- Pierwszą noc po zawodach spędziłem spokojnie. Położyłem się o godzinie 21 i spałem do późnego rana. Ciągle myślę o konkursie, zapisuję uwagi. Przed chwilą spotkałem się z przedstawicielami FIS-u i omówiliśmy pewne sprawy. Mam świadomość, że popełniono drobne błędy, ale ocena Pucharu Świata jest bardzo pozytywna. Jestem więc zadowolony. Kibice dopisali, kasa mi się zgadza. Myślę, że zasłużyliśmy na to, żeby w przyszłym roku znowu zorganizować PŚ - nie ukrywa w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Andrzej Wąsowicz, który jest również dyrektorem obiektu im. Adama Małysza.
Prezes zaznacza, że obiekt powinien być rozbudowany. Chciałby, aby pod skocznią zmieściła się większa liczba sympatyków skoków. - Jestem zadowolony z liczby kibiców, którzy przyjechali do Wisły na konkurs. Trzeba jednak podkreślić, że ten obiekt nie przyjmie więcej niż 8 tys. osób. Potem może się to już stać niebezpieczne. Jednak patrząc od dołu skoczni w kierunku najazdu, lewa strona aż się prosi o zagospodarowanie. Można by było tam wpuścić 2,5 tys. kibiców. Mieliby doskonałe miejsca do podziwiania zmagań skoczków. Pojemność obiektu wynosząca ponad 10 tys. w zupełności by wystarczyła - uważa prezes.
Czy podjęto już działania zmierzające do dalszej modernizacji obiektu? - Sami nie damy rady tego zrobić. Jako Polski Związek Narciarski złożyliśmy już wniosek do Ministerstwa Sportu. Widać, że jest potrzeba rozbudowy tej skoczni, żeby wszyscy przy obiekcie byli bezpieczni i żeby było im wygodnie - mówi Andrzej Wąsowicz.