Weteran Piotr Żyła na podium po pierwszej serii? 18-letni młody talent Kacper Tomasiak w czołowej piątce? Takich scen w polskich skokach dawno nie było. Po ostatnich dwóch fatalnych sezonach, zakończonych zmianą trenera, w końcu polscy kibice mogli u siebie przeżywać wielkie emocje.
Przemiana weterana. Ta rozmowa zmieniła wszystko
Na skutek zmiany zasad na igrzyska będziemy mogli wysłać najpewniej jedynie trzech skoczków (całą sprawę opisywaliśmy TUTAJ). Przy kapitalnej formie 18-letniego Kacpra Tomasiaka oznaczało to jedno - jeden z weteranów: Stoch, Kubacki, Żyła nie pojedzie na igrzyska do Mediolanu. Po pierwszych konkursach wydawało się, że będzie to ostatni z tej trójki, który w Lillehammer, Falun i Ruce tylko dwa razy zakwalifikował się do trzydziestki.
ZOBACZ WIDEO: Była Miss Polski nadal zachwyca. Właśnie odniosła sukces
Ta sytuacja była ogromnie bolesna dla Żyły. Dwukrotny mistrz świata nie ma bowiem jeszcze medalu z igrzysk. Patrząc na jego metrykę, Mediolan to ostatnia szansa. W 2030 roku będzie miał 43 lata. Trudno liczyć, by wtedy był w stanie być w formie, żeby walczyć o podium najważniejszej imprezy czterolecia.
Konkurs w Wiśle potraktował więc z pewnością jako jedną z ostatnich szans, by włączyć się do walki o bilet na igrzyska do Mediolanu. W sobotę już było bardzo dobrze. 14. miejsce, najlepsze z Polaków i dwa bardzo dobre skoki - to coś, czego nie widzieliśmy od wielu miesięcy. Ale prawdziwy przełom nastąpił w niedzielę.
Adam Małysz w studiu Eurosportu po pierwszej serii wspominał o rozmowie trenera Macieja Maciusiaka z Piotrem Żyłą. To ona jest sekretem tak dobrych skoków Żyły.
"Kurczę, ty musisz zaryzykować. Cały czas skaczesz tak, jakbyś czego bronił, jakbyś próbował czegoś nie zepsuć. Po prostu zaryzykuj. Pełen gaz i skocz tak, jak potrafisz. Najwyżej spóźnisz i tyle" - miał powiedzieć trener 38-letniemu skoczkowi przed niedzielnym konkursem.
I zadziałało. Żyła w pierwszej serii skoczył jak za najlepszych lat, kiedy to dwukrotnie zdobywał mistrzostwo świata. W drugiej trochę spóźnił i spadł na siódme miejsce. Ale to i tak występ, który napawa optymizmem.
Takie zawody często stanowią przełamanie. I być może tak będzie w przypadku Żyły. Na zaledwie dwa miesiące przed igrzyskami olimpijskimi pokazał, że jest zdolny walczyć o czołowe miejsca i tak też może być w Mediolanie.
Jeszcze lepszą wiadomością jest to, że forma Kacpra Tomasiaka idzie w górę. Niedzielny konkurs udowodnił, że może być tak wielki jak Stoch, Kubacki czy Żyła. W wieku zaledwie 18 lat zajął piąte miejsce w Pucharze Świata. Nie zjadła go presja, którą z pewnością odczuwał przed własną publicznością. Podium zdaje się być tylko kwestią czasu.
Jeśli dyspozycja jego, jak i Piotra Żyły dalej będzie rosnąć, to być może stworzą duet, który będzie w stanie zdobyć medal w Mediolanie. To scenariusz, który jeszcze tydzień wcześniej wydawał się science fiction, ale po konkursach w Wiśle jest jak najbardziej realny.
To boli najbardziej. Trener musi podjąć taką decyzję
Żeby nie było tak słodko, trzeba wspomnieć o formie Aleksandra Zniszczoła. W siedmiu zawodach nie był ani razu w stanie awansować do drugiej serii. Najgorsze jest to, że jego dyspozycja wpływa negatywnie na całą drużynę. W zasadzie teraz tylko od niego zależy, czy Polska wyśle na igrzyska trzech, czy czterech zawodników.
Maciej Maciusiak miał dylemat. Czy wozić słabego Zniszczoła w nadziei że w końcu się przełamie albo w loteryjnym konkursie wywalczy cenne punkty do rankingu, czy może dać mu spokojnie potrenować, co w zasadzie skutkuje oddaniem czwartego miejsca w Mediolanie walkowerem?
Po weekendzie w Wiśle niestety mamy odpowiedź. Nie ma sensu już wozić Zniszczoła w Pucharze Świata bowiem i tak nie jest w stanie zdobywać "oczek" potrzebnych do rankingu olimpijskiego. Lepiej dać mu kilka tygodni na trening, by może uratować dla niego drugą część sezonu. Zwłaszcza, że mamy na kogo go wymienić.
Za weekend w Wiśle warto pochwalić Macieja Kota. Już w sobotę otarł się o awans do drugiej serii i był 31. W niedzielę bardzo solidne skoki dały mu miejsce w czołowej piętnastce. Oby to był początek dochodzenia przez niego do wielkiej formy. I być może włączenia się do walki o miejsce na igrzyskach w Mediolanie.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty