Rozpoczął się nowy sezon Pucharu Świata w skokach. W piątkowym mikście w Lillehammer Biało-Czerwoni zajęli siódme miejsce. Już za trzy lata skoczkowie i skoczkinie w jednej miejscowości i tego samego dnia rywalizować będą nie tylko w mikście, ale także podczas tradycyjnych, indywidualnych konkursów.
Pod koniec października w Bad Mitterndorf, podczas zebrania działaczy FIS, dyrektor Pucharu Świata Sandro Pertile zapowiedział wielkie zmiany, jakie czekają skoki narciarskie od sezonu 2026/2027. Za trzy lata kalendarz PŚ kobiet i mężczyzn zostanie połączony.
- Dziewczyny rywalizują już w lotach narciarskich, mają różne turnieje. Skoki pań są teraz organizowane na coraz większych obiektach. Dziewczyny zresztą same chcą latać na dużych skoczniach. Wydaje mi się, że można spróbować skumulować te konkursy - mówi nam Jakub Kot.
ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie
Na papierze wszystko wydaje się łatwe, co zresztą podkreślił również Pertile, jednak problematyczna może być kwestia organizacyjna, a konkretnie ułożenie idealnego harmonogramu zawodów.
- Gdyby te konkursy się wydłużały i mielibyśmy do czynienia z tzw. "kanapką", czyli przeplataniem serii męskich i żeńskich, to spędzanie całego dnia na skoczni mogłoby być irytujące dla zawodników i zawodniczek. Sam byłem skoczkiem, więc wiem, że przebywanie przez 3/4 dnia na obiekcie nie jest zbyt ciekawe - tłumaczy Jakub Kot.
Możemy jednak znaleźć także potencjalne plusy tej decyzji dla sportowców, którzy od jakiegoś czasu zaczęli przecinać się na skoczniach, a nawet razem trenować czy rywalizować w konkursach mikstów.
- Skoczkowie i skoczkinie czasem razem trenują, jeżdżą razem na zawody. Przy wspólnym kalendarzu mogliby się nawzajem podpatrywać i sobie kibicować. Mamy choćby Daniela Tschofeniga i Alexandrię Loutitt, którzy są parą i mogliby wtedy sobie nawzajem dopingować na miejscu wydarzeń. Wydaje mi się zatem, że sami sportowcy nie mieliby nic przeciwko takiemu rozwiązaniu - podkreśla pozytywy pomysłu Kot.
Wspólnie organizowane zawody mogłyby być szczególnie problematyczne dla kibiców. Zwłaszcza że sytuacje, w których serie się przeplatały, miały już kiedyś miejsce w zawodach niższej rangi.
- Kiedyś udawało się rozegrać w jeden dzień konkursy pań i panów. Z tym, że na konkursie mężczyzn była stuprocentowa frekwencja, a na konkursie kobiet już mało kto na trybunach zostawał. Spędzenie całego dnia na skoczni też nie jest atrakcyjne dla kibica, więc warto też zastanowić się nad wspólną bądź osobną dystrybucją biletów na zawody - podkreśla były skoczek.
Warto dodać, że zarówno w męskim, jak i w żeńskim kalendarzu PŚ występują lokalizacje, w których skaczą tylko panowie bądź panie. Pertile podczas Forum Nordicum podał za przykład Rukę, która według jego zamiaru miałaby otworzyć się na zawody kobiece. Jednak co z typowymi dla żeńskiego cyklu miejscowościami jak japońskie Zao lub słoweńskie Ljubno czy Kranj?
- W męskim kalendarzu jest mało normalnych skoczni, ale pytanie, czy męski kalendarz takich szuka. Sam jestem zwolennikiem tego, żeby różnych obiektów było jak najwięcej, więc może udałoby się, dajmy na to, organizując zawody w Sapporo, zorganizować też konkursy męskie w Zao - mówi Jakub Kot.
W sezonie 2024/25 panie i panowie będą wspólnie rywalizować w Lillehammer, Engelbergu, Willingen, Lake Placid, Oslo, Vikersund i Lahti. Z kolei już sezon później do tego grona dołączyć mają skocznie w Falun, Wiśle i Trondheim. Pierwszy szkic terminarza na cykl 2026/2027, który ma rozpocząć ewolucję w skokach narciarskich, powinien ujrzeć światło dzienne jesienią 2025 roku.
Na razie kibice czekają na indywidualną rywalizację skoczków. Sobotni konkurs indywidualny w Lillehammer zaplanowano na 16:00. Wcześniej, o 14:30, odbędą się kwalifikacje.
Do tego najlepszym rozwiazaniem bylyby 3 serie np Czytaj całość
Jednak dla kibiców to całkowita porażka. W zimie stać i marznąć cały dzień by Czytaj całość