Dawid Góra: Trzy medale to świetny rezultat. Jestem jednak pewny, że nie czuje się pan w pełni usatysfakcjonowany swoim startem.
Gregor Schlierenzauer: Jestem całkowicie zadowolony z tego, co udało mi się zdobyć, ale nie do końca z samych wyników. Nie było łatwo szczególnie na dużej skoczni. Zawody stały na bardzo wysokim poziomie. Jednak, jakby nie było - sezon układa się dla mnie fantastycznie, a do tego z mistrzostw świata wróciłem z trzema medalami!
Był pan jednym z głównych faworytów do wywalczenia złotego medalu. Jakie błędy sprawiły, że nie udało się zrealizować upragnionego celu?
- Próbowałem odpowiednio przystosować sprzęt, a potem nie oddałem najlepszych skoków. Takie rzeczy się zdarzają. Jestem tylko skoczkiem, a nie maszyną.
Które chwile podczas mistrzostw świata były dla pana najważniejsze?
- Wszystkie były ważne, ale będąc zawodnikiem, który ostatni skacze w swojej drużynie, na twoich barkach spoczywa dodatkowa odpowiedzialność. Uważam więc, że właśnie ostatni skok w całych zawodach był szczególnie istotny. Zarówno dla mnie, jak i dla drużyny.
Na tych mistrzostwach zabłysnął Kamil Stoch. Spodziewał się pan, że lider polskiej kadry zostanie mistrzem?
- Tak, to był mój osobisty faworyt na dużej skoczni. Jego występ był znakomity. Zasłużył na to, by być mistrzem.
Polska drużyna wywalczyła brązowy medal. Kibice nad Wisłą mają nadzieje, że tak wysokie lokaty staną się standardem dla Polaków.
- Polska ma dobry zespół zarówno pod względem ilościowym, jak i jakościowym. Wystarczy spojrzeć na tabelę wyników, aby zauważyć, że ich dyspozycja wciąż rośnie. Mają duży potencjał, myślę, że niedługo będą naprawdę mocni. Szczególnie podczas przygotowań do igrzysk w Soczi.
Pana przewaga w klasyfikacji Pucharu Świata jest ogromna. Zapewne resztę sezonu może pan potraktować ulgowo.
- Sezon zakończy się dopiero w Planicy. Przed tym zaplanowano jednak jeszcze kilka bardzo interesujących konkursów. Moje zwycięstwa nie są prezentami od innych zawodników, to ważne, aby pozostać skupionym na swojej pracy aż do ostatniego skoku. To nie jest proste, ale nikt nie powiedział, że ma być. Jeśli dobrze odrabiam swoje zadania domowe, mogę konkurować z innymi zawodnikami gdziekolwiek i kiedykolwiek. Udowodniłem to już. Chcę kontynuować dobrą passę także w przyszłości.
Ten sezon jest dla pana szczególny. Mam na myśli przede wszystkim pobicie rekordu Mattiego Nykaenena w liczbie wygranych konkursów PŚ. Udało się panu tego dokonać w wieku 23 lat! Na dodatek wciąż pan wygrywa.
- Ten rekord rzeczywiście jest dla mnie szczególny. Przyglądając się temu, jacy zawodnicy są za mną na liście skoczków z największą liczbą zwycięstw, odczuwam dumę. Zresztą, cały ten sezon był znakomity. W lecie będę ciężko pracował i wspomniał minione chwile.