W niedzielę 3 grudnia odbywa się drugi w ten weekend konkurs Pucharu Świata w Lillehammer. W nim miało wziąć udział pięciu Polaków.
Miało, ponieważ gdy nadszedł czas na Pawła Wąska, Polaka zabrakło na belce startowej. Od razu pojawiły się domysły.
- Paweł Wąsek nie wystartował z nieznanych nam na razie przyczyn. Domyślamy się, że jakiś detal sprawił, że sędzia na górze nie dopuścił Polaka do rywalizacji - powiedział komentator Eurosportu, Igor Błachut.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zrobił to na siedząco. Po prostu magia
Chwilę później pojawiły się nowe informacje. - Otrzymaliśmy wiadomość od Kacpra Merka. Powodem, dla którego Paweł nie wystartował, miało być zaginięcie jego torby ze sprzętem. Pewnie chodziło o buty. Przedziwna sytuacja, to się może zdarzyć - dodał Błachut.
Więcej szczegółów w sprawie problemów ze sprzętem Pawła Wąska na platformie X przekazał Dominik Formela.
"Ktoś z obsługi zabrał torbę ze skokowymi butami Pawła na wyciąg, gdy ten przygotowywał się do skoku. Buty później wyjechały ponownie na górę, ale zdaniem jury było za późno…" - czytamy.
Ostatecznie Paweł Wąsek nie został dopuszczony do rywalizacji. Tym samym do drugiej serii zakwalifikowało się dwóch Polaków: Piotr Żyła i Dawid Kubacki. Na półmetku rywalizacji liderem jest Stefan Kraft.
Zobacz także:
Polacy znów bez błysku
Kontrolerzy byli bezlitośni