Inga Dziergas: Od sezonu 2010/2011 trenujesz w grupie młodzieżowej prowadzonej przez Roberta Mateję. Zgaduję, że skoro są wyniki, to współpraca dobrze się układa?
Bartłomiej Kłusek: Tak jest, układa się bardzo dobrze! Naprawdę lepiej nie mogliśmy trafić.
Czy w twoim treningu zaszły wtedy jakieś poważne zmiany? Dużo różni się ten kadrowy od klubowego?
- Teraz mam zindywidualizowany plan szkolenia. Na pewno jest więcej technik, do tego dochodzi też bardziej rozwinięta motoryka i tak naprawdę jeszcze wiele innych czynników.
Wminionym tygodniu rozegrane zostały w Libercu Mistrzostwa Świata Juniorów. Jak oceniasz swój występ, czujesz jakiś niedosyt spowodowany miejscem tuż za podium?
- Na pewno były to w moim wykonaniu udane konkursy. Co prawda do indywidualnego medalu zabrakło mi jedynie 0,5 punkta, czego trochę szkoda, ale nie ma co narzekać, bo przecież jest srebro w drużynie. Zaraz obok zeszłorocznego medalu MŚJ z Erzurum są to moje największe życiowe osiągnięcia.
Co ogólnie sądzisz o swojej aktualnej dyspozycji? Jest coś konkretnego, nad czym musisz jeszcze popracować?
- Jest w miarę ok, ale racja, kilka rzeczy mam jeszcze do dopracowania. Trzeba być dobrej myśli, wydaje mi się, że jeszcze kilka treningów i będzie super!
Postawiłeś sobie jakieś cele przed tym sezonem?
- Oczywiście, że tak. Jeden z nich udało mi się już osiągnąć (MŚJ), na pewno będę jeszcze walczył, by dostać się do składu na kończące sezon zawody na mamucie w Planicy.
A jeśli chodzi o twoje występy w Pucharze Świata, jaki wynik byłby dla ciebie satysfakcjonujący?
- Byłbym naprawę zadowolony, gdyby w końcu udało mi się wskoczyć do "30" i wywalczyć pierwsze punkty.
Zbliżają się Mistrzostwa Świata w Val di Fiemme. Jak myślisz, uda ci się dostać do składu na najbardziej prestiżową imprezę tego sezonu?
- Nie ukrywam, że bardzo bym chciał, ale zobaczymy, jak to będzie.
Kogo typujesz na faworytów indywidualnie i w drużynie?
- Liczyć będzie się na 100 proc. Gregor Schlierenzauer, również Anders Bardal będzie chciał zdobyć medal, może Thomas Morgenstern. Oczywiście nie można zapominać o Kamilu Stochu. Za to jeżeli chodzi o rywalizację w drużynie to Austria, Norwegia i Niemcy no i wiadomo - Polska.
Jesteś zadowolony z decyzji, jaką podjął sztab szkoleniowy odnośnie twojego pozostania w Polsce, występu w OOM i krótkim odpoczynku, czy wolałbyś jednak poskakać na mamucie?
- Pewnie, że osobiście wolałbym pojechać na loty do Harrachova, ale nie do mnie należy decyzja, więc trzeba startować w Polsce i tutaj powalczyć.
Latem bardzo głośno było o zmianach w przepisach dotyczących kombinezonów. Co o tym sądzisz? Jesteś zwolennikiem tego pomysłu, czy raczej za bardzo ci to nie pomogło?
- Myślę, że lepiej byłoby, gdyby wszystko pozostało tak, jak było wcześniej. Teraz i tak jest już lepiej, bo mamy chociaż te 2 cm luzu, a nie tak jak latem ani trochę.
Tak na koniec, nie sądzisz, że przez skoki ucieka ci część "normalnego" życia? Jesteś przecież bardzo młody.
- Może tak, a może nie. Muszę być konsekwentny, wybrałem sport, więc trzeba się z tym liczyć. Zresztą jak się chce, to na przyjemności zawsze się czas znajdzie!