W piątek w norweskim Lillehammer rozpocznie się nowy sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich. Tuż przed rywalizacją w Norwegii Maciej Maciusiak, który wiosną zastąpił Thomasa Thurnbichlera, mówi nam, kto z jego podopiecznych dobrze skakał na ostatnich treningach, ocenia formę 18-letniego debiutanta Kacpra Tomasiaka i wraca do skandalu z kombinezonami reprezentantów Norwegii.
Szymon Łożyński, WP SportoweFakty: Latem nieźle skakał Maciej Kot. Wygrał nawet jeden konkurs. Dlaczego nie znalazł się w składzie na inaugurację?
Maciej Maciusiak, trener polskich skoczków: Na ostatnim etapie przygotowań przegrał rywalizację z Pawłem Wąskiem.
ZOBACZ WIDEO: Bramkarz popisał się kapitalnym trafieniem w Argentynie
Który z pana podopiecznych skakał najlepiej na ostatnich treningach?
Najbardziej cieszę się właśnie z faktu, że po nieudanym lecie odbudowaliśmy formę Pawła Wąska. To był nasz priorytet. Ostatnie zgrupowanie w Zakopanem, w jego przypadku, wyglądało bardzo dobrze. Jest gotowy do rywalizacji.
A co się stało wcześniej, że po udanej zimie Wąsek wpadł w taki kryzys?
Pod względem fizycznym cały okres przygotowań przepracował znakomicie. Posypała się mu technika, zwłaszcza w pierwszej fazie lotu. Powodem były zmiany w kombinezonach. Potrzebował więcej niż koledzy czasu na adaptację do nich. To już jednak za nami, jest gotowy do sezonu.
Jak wygląda forma Dawida Kubackiego i Piotra Żyły, którzy latem skakali "w kratkę"?
Zawody letnie były kontrolne, ale pilnowaliśmy też "rankingu olimpijskiego". Starty wychodziły im różnie, ale finalnie w każdym weekendzie z konkursami potrafiliśmy na bieżąco reagować. Forma była pod kontrolą. Ich dyspozycja jest na dobrym poziomie, wykonali ogromną pracę, a przede wszystkim widzę w ich skokach radość i pewność siebie.
Latem pozytywnie zaskakiwał Kamil Stoch. Sprawiał wrażenie, że pomogło mu wczesne ogłoszenie decyzji o zakończeniu po tym sezonie kariery. Jak wygląda jego forma?
Na wielu zgrupowaniach byliśmy razem, tworzymy jedną wielką drużyną. Miło patrzy się na skoki Kamila w ostatnim czasie. Sprawiają mu znów dużo radości. Mam taką cichą nadzieję, że na koniec sezonu w Planicy będzie trochę żałował, że zakończy karierę.
Kto będzie dawał sygnał do startu Kamilowi Stochowi?
Na początku mojej pracy ustaliliśmy z Michałem wszystkie zasady współpracy. Pytałem Michała, czy chce być ze mną w gnieździe trenerskim i puszczać Kamila. Michał jednak zdecydował, że ja mam dawać sygnał do startu, ale będziemy na wieży trenerskiej razem i wspólnie będziemy analizować skoki Kamila i pozostałych zawodników. Jesteśmy jedną reprezentacją Polski.
Po świetnym starcie w ostatnim sprawdzianie przed zimą (8. miejsce w LGP w Klingenthal) głośno było o Kacprze Tomasiaku. Jak 18-latek zareagował na szum wokół jego osoby?
Staramy się nie rozmawiać o wynikach, ale w dobie internetu trudno, żeby żadne głosy do niego nie dochodziły. Przed debiutem w elicie powiedziałem mu tylko, żeby skakał normalnie i nic nie kombinował. Po tych zawodach szum mu nie zaszkodził. Na ostatnich treningach nadal prezentował się bardzo solidnie. Przez całe lato zrobił duży postęp.
Generalnie mamy następców. Będzie z kogo wybierać. Dobrze skaczą też inni juniorzy Łukasz Łukaszczyk czy Szymon Sarniak.
Zakłada pan zatem dużo rotacji w składzie?
Po Skandynawii będą konkursy w Polsce. Do obu wystawimy tzw. grupę krajową. Wtedy zweryfikujemy formę chłopaków i będziemy decydować o składach na kolejne konkursy Pucharu Świata czy Pucharu Kontynentalnego.
Jest duży stres przed inauguracją?
Na pewno to coś innego niż latem. Czas na testy się skończył. Czuję dużą odpowiedzialność. Jestem zadowolony jak wyglądały przygotowania. Jesteśmy gotowi do sezonu. Wybraliśmy sprzęt, przetestowaliśmy go.
Zawodnicy są pewni, że to, co wypracowaliśmy, działa na skoczni. Zawsze jest trochę niepewności, jak będą wyglądały pierwsze skoki na śniegu, ale to normalne. Chcemy już rywalizować, po to całe lato trenowaliśmy.
Nowe kombinezony i bardziej restrykcyjne kontrole oznaczają, że wyścig zbrojeń w skokach zakończył się?
Chciałbym, żeby wreszcie mniej mówiło się o sprzęcie. Oczywiście wszystkie drużyny nawzajem się kontrolują, ale i tak najwięcej będzie zależało od tego, jak swoją pracę wykonają kontrolerzy. Jesteśmy jednak zadowoleni ze zmian. Oby ta praca była kontynuowana i kontrole były tak restrykcyjne jak latem. Nie może być żadnego popuszczania, zwłaszcza że to sezon olimpijski. Mogę zapewnić, że my, jako reprezentacja Polski, będziemy zawsze fair.
Po skandalu z Norwegami na MŚ jak trenerzy i skoczkowie z tego kraju są traktowani w środowisku?
Latem było sporo żartów między trenerami. Gdy pojawiały się jakieś nowe kombinezony, to od razu żartowano, że uszyli te stroje Norwegowie. Czas pokaże, jak Norwegowie podejdą do tego sezonu. Nadszarpnęli zaufanie całego środowiska i tylko od nich samych zależy, czy je odbudują.
Ma pan "przecieki", kto z rywali będzie mocny na początku sezonu?
Na pewno Austriacy, zwłaszcza Jan Hoerl. Mocno wyglądają także Japończycy, głównie Ryoyu Kobayashi. Ta dwójka może być na nieco wyższym poziomie od reszty na starcie sezonu.
Jak współpracuje się z prezesem Małyszem?
Prezes, gdy tylko może, przyjeżdża na treningi. Obserwuje treningi. Był ostatnio z nami w Wiśle i Zakopanem. Nie mamy przed nim żadnych tajemnic, a zawsze jestem też otwarty na rady. Potrafię dyskutować o formie swoich skoczków. Prezes zawsze jest szczery w swoich radach i chętny do pomocy.
Rozmawiał Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty
Skoki narciarskie w Wiśle - oglądaj w TVP1 o 14:40 w Pilocie WP (link sponsorowany)