Zawieszony skoczek rozmawiał z Małyszem. Szybciej wystartuje?

Newspix / Od lewej: Adam Małysz i Jakub Wolny
Newspix / Od lewej: Adam Małysz i Jakub Wolny

Nie milkną echa głośnego wywiadu Jakuba Wolnego i trzytygodniowego zawieszenia dla skoczka. Adam Małysz ujawnił, czy jest szansa na start skoczka w okresie zawieszenia oraz jaki jest największy problem w polskiej kadrze B.

Na początku PolSKIego Turnieju, który w niedzielę zakończył się w Zakopanem, Jakub Wolny odpalił medialną bombę. Po słabych dla siebie kwalifikacjach w Wiśle mistrz świata juniorów stanął przed kamerą Eurosportu i wypalił, że skacze po swojemu, bowiem po radach od trenerów kadry B prezentuje się jeszcze słabiej.

- Konsekwencje za takie słowa trzeba ponosić. Kuba oczywiście przeprosił, mówił, że był sfrustrowany, bowiem myślał, że nie awansuje do konkursu. Zaraz po wywiadzie miał taką refleksję: co ja zrobiłem, to nie byłem ja. Byłem zdziwiony, podobnie jak inni, że akurat powiedział to Kuba, który jest bardzo spokojny i zazwyczaj załatwia takie sprawy poza mediami - podkreślił Adam Małysz.

- Trenerzy z Austrii i Czech mówili, że w ich krajach takie słowa są niedopuszczalne, że u nich zawodnicy najpierw w takich sprawach przychodzą do nich. I przede wszystkim za granicą skoczkowie mają często w kontraktach zapisane, że nie mogą oczerniać trenerów. Po to są rozmowy, by takie sprawy załatwiać - dodał prezes Polskiego Związku Narciarskiego.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie jest żart. Tak trenują polscy skoczkowie

Na słowa Wolnego trenerzy i szefowie związku zareagowali błyskawicznie. Następnego dnia PZN poinformował o trzytygodniowym zawieszeniu 29-letniego skoczka. Do rywalizacji Jakub Wolny będzie mógł wrócić na początku lutego. Po tym jak zawodnik przeprosił pojawia się jednak pytanie, czy jest możliwe dopuszczenie go do rywalizacji w trakcie okresu zawieszenia?

- Kuba rozmawiał ze mną telefonicznie i pytał, czy w tym okresie zawieszenia jest szansa, by jeszcze pojechał na zawody. Przekazałem mu jednak, że musi przede wszystkim rozmawiać z trenerami. To oni decydują. Nie może dojść do sytuacji, że to zarząd PZN będzie wyznaczał szkoleniowcom, którzy skoczkowie mają jechać na zawody. Mamy zaufanie do trenerów i to oni wybierają - zapewnił Małysz.

Po wywiadzie Wolnego szef PZN i wszyscy trenerzy polskich kadr zdecydowali się na spotkanie. Tzw. sztab kryzysowy odbył się w Szczyrku. Podczas spotkania udało się zdiagnozować główny problem w kadrze B.

- Spotkaliśmy się w Szczyrku z wszystkimi trenerami drugiej reprezentacji i to, co przypuszczałem, stało się faktem. My, i to generalnie dotyczy nas Polaków, po prostu nie rozmawiamy. Dopiero gdy jest sytuacja podbramkowa, to zaczynamy działać - ujawnił były skoczek narciarski.

- Okazało się, że już od letniego sezonu zawodnikom kadry B było ciężko dogadać się ze sztabem szkoleniowym. Nie poszli jednak do trenera, nie powiedzieli, że coś im nie pasuje, tylko dusili to w sobie, aż w końcu pękło - dodał.

Czy jednak PZN nie miał już wcześniej sygnałów, że "coś nie gra" na linii zawodnicy i szkoleniowcy w drugiej reprezentacji?

- Oczywiście dostawaliśmy jakieś informacje, ale tak naprawdę nie powinny być one skierowane do mnie. Zdaje sobie sprawę, że znamy się wiele lat, że zawodnicy nie traktują mnie jako prezesa, tylko dobrego kolegę. Tłumaczyłem jednak chłopakom, że to nie tędy droga. Ja i tak muszę porozmawiać z trenerami, zanim jakąkolwiek podejmiemy decyzję. Rozmawiają ze mną, bo myślą, że coś zdziałam podczas rozmów ze szkoleniowcami. A oni tak naprawdę pierwsi powinni porozmawiać z trenerem i dopiero trener powinien przyjść do mnie, jeśli jest jakiś problem - podkreślił Adam Małysz.

Z Zakopanego Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także: Przeskoczył skocznię i zdobył medal. Polska ma nowy talent

Źródło artykułu: WP SportoweFakty