O kolejnym w krótkim okresie czasowym zatrzymaniu Harriego Olliego pisaliśmy w niedzielę TUTAJ. Fiński skoczek spędził noc z soboty na niedzielę w areszcie, gdyż policja podejrzewała, że to on spowodował kraksę, w wyniku której pojazd w którym jechał uderzył w latarnię obok drogi. W momencie przybycia na miejsce stróżów prawa Olli znajdował się na miejscu przeznaczonym dla pasażera, a za kierownicą siedziała 20-letnia nietrzeźwa dziewczyna. Funkcjonariusze podejrzewali jednak, że skoczek namówił ją na zamianę miejsc, aby uniknąć odpowiedzialności - przez niespełna tygodniem był już zatrzymany za prowadzenie auta pod wpływem alkoholu, w związku z czym mógł obawiać się, że kolejne wykroczenie tylko pogorszy jego sytuację.
Zarówno Olli jak i jego towarzyszka zostali aresztowani. W niedzielę policja ustaliła jednak niezbicie, że skoczek tym razem był niewinny - auto faktycznie prowadzone było przez dziewczynę. - Potwierdziło się, że za kierownicą siedziała 20-latka. Jest oskarżona o prowadzenie auta pod wpływem alkoholu - poinformował inspektor Jari Kiiskinen. Do publicznej informacji nie podano jakie było stężenie alkoholu we krwi dziewczyny.
Olli uniknie więc tym razem konsekwencji, jednak nadal ciąży nad nim wspomniana sprawa sprzed tygodnia. Policja podejrzewa, że to właśnie dlatego w niedzielę był jak odmieniony - w żaden sposób nie torpedował pracy funkcjonariuszy, jakby świadom tego, że jego sytuacja w dalszym ciągu nie jest szczególnie dobra.