To właśnie Czech odpowiada za włączenie zielonego światła skoczkom. Gdy w trzeciej serii konkursu duetów na polSKIm turnieju w Wiśle Piotr Żyła usiadł na belce startowej, warunki były trudne. Tzw. korytarze wietrzne paliły się na czerwono. Pojawił się wiatr z tyłu, co przy nisko ustawionej belce, oznaczał ekstremalne wyzwanie dla skoczka.
To, co działo się z wiatrem, najlepiej oddała reakcja Wojciecha Topora w gnieździe trenerskim. Gdy asystent Thomasa Thurnbichlera spoglądał na wykresy wiatru, tylko kręcił z niedowierzaniem głową. Widział, iż warunki są bardzo niestabilne i lepiej byłoby, gdyby Borek Sedlak włączył czerwone światło i poczekał chwilę dłużej aż wiatr się uspokoi.
Czechowi, już po raz drugi w tym sezonie, zabrakło jednak lepszego wyczucia. Gdy tylko wiatr minimalne poprawił się i mieścił się w korytarzu, Sedlak włączył zielone światło Polakowi, mimo że ten czekał na belce startowej już 50 sekund. Gdy Polak dostał sygnał do startu, kibice pod skocznią tylko westchnęli. Dało się usłyszeć głosy, że Czech pospieszył się.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polscy policjanci najlepsi na świecie! Tylko spójrz, jak pięknie grali
"Nic by się nie stało jakby poczekał dłużej, patrz na te chorągiewki" - krzyknął jeden z fanów z tłumu. Żyła nie miał jednak wyjścia. Trener Thurnbichler wykorzystał swoje 10 sekund na machnięcie chorągiewką do maksimum, ale i "granie na czas" Austriaka niewiele dało. Warunki były złe, ale jak przyznał sam Żyła to nie one i decyzja Czecha wpłynęły na jego skok.
- Nie chcę zwalać winy na sędziów. Warunki łatwe nie były, ale to ja zepsułem swój skok. Moje pierwsze dwa skoki były dobre, ale w tym ostatnim zagubiłem już technikę - przyznał szczerze po zawodach, wyraźnie przybity swoim ostatnim krótkim skokiem na 106,5 metra, Żyła.
Skok mistrza świata przypieczętował słaby konkurs duetów w wykonaniu Biało-Czerwonych. Gospodarze zajęli tylko 6. miejsce, tracąc ponad 100 punktów do triumfatorów Słoweńców. Polakom nie pomógł też doping ponad 6,5 tys. kibiców, którzy zjawili się na skoczni. Atmosfera na obiekcie była jak za najlepszych lat Polaków w PŚ. Zabrakło jednak wyniku.
- Jestem pod wrażeniem, że kibice znów dopisali i stworzyli taką wspaniałą atmosferę. Wynik nasz jest jaki jest. W niedzielę znów będziemy jednak walczyć - zapewnił Żyła.
Początek niedzielnych zawodów indywidualnych w Wiśle o 16:00.
Z Wisły Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty