Legenda będzie pracować z Polakami? Thurnbichler wyraził się jasno

Getty Images / Marcin Cholewiński / Na zdjęciu: Thomas Thurnbichler
Getty Images / Marcin Cholewiński / Na zdjęciu: Thomas Thurnbichler

Aleksander Zniszczoł bryluje, ale inni Polacy mają ogromne problemy. - Nie wszystko gra u Kamila sprzętowo - tłumaczy WP SportoweFakty Thomas Thunbichler. Mówi też o reakcji Dawida Kubackiego na odstawienie od składu i przyjściu Alexandra Stoeckla.

[b]

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Nie mógł pan ukryć wzruszenia po trzecim miejscu Aleksandra Zniszczoła w Lahti. Aż tak to wiele znaczyło?[/b]

Thomas Thurnbichler, trener reprezentacji Polski w skokach narciarskich: Byłem przeszczęśliwy, że Olek w końcu wskoczył na podium. Pracował bardzo konstruktywnie przez cały sezon. Już kilka razy był blisko. To zawsze miło widzieć, że ludzie, którzy walczą tak długo, pracują tak ciężko, w końcu wskakują na podium.

Towarzyszyło też poczucie ulgi, że nareszcie w tym sezonie się coś udało?

To ulga dla całej drużyny. Każdy w reprezentacji wkłada wiele wysiłku w sukcesy i skoczkowie cieszą się nimi nawzajem. Wynik Olka może wywrzeć pozytywny wpływ na innych. Widzą, że jeśli wykonają swoją robotę dobrze, to mogą mieć osiągnięcia.

Dla Zniszczoła to bez wątpienia najlepszy sezon w karierze, z kolei cała reszta kadry ma problemy. Skąd się to bierze?

Zaczynając od Olka, miał bardzo dobre przygotowania w lecie. Kontynuował pracę, którą zaczęliśmy w ubiegłym roku. Już podczas Letniego Grand Prix był czasem najlepszy w składzie, nawet kiedy Dawid skakał na wysokim poziomie. Miał lekkie kłopoty jesienią, co przełożyło się na słabszy początek sezonu.

ZOBACZ WIDEO: Romantycznie. Zobacz, gdzie Justyna Żyła wybrała się z ukochanym

Od Turnieju Czterech Skoczni wrócił do tej pracy, która dawała mu efekty. Był otwarty na wskazówki, także te dotyczące sprzętu. Zaufał nam, co doprowadziło go do sukcesu.

Poza nim w Lahti nikt nie zdobył punktów. Aż trudno w to uwierzyć, zwłaszcza, że niecały miesiąc wcześniej Piotr Żyła w Lake Placid walczył o podium. Co poszło źle w jego przypadku?

Wszystko zaczyna się u niego od pozycji najazdowej. Nie możesz być nadaktywny na rozbiegu, trzeba mieć balans. W niektórych próbach mu się to udaje, ale często nie jest w stanie tego utrzymać na dłuższy okres. W konkursie drużynowym w pierwszej serii pokazał przecież bardzo dobry skok, drugi już był trochę słabszy, ale zachował odpowiednią posturę. W niedzielę nie był w stanie tego powtórzyć.

A co ze Stochem? Podczas lotów w Obesrstdorfie przecież też ocierał się o dziesiątkę.

Korzenie problemu są te same. Również w Lahti miał dobre skoki w kwalifikacjach, ale przy presji związanej z konkursem zmienia pozycję i nie ma energii w jego próbach.

Czuję, że nie wszystko gra u Kamila sprzętowo, moglibyśmy poprawić ustawienie. Nie jest ono perfekcyjnie dopasowane do jego potrzeb. Nie łapie odpowiedniej prędkości. Musimy się poprawić, ale trudno to zrobić w trakcie sezonu, zwłaszcza jeśli zawodnik nie skacze stabilnie. Każda zmiana sprzętowa powoduje utratę czucia. W Raw Air musimy popracować nad stabilnością.

Z czego wynika ta niemoc w konkursach przy niezłych skokach na treningach? To problem mentalny?

Tak, to ma z tym związek. Oni wygrali naprawdę wiele i nie są zadowoleni z tego, że nie znajdują się na szczycie. To buduje napięcie i wielką sztuką jest sobie z nim radzić. Nie można wtedy przekombinować, a skoczkowie chcą dać z siebie jak najwięcej. Problemy mogą się pogłębiać. Nic jeszcze nie jest dla nich stracone.

Dawid Kubacki nie pojechał do Lahti, lecz został odesłany na treningi w Eisenerz. Był z tego niezadowolony, o czym otwarcie mówił w mediach.

Pokazuje to, że jest walczakiem i chce występować. To bardzo dobra cecha, ale moja praca polega na podejmowaniu trudnych decyzji. Nie każdy będzie zawsze zadowolony z moich wyborów. Chciałem go mieć w dobrej dyspozycji na Raw Air.

I jak teraz prezentuje się jego forma?

To był dobry krok. Pokazał wcześniej dobre skoki chociażby w Sapporo. Widziałem w nich spory potencjał i starałem się mu wyjaśnić, że potrzebuje trochę stabilności. Treningi w Eisenerz miały mu pomóc, mógłby oddać więcej prób, z dala od kamer, w spokojniejszych warunkach. Na wideo z Austrii widziałem bardzo obiecujące skoki. Były stabilne, na dobrym poziomie.

Pojawiają się informacje o tym, że ma wrócić pozycja koordynatora ds. skoków. Potrzeba takiej osoby w drużynie?

Podobną rolę pełni teraz Łukasz Kruczek. Prawie zawsze w PZN był ktoś, kto wspierał trenera we wszystkim, czego potrzebuje i sprawia, że system skoków w Polsce był bardziej efektywny. Taka osoba zajmuje się również chociażby kontaktami z FIS. Więcej ludzi na pokładzie to zazwyczaj większe sukcesy. Jako trener potrzebujesz takiej osoby.

Spekuluje się, że to będzie dotychczasowy trener Norwegów, Alexander Stoeckl. To byłaby dobra decyzja?

Alexander to wielki ekspert w skokach narciarskich. Każda reprezentacja, która by go zatrudniała, sporo by na tym skorzystała.

Czy ma pan na to wpływ, kto zostanie nowym koordynatorem?

To ważne, byśmy mieli ze sobą dobrą dynamikę. Jestem trenerem i to nie jest moje zadanie, by zatrudniać ludzi. Nie jestem w stu procentach zaangażowany w ten proces.

Kiedy możemy spodziewać się ogłoszenia systemu szkolenia młodych talentów?

Ogłosimy to, jak stworzymy drużyny na przyszły sezon. Wciąż pracujemy nad całą koncepcją. Celem federacji jest wsparcie młodych skoczków w ich rozwoju, budowanie młodych talentów.

Jakie są cele na ostatnie konkursy sezonu?

Chciałbym, by Olek był blisko podium, bo jest w stanie stanąć na nim kolejny raz, kiedy wszystko u niego się zgra. Dla pozostałych dobrymi rezultatami byłaby czołowa dziesiątka. Piotr Żyła już pokazał w tym sezonie, że może tego dokonać, tak samo Dawid, a Kamil był blisko. Ważna jest także stabilność, by cała piątka zdobywała punkty.

Rozmawiał Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
"Bardzo trudno". Nie pozostawił złudzeń ws. Zniszczoła i Raw Air

Źródło artykułu: WP SportoweFakty