiedział Topór.
Szkoleniowiec nie wyklucza jednak, że w niedalekiej przyszłości Kot wróci do kadry. - Wiadomo, że jeśli będzie taka potrzeba, to podejmiemy wyzwanie, ale na ten moment nie ma takich planów, aby jechać do Lillehammer - dodał.
Kot w 2018 roku sięgnął po brązowy medal igrzysk olimpijskich w Pjongczangu w konkursie drużynowym. W swoim dorobku ma także dwa medale mistrzostw świata w drużynie - złoty i brązowy. W zeszłym sezonie tylko raz zdobył punkty: był 27. w Rasnovie.
Czytaj także:
Wojciech Fortuna dostał telefony ws. Thurnbichlera. Zareagował stanowczo
"Ty tak to widzisz". Mocna reakcja Thurnbichlera na słowo katastrofa