W ostatnich latach kadra Suomi została bardzo mocno osłabiona: kariery zakończyli Janne Ahonen, Matti Hautamaeki i Harri Olli, poważnych kontuzji doznali Janne Happonen i Ville Larinto. Następcy dawnych mistrzów prezentują mizerny poziom, w związku z czym Finowie na Turniej Czterech Skoczni udali się zaledwie w czterech. Nikt nie liczył na wielkie wyniki, jednak sobotnie rezultaty uzyskane w kwalifikacjach wzburzyły fińskie media - do czołowej pięćdziesiątki, która wystąpi w niedzielnych zawodach wszedł tylko jeden zawodnik.
Lauri Asikainen, bo o nim mowa, zajął przyzwoite dwudzieste szóste miejsce i potwierdził, że jest niespodziewanym liderem kadry. Pozostali wypadli już jednak zdecydowanie gorzej: Olli Muotka był pięćdziesiąty siódmy, wspomniany Larinto, który po kontuzji nie może odnaleźć formy, pięćdziesiąty ósmy, a Sami Niemi sześćdziesiąty dziewiąty, czyli ostatni.
- To nie było to po co przyjechaliśmy - komentował zmartwiony trener Pekka Niemela. - Nie jestem zadowolony szczególnie jeśli chodzi o techniczną stronę ich skoków. Było źle, a mogło być jeszcze gorzej, bo Niemi miał problemy w powietrzu i mógł upaść. Trzeba będzie obejrzeć te skoki na video, żeby zobaczyć co się stało. Jedynie Asikainen skacze stabilnie, a to nie jest jeszcze jego szczyt - powiedział Niemela.
W niedzielnym konkursie jedyny fiński skoczek zmierzy się w pierwszej rundzie rozgrywanej systemem KO z Czechem Romanem Koudelką. Asikainen będzie jednocześnie otwierał całe zawody.