Kamil Stoch w środę postanowił odpuścić poranne treningi. Na skoczni pojawił się dopiero podczas kwalifikacji i spisał się bardzo solidnie. Dziewiąte miejsce dawało nadzieję na dobry występ w konkursie.
W zawodach nie zdołał jednak włączyć się do walki o czołową dziesiątkę. W pierwszej serii uzyskał 122,5 metra i zajmował 20. miejsce. W finałowym skoku poprawił się na 125,5 metra i przesunął się na 16. lokatę.
- W pierwszej serii trochę za szybko się odbiłem, ale nie miało to dużego wpływu na odległość. Finałowy skok był lepszy, mógłbym poprawić końcóweczkę lotu, ale było lepiej niż w Lillehammer - powiedział dla Eurosportu.
Trzykrotny mistrz olimpijski przyznał, że mimo braku wybitnego wyniku, nie traci wiary. - Nie będę się nad sobą pastwił. Dałem z siebie wszystko. Wiem, nad czym powinienem popracować. Patrzę w przyszłość z optymizmem - podsumował.
Stoch, a także pozostali reprezentanci Polski, nie będą musieli długo czekać na szansę poprawy wyników. Od piątku do niedzieli rywalizować będą w Ruce. Biało-Czerwoni pojawią się tam w identycznym składzie - obok Stocha, będą to też: Kacper Tomasiak, Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Paweł Wąsek oraz Aleksander Zniszczoł.
ZOBACZ WIDEO: Była Miss Polski nadal zachwyca. Właśnie odniosła sukces