Ogromna sensacja w Klingenthal. Jest na ustach wszystkich

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Na zdjęciu: Dawid Kubacki
Getty Images / Na zdjęciu: Dawid Kubacki
zdjęcie autora artykułu

Światełko w tunelu, które pojawiło się po sobocie, zgasło błyskawicznie. Kubacki i Żyła wrócili do punktu wyjścia. W niedzielę w Klingenthal byli tłem dla najlepszych. Sensację sprawił natomiast Gregor Deschwanden, który wyrównał rekord skoczni!

Znów tylko dwóch Polaków awansowało do finału.

Co gorsza, Piotr Żyła i Dawid Kubacki zamiast kolejnego progresu zrobili krok w tył. Skakali jakby na zaciągniętym hamulcu ręcznym.

W teorii ich próby nie były złe. W pierwszej serii Żyła uzyskał 132,5, a Kubacki 128 metrów. Przy warunkach jakie mieli, tylko lekki wiatr w plecy, potrzebne były jednak skoki co najmniej o kilka metrów dłuższe, by mogli realnie włączyć się do walki z najlepszymi.

Na półmetku Kubacki zajmował 23., a Żyła 17. lokatę. Nie oszukujmy się - po sobotnim przełomie oczekiwaliśmy znacznie więcej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodzianka na treningu Bayernu. Zobacz, kto odwiedził piłkarzy

Pocieszający był tylko fakt, że Polacy - zwłaszcza Żyła - mieli jeszcze realne szanse na spory awans. Do 10. na półmetku Mariusa Lindvika dwukrotny mistrz świata tracił niespełna 3 punkty. Żeby się poprawić, potrzebne były jednak znacznie lepsze skoki.

Nadzieje szybko jednak prysły. Pod względem odległości Polacy nieznacznie się poprawili. Mieli jednak lepsze warunki niż w pierwszej serii, a do tego ich styl lotu i lądowania nie był najlepszy.

Natomiast rywale poprawiali się więcej niż tylko trochę i Biało-Czerwoni zamiast awansować, jeszcze spadli. Zakończyli zawody w trzeciej dziesiątce. Wrócili do punktu wyjścia - nadal są daleko za rywalami, a sobota była tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę.

I tak po raz kolejny w tym sezonie, gdy Polacy już dawno oddali swoje skoki, na skoczni dopiero rozgorzała walka o zwycięstwo. Przed szansą na drugi triumf z rzędu był Karl Geiger. Niemiec musiał się jednak mocno oglądać za siebie.

Tym razem, przynajmniej w teorii, nie był dla niego największym zagrożeniem Stefan Kraft, a Słoweńcy: drugi na półmetku Anze Lanisek i sensacyjnie trzeci Lovro Kos. Nieoczekiwanie to jednak Gregor Deschwanden, sklasyfikowany pod koniec pierwszej dziesiątki na półmetku, odegrał pierwszoplanową rolę.

W finale Szwajcar doskonale wykorzystał wiatr pod narty i huknął aż 146,5 metra. Wyrównał rekord skoczni i odległość, jaką chwilę wcześniej uzyskał też Andreas Wellinger. Szwajcar pokonał jednak Niemca o 0,5 punktu i sprawił największą sensację sezonu. Zajął 2. miejsce, a przegrał tylko z Geigerem.

Co prawda Niemiec wylądował aż 5 metrów bliżej niż Deschwanden, ale przewaga - jaką miał z pierwszego skoku - wystarczyła mu do drugiego zwycięstwa z rzędu. Wellinger stanął na najniższym stopniu podium, a Kraft zanotował najgorszy start w sezonie, zajmując 9. pozycję.

Kolejne dwa indywidualne konkursy PŚ zaplanowano w Engelbergu w dniach 16-17 grudnia.

Wyniki niedzielnego konkursu w Klingenthal:

MiejsceZawodnikKrajOdległościNota
1.Karl GeigerNiemcy141/141,5297,9
2.Gregor DeschwandenSzwajcaria138/146,5293,6
3.Andreas WellingerNiemcy137,5/146,5293,1
4.Lovro KosSłowenia142,5/133285,4
4.Anze LanisekSłowenia141,5/134,5285,4
6.Manuel FettnerAustria133,5/141,5282,3
7.Ryoyu KobayashiJaponia139/134,5281,4
8.Pius PaschkeNiemcy133,5/139,5278,9
9.Stefan KraftAustria134,5/131275,4
10.Stephan LeyheNiemcy138/136,5272,4
22.Piotr ŻyłaPolska132,5/134255,3
28.Dawid KubackiPolska128/129,5244,4
37.Paweł WąsekPolska126,5112,6
40.Andrzej StękałaPolska124,5110,3
Źródło artykułu: WP SportoweFakty