Kto by pomyślał, że najbardziej głośne wydarzenie sezonu 2023/2024 będzie miało miejsce miesiąc po zakończeniu Pucharu Świata w skokach narciarskich. Od środy cały świat mówi o tym, co zrobił Ryoyu Kobayashi.
Japończyk wziął udział w specjalnej próbie pobicia rekordu świata w lotach. Kobayashi na specjalnie skonstruowanej skoczni na Islandii próbował poszybować poza 300. metr. Ostatecznie skoczył 291 metrów, co i tak jest najdłuższym lotem na nartach w historii.
Mało jednak brakowało, że to Adam Małysz byłby pierwszym skoczkiem, który poleci za 300 metr. O wyjątkowej propozycji opowiedział w specjalnej rozmowie z Red Bullem.
ZOBACZ WIDEO: Pia Skrzyszowska: 100 dni do igrzysk? To bardzo dużo
- Miałem taką propozycję! Podobny pomysł mieli kiedyś Austriacy i zapraszali mnie do udziału, też chcieli budować specjalną skocznię - przyznaje czterokrotny zdobywca Pucharu Świata.
- Ja akurat kończyłem właśnie karierę, głowa była już trochę gdzie indziej, więc podziękowałem. Ale w końcu pomysł wtedy upadł i nie był i tak realizowany - mówi Adam Małysz.
Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) nie będzie jednak uznawała tego wyniku. Argumentuje to tym, że nie były to zawody FIS, nie było zatwierdzonego przez federację systemu pomiaru odległości, a także sam obiekt nie miał homologacji.
Czytaj więcej:
Dobre informacje dla Polaków. To zadzieje się nieopodal granicy