- Przygotowania nie różnią się od siebie zbytnio. Po pierwsze dlatego, że treningi z poprzednich lat przynosiły spodziewane rezultaty, więc kontynuujemy wieloletni plan. Po drugie, nie ma sensu zmieniać przygotowań przed igrzyskami, to nie jest czas na eksperymenty. Poza tym, odpadło nam przystosowanie się do nowych przepisów sprzętowych. W zeszłym sezonie to był duży problem. Teraz możemy się skupić na technice - podkreśla .
22-latek zaznacza, że nie można porównać formy zimowej do tej, którą ma teraz. Obecnie, to dopiero pierwsza faza przygotowań. Zawodnicy na skoczni spędzili na razie zaledwie pięć dni. - Treningi polegały więc na tym, aby wczuć się w skocznię i przypomnieć sobie pewne rzeczy z zimy. Nie były one ukierunkowane na budowanie formy startowej. Wtedy mieliśmy już nawyki ruchowe i wypracowaną formę, teraz należy to stopniowo odświeżać i na nowo budować technikę. Wszystko idzie po mojej myśli. Treningi poza skocznią są realizowane w stu procentach, a na skoczni jest coraz lepiej - mówi zawodnik urodzony w Limanowej.
22-latek wspomina także o igrzyskach olimpijskich. Uważa, że są one motywacją do trudnych treningów i wyrzeczeń, ale nie można sobie nimi zajmować umysłu. - Trzeba działać, a nie myśleć, choć przygotowanie mentalne jest bardzo ważne. Tym również się teraz zajmujemy. Jeszcze jest sporo czasu do igrzysk, trzeba sobie wszystko poukładać, żeby się nie obudzić z treningami zbyt późno - twierdzi Kot.