Alexander Stoeckl osiągnął w końcu porozumienie z Norweskim Związkiem Narciarskim i przestał być trenerem tamtejszej kadry skoczków narciarskich. Na pierwsze informacje odnośnie jego przyszłości długo czekać nie musieliśmy.
Norweskie media, a konkretnie dziennik "Dagbladet" (---> WIĘCEJ TUTAJ), przekazały, że 50-latek dostał ofertę pracy na stanowisku dyrektora sportowego w Polskim Związku Narciarskim. Plotki podsyca fakt, że szkoleniowiec był widziany w Krakowie.
Jak odniósł się do nich Adam Małysz? - Na razie nic o tym nie wiem - wyznał krótko w wywiadzie z Interią, dodając, że obecnie najważniejszym problemem do rozwiązania jest kwestia chcącego trenować indywidualnie Kamila Stocha i zorganizowanie mu przygotowań.
ZOBACZ WIDEO: Polacy nie dali szans USA w Lidze Narodów! Zobacz kulisy meczu
Co w tam razie z Krakowem? Według prezesa PZN, Austriak był tam prywatnie. - Ja też mam informacje płynące z mediów. Do tej pory miał kontrakt i czytałem, że go właśnie rozwiązał - odpowiedział Małysz.
A następnie dodał: - Mamy taką zasadę, że zwykle już zimą rozmawiamy z kimś, kogo widzimy w kadrze. Wcześniej rzeczywiście chciałem, by Stoeckl do nas dołączył. On odpowiedział, że ma ważną umowę i prosił, że jak będzie gotowy, to sam zadzwoni. No cóż, ja czekam na telefon od niego.
Alexander Stoeckl prowadził norweską kadrę przez trzynaście lat. Pod koniec współpracy doszło jednak do pogorszenia relacji. W połowie lutego tego roku, po liście do krajowej federacji napisanym przez kadrowiczów, Austriak został odsunięty od prowadzenia reprezentacji. Do rozwiązania kontraktu doszło z kolei dopiero pod koniec maja (---> CZYTAJ WIĘCEJ).