Popołudniowe treningi nie wskazywały na to, że Krzysztof Miętus zajmie tak wysokie miejsce - plasował się w nich bowiem na trzydziestej trzeciej i trzydziestej czwartej pozycji. W kwalifikacjach było już jednak znakomicie i odległość 126 metrów pozwoliła na sklasyfikowanie w ścisłej czołówce. - Teraz forma już pójdzie na dobre w górę - śmiał się uradowany Miętus. - Chyba jeszcze nigdy tak długo nie stałem na pozycji lidera, może jedynie w lecie. To bardzo przyjemne. Publiczność bardzo pomaga swym dopingiem, tu jest najlepsza i tu się dla niej najlepiej skacze. Skoki na treningach były solidne, ale nie rewelacyjne, można powiedzieć że się stopniowo rozkręcałem. Wtedy skakałem jednak w treningowym kombinezonie, ponadto zawody wyzwalają więcej energii. Dla nas Polaków to bardzo ważne starty, każdy chce się w nich jak najlepiej pokazać. Zobaczymy czy będą dla mnie punkty Pucharu Świata, muszą być (śmiech). Będę się starał skakać jak najlepiej. Już od miesiąca jest lepiej, za mną udane starty w Pucharze Kontynentalnym w Engelbergu i Neustadt. Potrzeba mi było spokojnego treningu.
Dziennikarze dopytywali polskich skoczków, w tym Miętusa, czy ci wiedzą coś na temat przyjazdu Adama Małysza do Zakopanego. 20-latek nie zdradził jednak żadnych szczegółów. - Nie wiem czy spotkamy się z Adamem Małyszem, nic nie wiem na ten temat (śmiech) - powiedział Miętus.
Korespondencja z Zakopanego
Daniel Ludwiński