73. edycja Turnieju Czterech Skoczni standardowo już została zainaugurowana w niemieckim Oberstdorfie. Już w pierwszym dniu fatalny występ w kwalifikacjach zanotował Dawid Kubacki.
Nasz weteran, który przed TCS skupił się na treningach zamiast rywalizacji w Engelbergu, nie był nawet w stanie uplasować się na miejscu gwarantującym awans do konkursu. Ostatecznie sklasyfikowano go na 53. miejscu.
Co dalej z Kubackim?
Mimo że nasz reprezentant miał prezentować się na treningach zdecydowanie lepiej niż w konkursach Pucharu Świata, to nie wpłynęło to na lepszy rezultat. Było nawet gorzej niż w Titisee-Neustadt, gdzie dwukrotnie odpadł po pierwszej rundzie.
ZOBACZ WIDEO: Dramatyczny czas w życiu Pawła Nastuli. "Ciągle czuję jej obecność"
Kubackiemu powrotu na właściwe tory podczas TCS nie wróży Apoloniusz Tajner. Były prezes Polskiego Związku Narciarskiego podkreślił to w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Trudno będzie mu się odbudować na Turnieju Czterech Skoczni. Tu się obniża rozbiegi i trzeba dobrze skakać, by nie wyjść z niego z jeszcze gorszą formą - przyznał Tajner.
Nasz rozmówca wyjawił również, że nie zgadza się z jego zdaniem dotyczącym powrotu na właściwe tory. - On zawsze miał taki punkt widzenia, że nawet jak nie idzie, to trzeba skakać i to w końcu zaskoczy. Ja jestem tutaj odmiennego zdania i próbowałem kiedyś go przekonywać, ale on jednak w to bardzo wierzy - wyznał dodając, że na ewentualny efekt i tak trzeba będzie poczekać.
- Na końcu zawsze trzeba robić tak, żeby zawodnik wierzył w to, co robi. Jeżeli on ma taką wiarę, że się poprawi, to rozumiem, ale myślę, że na Turnieju Czterech Skoczni jeszcze tego nie będzie widać - dodał były prezes PZN.
Najlepszy występ u Wąska po zmianie
Powody do zadowolenia miał z kolei Paweł Wąsek. Udało mu się bowiem uzyskać najlepszy wynik w tym sezonie i po raz pierwszy zameldował się w pierwszej dziesiątce.
Tajner zgodził się z tym, że Wąsek był naszym jedynym pozytywem. Wskazał, co mu pomogło, ale jednocześnie nie popada jeszcze w hurraoptymizm.
- Wciąż jeszcze nie ma stabilizacji, ale wyglądał najsolidniej. Włączył trochę więcej swobody, trafił dobrze z warunkami i to dało ten efekt - ocenił.
To, co udało się Wąskowi, nie udało się pozostałym Biało-Czerwonym. W końcu tylko punkt zdobył zakwalifikowany do drugiej serii Jakub Wolny, z kolei Aleksander Zniszczoł i Piotr Żyła oddali tylko po jednej próbie.
- To było to, czego naszym zawodnikom brakuje. Oni trochę za bardzo chcą, są spięci i brakuje tego luzu, a to spięcie przecież krępuje - podkreślił były prezes PZN.
W przypadku samego Zniszczoła, nie bez znaczenia okazały się być warunki, na które trafił. - Jeżeli chodzi o Olka, to on też potrzebuje przednich ruchów powietrza, bo lata niskim torem lotu. Jeśli ten ruch powietrza jest z tyłu, a on taki dostał, to wynik jest gorszy. Leciał nisko, miał prędkość przelotową, ale jednak z góry ściskało i musiał lądować wcześniej - wyjaśnił Tajner.
Skoczkowie powalczą o kolejne punkty w Turnieju Czterech Skoczni w Garmisch-Partenkirchen. Następnie przeniosą się do Austrii, a konkretnie do Innsbrucku i Bischofshofen, gdzie 6 stycznia odbędzie się ostatni konkurs.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty