Mama nowej gwiazdy skoków trafiła do więzienia. Ujawniono, co robiła w pogotowiu

Instagram / Na zdjęciu: Jenny Rautionaho
Instagram / Na zdjęciu: Jenny Rautionaho

Jenny Rautionaho to w tej chwili najlepsza fińska skoczkini, a po czterech konkursach Pucharu Świata zajmuje ósme miejsce w klasyfikacji generalnej. Ostatnie dwa lata nie były jednak dla niej łatwe. Wszystko przez karę więzienia dla jej matki.

Defraudacja ponad 260 tysięcy euro z budżetu służb ratowniczych Laponii w okresie od czerwca 2015 do października 2020 roku, poprzez 23-krotne przelanie środków pogotowia ratunkowego na swoje dwa konta. Za takie przestępstwo Minna Rautionaho musiała spędzić w więzieniu dwa lata. Teraz jednak może wyjść na wolność.

- Sport w tym trudnym czasie był dla mnie ucieczką. Tego nikt nie mógł mi odebrać.  Przez ostatnie lata skupiałam się wyłącznie na swojej pracy. Mój ogólny stan teraz jest już oczywiście lepszy - powiedziała Jenny Rautionaho w rozmowie z iltalehti.fi.

Ojciec też skakał na nartach

A to nie był pierwszy cios dla fińskiej zawodniczki, która urodziła się 27 lipca 1996 roku. Gdy miała cztery lata, jej rodzice się rozwiedli, a dziewczynka zamieszkała z matką. Ojciec zresztą również był skoczkiem, chociaż w Polsce najpewniej mało znanym. Esko Rautionaho nie osiągał wielkich sukcesów, ale w sezonie 1973/1974 zajął 10. lokatę w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni. - Wiele nieco starszych osób rozpoznaje nazwisko. W Europie Środkowej dawni rywale mojego taty pytają, czy jest moim ojcem, czy dziadkiem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bajeczne wakacje. Tak wypoczywa rywalka Świątek

Wydaje się jednak, że Jenny ma szanse na zdecydowanie lepszą karierę. Chociaż ma już 27 lat, to z każdym kolejnym sezonem widać coraz większe postępy. Jak przyznawała, skoki narciarskie były dla niej wręcz oczywistym wyborem, a jako kilkunastolatka zrozumiała, że chciałby skupić się właśnie na tej dyscyplinie i spróbować stać się profesjonalną zawodniczką.

Debiut w wieku 13 lat

W Pucharze Kontynentalnym zadebiutowała w 2009 roku na swojej domowej skoczni w Rovaniemi. Była wówczas zaledwie niespełna pięć miesięcy po swoich 13. urodzinach. W obu konkursach uplasowała się pod koniec stawki, ale "pierwsze koty za płyty" miała już za sobą. Pojechała także na mistrzostwa świata juniorów, lecz tam również zajęła miejsca w czwartej dziesiątce.

Kolejny przełom nastąpił w sezonie 2015/2016, gdy zadebiutowała w Pucharze Świata
w fińskim Lahti, choć zakończyła zmagania na ostatnim miejscu. Rautionaho później skakała głównie w zawodach niższej rangi. Lepsze wyniki przyszły pod koniec 2018 roku, gdy w zawodach PK zajęła szóstą i siódmą lokatę. Ostatecznie wystartowała we wszystkich konkursach cyklu i uplasowała się na 16. pozycji w klasyfikacji generalnej.

Na pierwsze punkty PŚ musiała czekać do sezonu 2020/2021, gdy zajęła 27. miejsce w Ljubnie. Do czołowej "30" udało jej się awansować w jeszcze dwóch konkursach. Zadebiutowała także w "dorosłych" mistrzostwach świata, ale dwukrotnie zakończyła rywalizację na pierwszej serii. Rok później pojawiła się także na igrzyskach olimpijskich.

Kolejny ogromny przełom nastąpił w poprzedniej edycji Pucharu Świata. Finka na inaugurację w Wiśle zajęła dziewiątą lokatę. Więcej w czołowej dziesiątce się nie znalazła, ale sezon zakończyła na 27. pozycji z 201 punktami na swoim koncie. Z dobre strony pokazała się na mistrzostwach świata w Planicy. Na normalnej skoczni była 16., a na dużej już 13.

Problemy zdrowotne

Niestety dla Jenny Rautionaho los nie jest łaskawy i oprócz kłopotów rodzinnych, zmaga się z różnymi urazami, które cały czas lekko wyhamowują jej rozwój. W zeszłym sezonie w Willingen przewróciła się na nierównym odjeździe i skocznię musiała opuścić w asyście medyków. Ostatecznie skończyło się przede wszystkim na strachu, zadrapaniach oraz stłuczeniach.

- W przeszłości przeszłam aż trzy operacje więzadeł krzyżowych w dość krótkim odstępie czasu. Po tym jak trafisz pod nóż trzy razy, to twoje kolano już nigdy nie będzie takie samo. Skutkiem tych zabiegów jest to, że nadal często muszę chodzić na zabiegi z fizjoterapeutami, aby w ogóle móc kontynuować uprawianie skoków narciarskich. Czasem odczuwam też zmęczenie w mięśniach, które oddziałują na moje kolano - powiedziała skoczkini w rozmowie z skokipolska.pl.

Ambitne cele

Zawodniczka, której idolami są, chociażby Tami Kiuru oraz Sara Takanashi, nie ukrywa, że w przyszłości chce być najlepsza na świecie, a w 2026 roku we Włoszech zdobyć złoto olimpijskie. - W nadchodzącym sezonie moim celem jest plasowanie się w czołowej "15", a w następnym w szóstce i walka o miejsca na podium. Później chcę stanąć na samym szczycie - zdradziła Finka w rozmowie z iltalehti.fi.

Trzeba przyznać, że Jenny Rautionaho wymaga od siebie sporo, ale jej wyniki pozwalają wierzyć w osiągnięcie sukcesów. W 2023 roku zarówno latem jak i zimą wygrała fiński czempionat. W pierwszy weekend obecnej edycji Pucharu Świata w Lillehammer zajęła 11. oraz 12. miejsce. Dwa tygodnie później w Engelbergu była już dziewiąta i piąta. W klasyfikacji generalnej PŚ z 120 punktami zajmuje ósmą lokatę.

Czytaj także:
Znasz największą pasję Kubackiego? Poświęca jej każdą wolną chwilę

Szczery do bólu. Granerud ujawnił, jakie zdanie o nim ma jego kobieta

Źródło artykułu: WP SportoweFakty