- Ostatni spadek dyspozycji jest spowodowany tym, że na obecny sezon miałem nieco inaczej, niż w poprzednich latach, rozplanowany trening motoryczny. Na szczęście, udało mi się już osiągnąć trochę niezbędnego "luzu". Mimo tego, wiem, że moje skoki wciąż nie są takie, jakbym oczekiwał. Nie satysfakcjonują mnie miejsce osiągane w Pucharze Kontynentalnym. Dążę do tego, aby pojawiać się w czołowej "szóstce" czy "trójce" konkretnych konkursów, a potem powrócić do Pucharu Świata. Szczególnie, że mistrzostwa świata tuż, tuż... - podkreśla w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Łukasz Rutkowski.
Zawodnik urodzony w Zakopanem przyznaje jednak, że skoki są dyscypliną, która nie zawsze pozwala przewidzieć, kiedy przyjdzie zwyżka formy. Niezależnie od tego, ile siły włoży się w przygotowania.
- Myślę jednak, że jestem w stanie powrócić do Pucharu Świata i skakać lepiej od kilku moich kolegów. Oczywiście żywię do nich braterską miłość, ale na skoczni walka zawsze jest twarda - zaznacza 25-latek.
Skoczek zapowiada, że jeśli tylko zdrowie pozwoli, będzie trenował nadal. Przypomina także o fenomenie Jana Matury, który trenował wytrwale, aż wreszcie forma przyszła do niego w wieku 32 lat. Polak wierzy, że szczególnie istotny będzie dla niego przyszły sezon.
- Nawet jeśli w obecnym nie poszłoby mi tak, jak sobie to wymarzyłem, to postaram się osiągnąć swoje cele w kolejnym sezonie. Podczas igrzysk chciałbym powalczyć o zadowalające rezultaty. W zawodach drużynowych jest szansa na medal, zaś indywidualnie... może pierwsza "piętnastka" bądź "dziesiątka"... - zastanawia się Łukasz Rutkowski.